Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Marcin Nowak 06.01.2012

Roman Paszke walczy o ocalenie jachtu

Roman Paszke, który z powodu awarii "Gemini 3" przerwał blisko dobę temu samotny rejs dookoła świata drogą pod wiatr, walczy o ocalenie katamaranu.
Roman PaszkeRoman PaszkeFot.: Marcin Łukawski/Trójka
Posłuchaj
  • Kapitan Paszke rozważa wezwanie pomocy i nadanie sygnału may day - mówi Janusz Cieliszak, szef zespołu komunikacji rejsu
Czytaj także

Trzy komory lewego pływaka nabrały wody. Do najbliższego portu w Argentynie ma jeszcze ok. 40 mil morskich.

- Nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, ale trwa walka o ocalenie jachtu. Szanse są większe niż dwie godziny temu. Kapitan i Zespół Brzegowy Rejsu są w stałym kontakcie z ratowniczymi służbami morskimi Argentyny - Agencją SAR, a helikopter ratunkowy jest cały czas w gotowości - poinformował szef komunikacji rejsu Janusz Cieliszak. Paszke jest w stałym kontakcie z Zespołem Brzegowym kierowanym przez Roberta Janeckiego (Jabesa), który na bieżąco analizuje sytuację nawigacyjną i doradza kapitanowi. Pomaga mu też dyżurujący zespół firmy NavSim.

- W okolicy Rio Gallegos jacht będzie musiał skorzystać z asysty holownika, bo nie jest w obecnym stanie z jednym niesprawnym silnikiem wejść do portu. Taka akcja potrwa około godziny lub dłużej; zależy od warunków pogodowych - dodał Cieliszak.

- Po otrzymaniu wiadomości o awarii katamaranu naszego żeglarza skontaktowałam się z argentyńskimi służbami ratowniczymi, a przede wszystkim z marynarką wojenną. Ponieważ Buenos Aires jest oddalone o dwa i pół tysiąca kilometrów od portu, do którego kieruje się kapitan Paszke, trudno byłoby mi tam szybko dojechać. Mamy w tamtym rejonie zaprzyjaźnioną z ambasadą osobę, Pawła Choćko, który zna polski i hiszpański język oraz lokalne warunki. Zapewnił, że udzieli bądź przyczyni się, by kapitanowi udzielona została wszelka pomoc, jaką tylko będzie potrzebował.
Rozmawiałam również dosłownie przed chwilą ze służbami ratowniczymi. Ich zdaniem jacht powinien bezpiecznie dopłynąć do redy portu, gdyż zmniejszyła się siła wiatru i tym samym zafalowanie, które stanowi największe zagrożenie dla jednostki - powiedziała z kolei kier. wydziału konsularnego ambasady RP w Buenos Aires Joanna Addeo-Krajewska.

W piątek w nocy 60-letni gdańszczanin, który znajdował się 314 mil morskich od przylądka Horn, poinformował o uszkodzeniu lewego pływaka, poniżej linii wodnej. Zalane wówczas były dwa ważne przedziały - maszynowy i nawigacyjny. Potem doszedł trzeci w części rufowej. Pompy cały czas pracują, ale się zatykają pod namiarem wody.

Trasę pod wiatr (kurs z Europy najpierw na Horn) pokonało dotychczas sześciu żeglarzy, natomiast z wiatrem (kierunek na RPA) blisko 200. Oba rekordy należą do Francuzów. Jean-Luca van den Heede płynął drogą, jaką pokonywał Paszke, 122 dni od listopada 2003 do marca 2004 roku, natomiast Francis Joyon, w przeciwną stronę, 57 dni na przełomie 2007 i 2008 roku.

man