Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 27.02.2013

Spółdzielcy o ustawie: do śmieci. Nie będziemy dopłacać 360 mln zł

Przepisy trzeba poprawić, a na razie zawiesić - burzą się zarządy spółdzielni mieszkaniowych, na które ustawa "śmieciowa" nakłada nowe obowiązki i koszty.

Samorządy w myśl ustawy o utrzymaniu czystości i porządkach w gminach stają się "królami śmieci". To one organizują cały system, wyznaczają cenniki, przeprowadzają przetargi. I to one będą pobierały opłaty od mieszkańców. Tyle, że nie od wszystkich.

Mieszkający w lokalach spółdzielczych, czy członkowie wspólnot mieszkaniowych będą nadal płacić za wywóz śmieci w ramach czynszu. Później to zarządcy będą przekazywali pieniądze samorządom. I właśnie ten element nie podoba się spółdzielcom.

- To są ukryte koszty wprowadzania reformy - grzmi Jerzy Jankowski, przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Krajowej Rady Spółdzielczej. I wskazuje, że pracownicy spółdzielni będą musieli pilnować, czy wszyscy lokatorzy na bieżąco płacą. Więcej. W przypadku zaległości to spółdzielnia będzie musiała kredytować samorząd.

Ktoś może odpowiedzieć: przecież dziś także spółdzielnia bierze na siebie odpowiedzialność. Rachunki za wodę płaci w całości podczas gdy pojedyncze osoby nie regulują płatności. Zgoda. Ale nowa opłata bardziej przypomina podatek, a nie dwustronną umowę. I właśnie obowiązku karno-skarbowego boją się spółdzielcy.

Problemy pojawiają się zresztą dużo wcześniej. W miejscowościach, gdzie nowa opłata uzależniona jest od liczebności gospodarstwa domowego, to spółdzielnie mają weryfikować, ile osób mieszka w lokalu. Jak zrobić to rzetelnie? Spółdzielnie mogą skorzystać z baz danych biur meldunkowych. Tyle, że taka operacja w skali kraju kosztowałaby 367 milionów złotych - wylicza Jerzy Jankowski z Krajowej Rady Spółdzielczej.

Lista uwag jest dłuższa. Ustawa wprowadza rozróżnienie opłat w stosunku do śmieci posegregowanych i zmieszanych. Jednocześnie nakładane mają być kary na "leniuchów", którzy mimo deklaracji nie segregują odpadów. W przypadku dużych budynków odpowiedzialność będzie jednak zbiorowa. Wystarczy, że jedna osoba z jedenastopiętrowego bloku wyrzuci szklane butelki i plastikowe opakowania do kubła na odpadki organiczne, a zapłacą za to wszyscy mieszkańcy.

Jak rozwiązać piętrzące się problemy? Spółdzielcy proponują wprowadzić małą nowelizację przepisów, które przesuwałby termin "śmieciowej rewolucji" z 1 lipca br. na 1 stycznia 2015 roku. Półtora roku miałaby zająć gruntowna poprawa ustawy. Obowiązującą wersję spółdzielcy za pośrednictwem posłów chcą skierować do Trybunału Konstytucyjnego. A najchętniej cały problem odbioru śmieci oddaliby ich "królom", czyli samorządom.

Krzysztof Rzyman