Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 18.12.2013

NIK ocenia ustawę śmieciową. Cztery "na szynach"

Najwyższa Izba Kontroli wzięła się za sprawdzenie jak w praktyce działa ustawa śmieciowa. Wyniki - mimo wysiłków NIK-u, by przedstawić je tak optymistycznie, jak się da - pozostawiają wiele do życzenia.
Krzysztof KwiatkowskiKrzysztof KwiatkowskiPolskie Radio

W połowie gmin nie działają punkty selektywnej zbiórki odpadów, a jeśli już działają - to niewielu mieszkańców wie, w którym dokładnie miejscu.

Prezes NIK-u Krzysztof Kwiatkowski nie ukrywał, że irytuje go obowiązujące w Polsce podejście do tworzenia prawa. - Mówię to jako osoba, która była i posłem, i senatorem, i ministrem: mam wrażenie, że w Polsce - co jest ogromnym błędem - zapominamy o ustawie w momencie jej uchwalenia. A gdzie ocena, czy odnieśliśmy skutki, które były zapisane jako efekty wdrożenia tej ustawy? Gdzie ocena czy ustawa nie wymaga pewnych zmian i modyfikacji? - pytał retorycznie w radiowej Trójce były minister sprawiedliwości i parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej.

Poprzednie audycje z cyklu "Czysta gmina" znajdziesz tutaj >>>

Podległa mu NIK skontrolowała 27 gmin. Dobrano je tak, by wyniki były reprezentatywne. Krzysztof Kwiatkowski przyznał, że choć źle nie jest - to kilka rzeczy "wymaga poprawy" i dodał ukradkiem, że jest to dość dyplomatyczne stwierdzenie.

Przede wszystkim chodzi o ceny, które płacą mieszkańcy. W zamyśle ustawy całość pieniędzy z opłaty śmieciowej trafiać miała na organizację systemu zagospodarowania odpadami. Jeśli więc udało się rozstrzygnąć przetarg taniej, mieszkańcy mogą domagać się obniżenia opłat. - Była cena X, a po przetargu jest np. X minus jedna piąta. Wtedy gmina powinna przyjąć kolejną uchwałę, w której dokonuje korekty opłaty! W większości skontrolowanych gmin udało się rozstrzygnąć przetarg taniej niż pierwotnie zakładano. Słuchacze mają więc prawo sprawdzać za jaką cenę dana firma wygrała przetarg, a jaka cena była w uchwale rady gminy czy miasta - mówił Krzysztof Kwiatkowski.

Czy samorządowcy będą kwapili się do obniżania opłat? Niewykluczone, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów. Lecz z drugiej strony część z nich ma poważny dylemat - po co obniżać ceny, skoro wkrótce trzeba będzie je z powrotem podnieść? Tajemnicą poliszynela jest, że w wielu gminach ceny, po których firmy wygrywały przetargi na odbiór lub zagospodarowanie śmieci, były zbyt niskie, by się to mogło opłacić. Wzrost cen w kolejnym przetargu jest więc nieunikniony. Tymczasem podatki obniżać jest łatwo, ale podwyższać - tego już żadna władza, nawet samorządowa, nie lubi.

Aby ułatwić szybkie dostosowywanie cen do realiów, NIK zaproponowała gotowy przepis, który zwolni mieszkańców z obowiązku ponownego wypełniania deklaracji w przypadku gdy zmieniają się stawki opłat. Pismo z tym paragrafem trafiło i do ministra środowiska i do Sejmu. Inicjatywa godna pochwalenia, tyle że o tym mówi się już od kilkunastu tygodni!

Nowością jest co innego: NIK wreszcie otwarcie mówi, że trzeba poprawić prawo, by nie dyskryminowało ono mieszkańców bloków. - Teraz są  trochę obywatelami drugiej kategorii - przyznał Krzysztof Kwiatkowski. Jego zdaniem trudno zorganizować system segregacji śmieci tak, by pozwolił tym mieszkańcom wspólnot mieszkaniowych, którzy chcą segregować odpady, płacić mniej za ich odbiór. Do tego NIK apeluje do samorządowców, by wreszcie porządnie wzięli się za tworzenie punktów odbioru nietypowych śmieci.

W połowie skontrolowanych gmin tzw. PSZOK-i nie działały, lub niewielu wiedziało o ich istnieniu. NIK przeprowadzi kolejną kontrolę funkcjonowania ustawy śmieciowej, a wnioski pojawią się za rok. "Dopiero za rok" czy "już za rok" - pozostawiam do rozstrzygnięcia, ale nie ulega wątpliwości, że jest co kontrolować i co zmieniać.

Może pomóżmy więc prezesowi Kwiatkowskiemu w stworzeniu listy kontrolnej? Sam mówił, że zamierza przyjrzeć się procedurom organizacji przetargów, temu jak wyłaniano firmy zajmujące się czystością w gminie i czy gminy dostosowały ceny dla mieszkańców do cen z przetargów. Co jeszcze?

Nasuwa się od razu konieczność sprawdzenia czy z nadzorem nad wykonaniem ustawy radzą sobie podległe wojewodom inspektoraty środowiska? Czy firmy nie łamią prawa zwłaszcza tam, gdzie to samo przedsiębiorstwo odbiera i zagospodarowuje odpady? I wreszcie czy zakres usług, częstotliwość odbierania śmieci jest zgodna z oczekiwaniami mieszkańców lub przynajmniej ze zwykłą przyzwoitością? Lista na pewno nie jest kompletna - liczymy, że i Państwo podrzucą pomysły prezesowi Kwiatkowskiemu.

Na razie wystawia on ustawie ocenę 5/10. Czyli cztery "na szynach". Po kolejnej kontroli wynik - niestety - może być słabszy.

Zachęcamy do pisania do nas na adres: czystagmina@polskieradio.pl.

Paweł Sołtys