Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Stanisław Brzeg-Wieluński 31.03.2022

Drożej nie będzie, taniej też nie. Jak będzie kształtować się sytuacja na rynku ropy w najbliższym czasie?

Na razie nie ma czynników, które powodowałyby kolejne istotne wzrosty ceny ropy – uważa główny ekonomista PKN ORLEN, Adam Czyżewski. Jednocześnie, według eksperta, obecnie trudno też liczyć na gwałtowne spadki. Przynajmniej do końca roku, ceny będą utrzymywać się powyżej 100 dolarów za baryłę.

Dziś największym "zagrożeniem" dla cen ropy na świecie jest widmo europejskiego embarga na import rosyjskiej ropy i paliw. Taki scenariusz jednak wydaje się obecnie mało realny, bo Unia Europejska jest uzależniona od rosyjskich surowców. W przypadku węgla i gazu to jest ponad 40 procent, a jeśli chodzi o ropę – ok. 30 procent. Jeszcze trudniejszy do zastąpienia byłby diesel, gdzie import tego paliwa ze Wchodu stanowi 75 procent. 

Polska proponuje rozwiązanie

Brak embarga powoduje, że do Rosji wciąż płyną miliardy euro, którymi Putin finansuje działania zbrojne na Ukrainie. Dlatego właśnie Polska naciska na kraje Wspólnoty i Brukselę do opracowania planu odejścia od rosyjskich surowców, a przynajmniej nałożenia na nie specjalnego podatku. Polska chce być liderem tego procesu i zgodnie z zapowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego, do końca tego roku przestaniemy kupować ropę z Rosji.

 Jak mówi Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN ORLEN, brak zdecydowanych kroków po stronie państwa europejskich, to efekt tego, że  obecnie Europie trudno byłoby zastąpić rosyjskie surowce dostawami z innych źródeł. W konsekwencji, należałoby odpowiednio zredukować popyt.


Posłuchaj
09:35 Adam Czyżewski główny ekonomista PKN Orlen mówi o rynku paliw i uniezależnieniu się od dostaw z Rosji Adam Czyżewski główny ekonomista PKN Orlen mówi o rynku paliw i uniezależnieniu się od dostaw z Rosji

 

 - W slangu ekonomicznym, to się nazywa „destrukcją popytu”, a w praktyce sprowadza się to do tego, że jest za drogo, aby jeździć samochodami.

W tym kontekście ekspert przywołuje okres tzw. arabskiej wiosny. Wtedy ceny za baryłkę także oscylowały w okolicach 120 dolarów. To doprowadziło do "pewnej racjonalizacji popytu", czyli m.in. rezygnowania z dużych samochodów. Dopiero rewolucja łupkowa i spadek cen, sprawiły, że popyt na paliwa się odrodził.

 Odejście od importu z Rosji wymaga czasu

Obecnie rynek nie wycenia możliwości wprowadzenia takiego pełnego embarga na import węglowodorów z Rosji. W cenach są natomiast już uwzględnione konsekwencje dotychczas nałożonych sankcji. Według przewidywań analityków, będą one skutkowały ograniczeniem do końca roku importu rosyjskiej ropy o 3 mln baryłek dziennie. Cena, która "równoważy" ten ubytek to 120-130 dolarów za baryłkę.

 W "zbiciu" wysokich cen  ropy wywołanych przede wszystkim wojną w Ukrainie mógłby pomóc OPEC+. Jednak Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową, wraz z sojusznikami, w tym z Rosją, na razie nie zamierza zwiększać wydobycia, bo na wysokich cenach członkowie kartelu zyskują krocie. Rolę swoistego "game changer’a", którego pojawienie mogłoby wpłynąć na znaczącą obniżkę cen, mógłby odegrać Iran i zniesienie embarga na import tamtejszej ropy.

 - Rynek wycenia pojawienie się Iranu w perspektywie do końca tego roku. Dzięki temu cena za baryłkę, na początku 2023 roku będzie mogła spaść poniżej poziomu 100 dolarów – konkluduje Adam Czyżewski.

 

PR1/PR24/MD