Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 31.07.2013

Inspektor po kontroli w gminie Szreńsk: jestem zbudowana

W gminach rozpoczęły się pierwsze kontrole sprawdzające, jak w praktyce samorządy radzą sobie z realizacją ustawy o zachowaniu porządku i czystości. Kontrola obejmie 10 procent wszystkich gmin.
Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w SzreńskuPunkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w SzreńskuAleksandra Tycner/PR

Część jest  wybierana losowo, część – wyznaczana, bo zdarzyły się w nich jakieś uchybienia. W województwie mazowieckim na pierwszy ogień poszła wiejska gmina Szreńsk, wybrana przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska ze względu na pewne niedociągnięcia formalne, m.in. brak regulaminu korzystania z punktu selektywnej zbiórki odpadów.

Kontrola  przeprowadzona przez inspektor Marzenę Omiecińską z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie, oddział w Ciechanowie, dotyczyła spraw formalnych. Inspektor sprawdzała dokumenty pod kątem koniecznych uchwał, przeprowadzenia przetargu i pierwszego wdrożenia ustawy o utrzymaniu w gminach porządku i czystości.
- Generalnie wypadła pozytywnie – mówi Marzena Omiecińska.  – Jedynym naruszeniem jest nieosiągnięcie w 2012 roku określonego poziomu recyklingu czterech frakcji odpadów: papieru, szkła, plastików i metali.

– W tamtym roku po prostu nie prowadziliśmy selektywnej zbiórki odpadów – wyjaśnia wójt Szreńska, Marek Nitczyński. - We wszystkich naszych 24 sołectwach zbieraliśmy wyłącznie odpady komunalne zmieszane.
W całej gminie – liczy 4,5 tysiąca mieszkańców - około 10 procent  z nich zadeklarowało, że będzie segregować śmieci. Jednak od początku lipca mogą to faktycznie robić wszyscy, jeśli zechcą.
- Nie możemy nikogo zmusić do deklaracji, że będzie segregował śmieci, ale ze swej strony  zapewniamy taką możliwość – mówi wójt Szreńska. – Mieszkańcy mają już też gdzie wyrzucać te śmieci,  które  nie powinny trafić do odpadów zmieszanych. Zaprasza do obejrzenia tego, co udało się w gminie zrobić.
Na początek z inspektor Marzeną Omiecińską oglądamy dumę władz gminy, czyli  zorganizowany na terenie miejscowej oczyszczalni ścieków Punkt Selektywnej Zbiórki  Odpadów Komunalnych, tak zwany PSZOK. Mieszkańcy mają do niego blisko. W dodatku został wyposażony w urządzenia i kontenery, odremontowane niedużym kosztem i we własnym zakresie. Zielone, porządnie oznaczone, czekają na zapełnienie. Pod koniec lipca są jeszcze pustawe. W jednym widać starą oponę, w drugim trochę odzieży, w kolejnym – kilka zniszczonych  mebli. Więcej jest wyrzuconych starych telewizorów i sprzętu AGD. Te urządzenia, zgodnie z wymogami ustawy, znajdują się pod wiatą. W zamykanym pomieszczeniu stoją plastikowe beczki, do których mieszkańcy wrzucają baterie, resztki farb i inne odpady niebezpieczne czy toksyczne.
Pani inspektor jest pod wrażeniem. – Nie spodziewałam się w gminie jednak wytypowanej, jako tej z niedociągnięciami, takiego wzorowego wręcz Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić – śmieje się Marzena Omiecińska. – A poważnie, będę ten punkt podawać innym jako modelowy przykład.
Z kierownikiem Zakładu Gospodarki Komunalnej w Szreńsku, Dariuszem Klimowskim i inspektor Marzeną Omiecińską jedziemy do Liberadza, wsi położonej wzdłuż ruchliwej szosy. Przed wiejskim sklepem, przy przystanku autobusowym stoją dwa duże druciane pojemniki, częściowo zapełnione. – Postawiliśmy dotąd na szkło i plastik – relacjonuje Dariusz Klimowski. – Wkrótce pojawią się dwa następne, na papier i tekstylia. Zgodnie z naszą uchwałą, nie ma indywidualnych worków ani kubłów, ale są zbiorcze pojemniki do segregacji.
Mieszkańcy Liberadza radzi są takiego rozwiązania. Starsza pani podnosi małą plastikową butelkę, porzuconą przy przystanku i razem ze swoją po 2-litrowym napoju wrzuca do zbiorczego pojemnika. Pytam ją, czy nowy sposób zbierania śmieci jest lepszy. – Mam swój kosz w domu i syn ma, bo z synem mieszkam, ale co my tam naśmiecimy? Tych plastików to jeden raz na dwa tygodnie się uzbiera, bo ja mam sad i kompociki robię – opowiada. - Od mąki albo cukru paczuszki idą na podpałkę. To lepsze niż kupne brykiety z Mławy. A jeszcze 20 zł na autobusie zaoszczędzę. Ale zobaczyłam te pojemniki, to przychodzę i wrzucam. Jak jacyś niekulturalni panowie zostawią butelki, to też wrzucam i bardzo dobrze. Będzie czysto i super.
A niekulturalnych panów nie brakuje, zwłaszcza za kierownicą. Przejeżdżający samochodami przez Liberadz nie mają większych oporów, żeby wyrzucić śmieci po prostu przez okno. Choć i to się zmienia na lepsze – przyznają mieszkańcy Liberadza.
Z niego ruszamy do popegeerowskiego Miączyna Dużego. We wsi kilka przyzwoicie utrzymanych bloków, przy których  bawią się kilkuletnie dzieci. Skromnie, żeby nie powiedzieć biednie, ale czysto. Żadnej "Arizony".  W pewnej odległości od bloków – zielone kontenery na śmieci. – To są KP7 na odpady zmieszane. W Miączynie nikt nie zdecydował się na zbieranie selektywne – wyjaśnia kierownik Dariusz Klimowski. – Ale w przetargu był warunek, że pojemniki na segregowane będą. I będą, trochę cierpliwości. To dopiero początek i nie wszędzie firma zdążyła dostarczyć.
Mieszkańcy Miączyna, których pytam o różnicę między starym i nowym systemem, dostrzegają tylko, że są większe pojemniki i że częściej jeździ firma odbierająca śmieci. Mówią, że sami nie segregują, bo są do czego innego przyzwyczajeni. Pilnują dzieci i siebie, żeby było czysto. Dla nich najważniejsze, że cena się za śmieci nie zmieniła.
- U nas różnica między opłatą za śmieci segregowane i nie jest niewielka – tłumaczy Marek Nitczyński. – Wynosi raptem złotówkę. Za segregowane stawka od osoby wynosi 4 zł miesięcznie, za niesegregowane 5 zł. Wprowadziliśmy sześć stawek, uwzględniamy wielkość i zamożność rodzin. Wyszliśmy z założenia, że opłaty nie mogą być wyższe niż te, które obowiązywały przed reformą, bo cóż takiego się stało, żeby miały wzrosnąć?
Z punktu widzenia mieszkańców Szreńska – niewiele. Firma wywożąca odpady pozostała ta sama, bo wygrała przetarg. Tyle, że wcześniej wywoziła je tylko  raz w miesiącu, a teraz – dwa razy. I też pojemniki są zapełnione. Przedtem podpisanych deklaracji było 824, obecnie 1020.
Według inspektor ochrony środowiska, Marzeny Omiecińskiej, różnica w opłatach jest zbyt mała, żeby zmotywować mieszkańców do segregowania. -  Wiem, że to są biedne tereny, ale jedna złotówka nie jest żadnym bodźcem – mówi. – Jak zastanawialiśmy się nad wysokością stawek, to doszliśmy do wniosku, że powinny być dwa razy wyższe za zbieranie nieselektywne w stosunku do selektywnego.
W tym roku ze zbiórki selektywnej powinno pochodzić 12 procent wszystkich odpadów. Gminy będą z tego wskaźnika rozliczane i za niewywiązanie się z tego obowiązku grożą sankcje finansowe.
Inspektor Omiecińska obawia się, że mogą one dotknąć Szreńsk. Inne niedociągnięcia formalne gmina usunęła. Regulamin także jest - uchwalono go 28 czerwca. Wójt Marek Nitczyński uspokaja, że wszystko ma swoją kolej. Uważa, że nie można piętrzyć obowiązków mieszkańcom i jeszcze podnosić im za to ceny. – Coś najpierw trzeba mieszkańcom zaoferować, zacząć powoli i potem można działać.
W sumie kontrolami, które mają zakończyć się 8 listopada, objętych będzie 257 gmin oraz sześć związków międzygminnych.  Poinformował o tym Departament Inspekcji i Orzecznictwa GIOŚ.

Aleksandra Tycner