Stoch, który w poprzednim sezonie zdobył Kryształową Kulę, zmagał się z kontuzją stopy i nie wystąpił w żadnych zawodach trwającej edycji Pucharu Świata. Jego udział w TCS był niepewny do ostatniej chwili, ale ostatecznie zdążył wrócić do pełni sił tuż przed pierwszym konkursem cyklu.
- Cieszę się, że mogę tu być. Moim marzeniem jeszcze w szpitalu był powrót na skocznię i cieszenie się rywalizacją. Dzisiejszy rezultat to nie wszystko, na co mnie stać. To był tak naprawdę mój dopiero siódmy skok tej zimy, jeszcze sporo przede mną. Wszystko jest w porządku, nic mnie nie boli, nie ma obrzęku. Mimo wszystko zamierzam się trochę oszczędzać, odpuszczę niektóre serie treningowe - powiedział polski skoczek na antenie "Eurosportu".
Jego rywalem w pierwszej serii konkursowej będzie 40. w kwalifikacjach Austriak Stefan Kraft.
W niedzielę wystartują także Dawid Kubacki (124 m, 23. miejsce), Jan Ziobro (120,5 m, 34.), Aleksander Zniszczoł (114,5 m, 42.) i Piotr Żyła (114 m, 45.).
W stawce zabraknie jedynie Klemensa Murańki (109,5 m), który nie zmieścił się w pierwszej pięćdziesiątce.
Rywalami biało-czerwonych będą zawodnicy z Austrii oraz Słowenii. Kubacki zmierzy się z Andreasem Koflerem (28. miejsce w kwalifikacjach), Ziobro - z 17. Thomasem Diethartem, zwycięzcą TCS w ubiegłym sezonie; Zniszczoł powalczy z dziewiątym Jernejem Damjanem, natomiast Żyła - z szóstym Matjazem Pungertarem.
Na podstawie wyników kwalifikacji tworzonych jest 25 par (według klucza: 1. z 50., 2. z 49., itd.) pierwszej serii punktowanej. Do finału awansuje każdy zwycięzca pary oraz pięciu "lucky losers", czyli najlepszych zawodników spośród przegranych.
Foto Olimpik/x-news
bor
Relacja>>>