Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Szymon Gebert 23.07.2012

"Niemcy mogły zapobiec masakrze na Igrzyskach w 1972”

Taką sensacyjną informację podaje „Der Spiegel” 40 lat po ataku na izraelskich sportowców, w którym zginęło 11 z nich.
Terrorysta podczas zamachu  w czasie Igrzysk Olimpijskich w Monachium 1972. Zamach przeprowadziła grupa Czarny Wrzesień, jednym z jej przywódców był Abu Daoud, który wielokrotnie bywał w Polsce i miał szerokie kontakty ze służbami PRL.Terrorysta podczas zamachu w czasie Igrzysk Olimpijskich w Monachium 1972. Zamach przeprowadziła grupa Czarny Wrzesień, jednym z jej przywódców był Abu Daoud, który wielokrotnie bywał w Polsce i miał szerokie kontakty ze służbami PRL.Russell McPhedran/Wikimedia Commons

Według „Spiegla” niemiecki rząd został ostrzeżony kilka tygodni przed atakiem. Niemiecki wywiad i służby dyplomatyczne miały otrzymać informację od źródła w Bejrucie, które wiedziało o planach palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień. Na kilka dni przed rozpoczęciem Igrzysk wiadomość taką podała jedna z włoskich gazet.

Jak pisze „Spiegel” pomimo informacji o zagrożeniu niemiecki rząd nie podjął żadnych kroków, żeby nie dopuścić do zamachu i gdy terroryści wtargnęli do kwater izraelskich sportowców nie spotkali nikogo, kto stawiłby im opór, żadnej ochrony.

Niemiecka gazeta podaje także, że władze federalne i lokalne przeprowadziły systematyczną akcję zacierania dowodów wskazujących na to, iż miały informacje pozwalające na uniknięcie zamachu.

Według „Der Spiegel” niedługo po akcji Czarnego Września rząd wysłał memorandum w którym prominentnym przedstawicielom państwa zakazano jakiejkolwiek krytyki działań policji i innych służb, czy przyznawania się do jakichkolwiek zaniedbań. I to pomimo bardzo niskiej oceny, jaką palestyńscy terroryści otrzymali od niemieckiej bezpieki za przygotowanie zamachu. Oficjalna wersja Berlina brzmiała: zamach był przygotowany perfekcyjnie. O tym, że nie był, może poświadczyć chociażby fakt, że terroryści na samym początku akcji pomylili pokoje hotelowe.

Artykuł w "Spieglu" powstał w oparciu o dokumentację, jaką odnaleziono w archiwach służb wywiadowczych. Władze niemieckie, już nawet po zjednoczeniu kraju utrzymywały, że dokumenty takie nie istnieją, tymczasem według gazety liczą one sobie prawie 4 tysiące listów, poleceń służbowych, wymian teleksem i innych dokumentów.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

sg