Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 19.03.2010

Funkowy jazz

Zaczynamy od Bliskiego Wschodu, skręcamy w funkową uliczkę, a kończymy tam gdzie zaczynali Miles i Trane.

Funky de nite - "Funky Roads", Amadeus Records 2009
Trzecia płyta jednego z nielicznych w Polsce zespołów jazz – funkowych to wybuchowa mieszanka stylów i oparta o taneczne brzmienie propozycja. Inspirowani sposobem patrzenia Marcusa Millera na to czym jest nowoczesny jazz, Funky de nite bez skrępowania korzystają z rytmów r&b i hip hopu. Założyciel i mózg zespołu saksofonista Ryszard Krawczuk, do swojego kolektywu złożonego z Artura Malika na perkusji, Piotra Grząślewicza na gitarze elektrycznej, Piotra 'Quentina' Wojtanowskiego obsługującego gitarę basową, postanowił dodać brytyjskiego trębacza Bryana Corbett’a i pochodzącego z Gujany rapera Stewlocksa. Zaowocowało to udynamicznieniem muzyki, przez co zarówno krążek, jak i koncerty zespołu nie pozwalają słuchaczowi na chwilę odpoczynku. "Funky Roads" to muzyka imprezowa, oparta na prostych pociągających melodiach. Miłośnicy gitarowego brzmienia docenią grę obu gitarzystów, których swobodniejsze partie wprost odwołują się do propozycji firmowanych przez funkowego Herbiego, Maceo Parkera, jazz-rockowego Scofielda czy McLaughlina. Mimo kilku ciekawych improwizacji lidera i jego wspólnych partiach z trębaczem, jazz schodzi tutaj na drugi plan, a gra, dla bardziej wyrobionego ucha, staje się nazbyt prosta.

Olga Spasojewska

''
Anouar Brahem - "The Astounding Eyes Of Rita", ECM 2009
Marokański wirtuoz arabskiej lutni rozstał się już chyba definitywnie ze swoją dotychczasową dwójką współpracowników Francoisem Couturierem i Jeanem-Louisem Matinierem. Najnowszym krążkiem "The Astounding Eyes Of Rita" Anour Braunem przedstawia nam ich następców: grającego na instrumentach perkusyjnych Libańczyk Khaleda Yassine’a, niemieckiego klarnecistę Klausa Gesinga i szwedzkiego kontrabasistę Björna Meyera. Efektem jest płyta finezyjna, pozostająca w jednej, spokojnej, melancholijnej tonacji. Wielką umiejętnością lidera jest komponowanie utworów tak plastycznych, że wystarczy tylko lekko zmrużyć oczy, by wyobraźnia przeniosła nas nad piaszczyste pustynie i do niewielkich oaz. Ta muzyka zmusza do refleksji, cieszy, wprowadza w stan lekkiego uśpienia. Genialne połączenie dźwięków oudu z roztańczonym, improwizowanym klarnetem barytonowym to czysta magia. Solowe momenty lidera połączone z jego cichym podśpiewywaniem należą do najlepszym na płycie. Źródła poetyczność utworów odnajdujemy w literaturze, gdyż inspiracją dla płyty stał się zmarły w 2008 roku palestyński poeta Mahmoud Darwish, a tytuł albumu został zaczerpnięty z jednego z jego wierszy. Z miłą chęcią znalazłabym się na wieczorku poetyckim jego twórczości, okraszonym muzyką lutnisty. Może ktoś podchwyci tę ideę? Mogło by to być bardzo intrygujące spotkanie muzyki ze słowem, gdyż Brahem zamiast węży zaklina słuchacza.

Olga Spasojewska



''
New Bone - "It’s not easy", Gigi 2009
Co prawda w przyszłym roku zespół będzie obchodził swoje piętnaste urodziny, ale z początkowego składu świeczki z tortu zdmuchiwać będzie tylko dwóch ojców – założycieli. Mowa oczywiście o trębaczu Tomaszu Kudyku i saksofoniście Macieju Ślusarczyku, którzy wraz z nową pianistyczną gwiazdą Pawłem Kaczmarczykiem, kontrabasistą Maciejem Adamczykiem i perkusistą Arkiem Skolikiem mogą cieszyć się wydaniem drugiej płyty. Dopiero drugiej, jeśli spojrzeć zarówno na doświadczenie muzyków, ich umiejętności, jak i pozytywne głosy krytyki. New Bone reprezentujący na krajowej scenie coś co kilka osób nazwało stylem retro, ponownie odkrywają na "It’s not easy" mistrzowskie wzorce lat 60. gdy wszyscy zasłuchani byli nie tylko w Davisie i Coltranie, ale i w Silverze, Taynerze i Hubbardzie. Ten etap jazzowej epopei, choć wydawało by się zamknięty już na cztery kłódki, nie tylko pozostaje dla wielu fanów tego gatunku kwintesencją jazzu, ale jest ciągle i z wielkimi sukcesami rozwijany i odczytywany na nowo. Przecież dzisiejsza twórczość takich mistrzów jak Shorter, Blanchard i przede wszystkim braci Marsalisów opiera się właśnie na tym! "Nie jest łatwo" mówią członkowie New Bone. I mają rację, w dobie gdy wszystko musi być nowoczesne, hip i hop w jednym, podrasowane przez najnowszą technikę i otwarte na wszystkie możliwe muzyczne gatunki i kultury, ich twórczość może mieć problemy z przebiciem się do szerszego grona słuchaczy. Szkoda, grają bowiem jazz jak mało kto w kraju!

Mieczysław Burski


''
Krzysztof Urbański - "Urbański", Allegro 2010
Życzę każdemu takiego debiutu jaki stał się udziałem Krzysztofa Urbańskiego. Chociaż jeszcze długo jego imiennik, dyrygent, będzie bardziej od niego rozpoznawalny, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby za kilka lat nazwisko to bardziej kojarzyło nam się z jazzem. A warto je zapamiętać, gdyż mało muzyków w tak krótkim okresie czasu kolekcjonuje tak wiele wyróżnień jak on. Jego pierwsza płyta nagrana z Tomaszem Toressem na perkusji, Michałem Barańskim na bassie i Pawłem Tomaszewskim na pianinie staje się ukoronowaniem pracy włożonej przez zespół i zapewne zamyka pewien etap młodzieńczej eskapady. Cieszy fakt, że młody lider przedstawia na krążku pięć własnych kompozycji, w których prezentuje się jako pewny siebie i swoich umiejętności saksofonista. Moce uderzenie otwierającego krążek „Szarmanckiego lawiranta” i rezonująca gra w ostatnim numerze "B.H Blues" ładnie spajają album, w którym znajdziemy i „śmiech i płacz”. Stylowe, rollinsowskie ballady, ciekawa, oparta na dialogach saksofonu z dynamiczną perkusją interpretacja coltranowskiego „Giant steps”, duży szacunek do tradycji, przemyślane kompozycje, bardzo dużo popisówek, które wynikają zapewne z ochoty przedstawienia całego arsenału swoich umiejętności (wielkie brawa należą się pod tym względem także Tomaszewskiemu). Nie zmienia to jednak faktu, że niekwestionowany lider jest tylko jeden – Urbański.

Mieczysław Burski