Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Michał Mendyk 31.01.2013

Tureccy pianiści i dzieci ze Stalowej Woli, czyli kto lubi Lutosławskiego

O nieistniejącym koncercie, który zawiódł małżeństwo Lutosławskich do Stambułu, oraz o pewnym wzruszającym liście opowiedział wybitny kompozytor w 1979 roku Ewie Heine.
Pracownia Witolda LutosławskiegoPracownia Witolda Lutosławskiegodzięki uprzejmości Towarzystwa im. Witolda Lutosławskiego

Twórca podjął dziennikarkę Polskiego Radia we własnej pracowni. Uwagę gościa przykuł między innymi list za szkłem, który przyszedł, jak się okazało, od dzieci ze Stalowej Woli. W ramach Festiwalu "Młodzi Muzycy Młodemu Miastu" wykonywały one piosenki mistrza Lutosławskiego, a po wszystkim postanowiły mu podziękować za jego dokonania kompozytorskie. - Takie recenzje najbardziej mnie poruszają - przyznał twórca.

W 1979 roku sława Lutosławskiego od dawna już sięgała poza granice jego ojczyzny. W niektórych krajach, na przykład w Wielkiej Brytanii, cieszył się on nawet większą popularnością niż w Polsce. Wśród przyczyn takiego stanu rzeczy kompozytor wymienił słabość anglosasów do, dalekiej ich własnemu usposobieniu, wrażliwości słowiańskiej. - Swego czasu kolosalną karierę zrobiła tam przecież muzyka rosyjska - przypomniał, zaznaczając jednocześnie, że jego własną muzykę trudno określić jako "stuprocentowo słowiańską".

Okazało się, że wielbicieli Lutosławskiego nie brakuje również w Turcji. Pewien znakomity tamtejszy duet fortepianowy odwiedził kompozytora w Polsce, by namówić go na skomponowanie specjalnego koncertu. Jak wiemy, utwór Lutosławskiego na dwa fortepiany i orkiestrę nigdy nie powstał. Za to Państwu Lutosławskim udało się przy okazji spełnić wielkie marzenie: odwiedzić Stambuł.

Więcej m.in. o zamówieniach kompozytorskich, radach Sławomira Mrożka oraz guśćie plastycznym Witolda Lutosławskiego w nagraniu audycji.