Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 27.02.2013

W Białymstoku o prawo do odbioru odpadów walczą lokalne firmy

Miasto zostało podzielone na sześć sektorów. Każdy z nich będzie obsługiwała firma, która wygra przetarg. Problem zagospodarowania odpadów Białegostoku ma rozwiązać własna spółka komunalna, bo to ona przejęła zadania miasta z tym związane.
Zakład Utylizacji Odpadów Komunalnych w Hryniewiczach k. BiałegostokuZakład Utylizacji Odpadów Komunalnych w Hryniewiczach k. BiałegostokuPR

To nie jedyne nietypowe rozwiązanie w gospodarowaniu odpadami w tym mieście.

Samorządy w całym kraju przygotowują się do wdrożenia tzw. ustawy śmieciowej - Białystok to zadanie powierzył własnej spółce komunalnej. Za odzyskiwanie, unieszkodliwianie, a od października ubiegłego roku także za utrzymywanie porządku na terenie miasta odpowiada miejska spółka „LECH”. Spółka odpowiada za objęcie wszystkich właścicieli nieruchomości systemem gospodarowania odpadami, nadzór nad zarządzaniem odpadami czy organizację selektywnej zbiórki.
Jak mówi Aleksander Sosna, wiceprezydent Białegostoku – była to decyzja podyktowana względami administracyjnymi i ekonomicznymi, bo razem z przejęciem zadań gminy spółka przejęła także niektórych, zajmujących przygotowaniem nowego systemu gospodarowania odpadami, pracowników Urzędu Miejskiego. Chodziło o to by w jednym miejscu spotkali się praktycy i teoretycy. Podobne rozwiązania, jeśli chodzi o współpracę miasta ze spółkami komunalnymi, zastosowano już m.in. w Krakowie czy Wrocławiu.
Nie ma własnej spółki – nie ma problemu
W Białymstoku jest 118 tys. gospodarstw domowych domowych . Odbiorem i zagospodarowaniem ich odpadów zajmuje się dziś kilkanaście lokalnych prywatnych firm. Zgodnie z nowymi przepisami, które wejdą w życie 1 lipca 2013 r., to gminy będą odpowiedzialne za odpady komunalne. Jednostki samorządowe będą miały obowiązek ogłaszania przetargów na wywóz śmieci. Do przetargu, oprócz już funkcjonujących spółek, może stanąć każdy. Białystok nie ma własnej spółki komunalnej zajmującej się wywozem śmieci i ten fakt, jak mówi Aleksander Sosna, w świetle nowych przepisów stawia miasto w komfortowej sytuacji. Białostoccy samorządowcy nie muszą obawiać się bowiem w tym wypadku przegranej swojej miejskiej spółki komunalnej w walce o przetargi na wywóz gminnych odpadów.
Nie taki diabeł straszny… Tylko lokalni chcą białostockie śmieci
W Białymstoku procedury przetargowe na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych z terenu miasta już się rozpoczęły. Do przetargu zgłosiło się 9 firm. Są to przed wszystkim przedsiębiorstwa usług komunalnych z lokalnego rynku, tylko jedna i to konsorcjum pochodzi u z Warszawy – tłumaczy Adam Kamiński, wiceprezes spółki "Lech".

Lokalne, podlaskie firmy obawiały się konkurencji dużych, szczególnie zagranicznych firm wywozowych. Taka zagraniczna firma miałaby duże szanse na wygraną w przetargu, bo gigant śmieciowy może sobie pozwolić na zaproponowanie w przetargu najniższej kwoty – mówi Artur Łoniewski z jednej z białostockich prywatnych firm, zajmujących się od lat odbiorem i zagospodarowaniem odpadów na terenie Białegostoku. Okazało się jednak, że nikt poza lokalnymi graczami nie jest zainteresowany odbiorem śmieci w Białymstoku. To cieszy podlaskich przedsiębiorców, bo jak mówi Łoniewski na śmieciach można zarobić i to duże pieniądze. Wygrana w przetargu dla małych lokalnych firm, to może być teraz dla nich „być albo nie być”. Przegrana w wielu przypadkach może oznaczać ich zamknięcie i poważne straty finansowe.
Czas na większą segregacje i odzysk śmieci
Przejęcie odpowiedzialności za odpady przez gminę to nie jedyna zmiana jaką wprowadzi „Ustawa o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach...". Nowe regulacje mają też za zadanie zwiększyć ilości odzyskiwanych surowców wtórnych i ograniczyć składowanie odpadów na wysypiskach.

Prowadzony dziś w Białymstoku system selektywnego zbierania odpadów surowcowych, oparty o działalność firm zajmujących się odbiorem i transportem odpadów zmieszanych, nie daje gwarancji uzyskania wysokiego poziomu recyklingu i ponownego użycia- tłumaczy Bogdan Sawicki, dyrektor Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych w Hryniewiczach. Obecnie poziom odzysku surowców w Białymstoku szacowany jest w granicach 5 proc. Dzięki temu, że samorząd przejmie wszystkie nieczystości skuteczność selektywnej zbiórki odpadów surowcowych w Białymstoku zdaniem Sawickiego może zwiększyć się nawet kilkukrotnie.
Ekologiczni płacą mniej
Odzysk i segregację zwiększyć ma też premiowanie gospodarstw, które segregują śmieci. W Białymstoku wiadomo już, że opłata za śmieci będzie wyliczana w zależności od tego, czy gospodarstwo jest jednoosobowe czy wieloosobowe. Miasto zaproponowało by właściciel tego pierwszego płacił 24 zł, a drugiego 48 zł. Oczywiście te kwoty dotyczą osób, które zadeklarują selektywną zbiórkę odpadów – tłumaczy Aleksander Sosna , wiceprezydent Białegostoku. Wyższe stawki - podniesione o 50 procent - mają płacić ci, którzy z segregacji zrezygnują.

Najprawdopodobniej w marcu radni będą głosować w tej sprawie wysokości stawek na nadzwyczajnej sesji która byłaby poświęcona tylko tej sprawie. Miasto wybrało metodę, zdaniem urzędników, najprostszą. Zaletą tej metody jest to, że nie obciąża nadmiernie osób mieszkających samotnie oraz rodzin wielodzietnych. Przy niej łatwiej będzie też zweryfikować deklarację o liczbie mieszkańców. Żadna z opcji odbioru śmieci nie jest sprawiedliwa i chodziło tu o wybór metody nie najlepszej, ale takiej, "która ma najmniej błędów" - tłumaczy wiceprezydent Sosna.
Metoda naliczania opłat nie taka znowu ważna…
Co ciekawe choć wydawałoby się, że kwestia sposobu rozliczania odpadów to ważne dla mieszkańców zagadnienie, to Białostoczan mało interesuje opłata śmieciowa i sposoby jej naliczania. W konsultacjach społecznych mieszkańcy mogli wyrazić swoją opinię na temat zaproponowanych metod naliczania opłaty za odbiór odpadów. I okazało się, że na specjalnie uruchomiony adres poczty elektronicznej - w sumie do magistratu wpłynęło jedynie 58 głosów. Ta liczba pokazuje jak niewielkie zainteresowanie wzbudza wśród mieszkańców Białegostoku jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów dotyczących wejścia w życie tzw. ustawy śmieciowej.
Nie dziwi więc fakt, że w nowo otwartym punkcie informacyjnym w centrum miasta, gdzie można uzyskać wszelkie informacje dotyczące nowego systemu gospodarowania odpadami w mieście - nie ma nikogo. Mieszkańcy Białegostoku pojawiają się tu jednak, choć sporadycznie, najczęściej przez pomyłkę, bo wcześniej w tym miejscu była rejestracja praw jazdy. Artur Małecki-Dobrogowski, kierownik działu deklaracji przekonuje, że z czasem zainteresowanie nowymi rozwiązaniami wzrośnie. W punkcie informacyjnym można wypełnić deklarację, dowiedzieć się i dopilnować formalności tak, aby w połowie roku móc funkcjonować zgodnie z zapisami nowej ustawy śmieciowej.

Stare meble, gruz i zużyte opony wezmą za darmo
Nowa ustawa ma spowodować, że mniej śmieci będzie trafiać na dzikie wysypiska, mniej ma być też np. śmieci palonych w piecach w prywatnych domach. W tym celu miasto przygotowuje dwa miejsca, gdzie mieszkańcy za darmo zostawią odpady, których do zwykłego śmietnika wyrzucać się nie powinno. Jeden obiekt już jest budowany na terenie Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych w Hryniewiczach. Można tam będzie przywieźć stare meble, zużyty sprzęt RTV i AGD, zużyte opony, świetlówki, gaśnice, puszki po farbach i aerozolach, baterie, a nawet akumulatory. Tutaj też białostoczanie będą mogli zostawić resztki z remontów takie, jak gruz, cegły czy beton, drewno czy na przykład skoszoną trawę – wymienia Bogdan Sawicki, dyrektor Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych w Hryniewiczach. Zebrane odpady nie będą tam jednak składowane. Trafią do podmiotów zajmujących się recyklingiem bądź unieszkodliwianiem.
Miasto oszacowało, że nowy system gospodarowania odpadami będzie kosztował rocznie ok. 57 mln zł. Najwięcej pieniędzy pochłonie etap końcowy, czyli zagospodarowanie śmieci. Gminy są zobowiązane, aby do końca 2020 r. poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia odpadów wynosił co najmniej 50 proc. w stosunku do masy tych odpadów wytworzonych w 1995 r. Do lipca 2020 r. odpady ulegające biodegradacji składane na składowiskach mają nie przekraczać 35 proc. całkowitej masy tych odpadów.
Justyna Golonko