Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Stanisław Brzeg-Wieluński 15.03.2022

Eksperci: uchodźcy z Ukrainy zmienią polski rynek pracy, co wymaga działań rządu

Pracodawcy nie dostrzegają znacznego odpływu pracowników z Ukrainy, ale w branżach takich jak transport czy budownictwo widać, że wielu pojechało bronić ojczyzny. Zatrudnienie obecnych uchodźców nie będzie proste, bo będzie wymagało szkoleń i ich dopasowania do potrzeb naszego rynku – mówił w "Rządach Pieniądza" Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan. W opinii Andrzeja Sadowskiego prezydenta Centrum im. Adama Smitha w części sektorów dojdzie do przetasowań ze względu na znaczną grupą chętnych do pracy osób z Ukrainy.  
Posłuchaj
  • Robert Lisicki i Andrzej Sadowski omawiają sytuację na rynku pracy z uwagi na napływ uchodźców z Ukrainy ( "Rządy Pieniądza" Anna Grabowska PR24)
Czytaj także

Według badania przeprowadzonego wśród przedsiębiorców przez konfederację Lewiatan, niemal 80 proc. pracodawców nie widzi znacznego odpływu cudzoziemców z naszego rynku pracy. Natomiast prawie 60 proc. z nich obawia się wpływu wojny oraz sankcji na ich biznesy. W tym wypadku (ponad 72 proc. pytanych) chodzi jednak przede wszystkim o rosnące ceny surowców i inflację, a nie o braki personelu.

- Sytuacja jest bardzo zróżnicowana zależnie od sektora. Ogólnie nie widać istotnych braków jeśli chodzi o pracowników z Ukrainy. Jednak z sektorów budownictwa transportu czy produkcji mamy sygnały, że mężczyźni wyjechali. Na razie jest to proces masowy, ale przedsiębiorcom towarzyszy niepokój, że mobilizacja może postępować - wyjaśniał Robert Lisicki.

Ekspert zaznaczył też, że dane z urzędów pracy, iż jest tylko nieco ponad 116 tys. wolnych miejsc pracy nie oddają rzeczywistych potrzeb rynku. W ogłoszeniach prywatnych jest ich już bowiem ponad 300 tys.

- Proces integracji osób, które teraz przybyły do Polski będzie jednak trudny patrząc na specyfikę tej grupy. Są to głównie kobiety z dziećmi i osoby starsze.  Trzeba będzie zatem dostosować miejsca pracy do możliwości uchodźców – powiedział Robert Lisicki dodając, że np. niezbędne będą szkole, do których potrzebne byłoby im jednak dofinansowanie.

Według Andrzeja Sadowskiego prawdziwym problemem naszych przedsiębiorców są teraz rosnące koszty, głównie surowców, energii elektrycznej. Przypomniał, że tzw. inflacja producencka przekracza już 30 proc. i jest niezwykle obciążające.

- W takich sytuacjach międzynarodowe korporacje zaczynają od zwalniania pracowników. Polskie, małe i mikro firmy, zachowują zatrudnienie, a nawet zwiększają, co dotyczy także pracowników z Ukrainy. Będą zatrudniać bez formalności, nawet uproszonych procedur - powiedział Andrzej Sadowski.

Odnosząc się do kwestii zatrudniania Ukraińców zauważył, że prawdopodobnie wielu przedsiębiorców będzie zatrudniało "na czarno" bez formalności, nawet mimo uproszczonych procedur. W jego opinii często mogą to być małe firmy, w których też zatrudnić uchodźców będzie najłatwiej.


Posłuchaj
16:02 Robert Lisicki i Andrzej Sadowski omawiają sytuację na rynku pracy z uwagi na napływ uchodźców z Ukrainy ( "Rządy Pieniądza" Anna Grabowska PR24) Robert Lisicki i Andrzej Sadowski omawiają sytuację na rynku pracy z uwagi na napływ uchodźców z Ukrainy ( "Rządy Pieniądza" Anna Grabowska PR24)

 

- Będą też takie branże jak hotelarstwo czy gastronomia, w których może dojść do zmiany układu sił w tym sensie, że spora liczba obywateli Ukrainy, która będzie podejmowała pracę. Już przed pandemią w wielu sklepach słyszeliśmy język ukraiński u sprzedawców. Już w sektorze beauty, sprzątaniu, opiece nad starszymi dominują obywatelki Ukrainy. Ten proces trwa nie od dziś, ale teraz może się nasilić  – mówił Andrzej Sadowski.

PR24/Anna Grabowska/sw