Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Michał Karpa 04.08.2014

Ebola. Wirus, który nie zna granic

Wzrasta liczba ofiar śmiertelnych wirusa Ebola. Światowa Organizacja Zdrowia podała, że na dzień 1 sierpnia w wyniku epidemii gorączki krwotocznej zmarło 887 osób. 1603 mieszkańców Afryki Zachodniej zostało zarażonych wirusem.
Służby mundurowe w Liberii zostały zaangażowane do powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa EboliSłużby mundurowe w Liberii zostały zaangażowane do powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa EboliPAP/EPA/AHMED JALLANZO

Choroba występuje głównie w Gwinei, Liberii i Sierra Leone. Władze w Monrowii i Freetown zdecydowały o zaangażowaniu wojska i policji w powstrzymywanie rozprzestrzeniania się epidemii. Cztery przypadki zarażenia wirusem zanotowano w Nigerii, na najgorsze szykują się kolejne kraje.

Specjaliści twierdzą, że epidemię choroby wirusowej Ebola w Zachodniej Afryce da się powstrzymać. W tym celu bardzo pomocna byłaby szczepionka, ale zbyt szybko nie można się jej spodziewać. Potrzebne jest zatem izolowanie pacjentów, badanie tych, którzy mieli styczność z chorymi oraz odpowiednio zabezpieczone pogrzeby zmarłych chorych. Wirusem można się bowiem zarazić przez kontakt z płynami ustrojowymi człowieka.

- Gorączka krwotoczna Ebola jest wysoce zakaźna, wywołuje ją wirus, którego rezerwuarem są prawdopodobnie nietoperze owocożerne. Ale można się nim również zarazić od innych dzikich zwierząt. Objawy są podobne do grypy, pojawia się wysypka, gorączka, bóle mięśni i stawów, następnie biegunka krwotoczna oraz objawy skazy krwotocznej. Powodują one bardzo szybką niewydolność narządów wewnętrznych i w konsekwencji śmierć. Śmiertelność sięga od 60 do 90 procent. Wszystko zależy od układu odpornościowego danego człowieka - mówi Maria Pawlak, Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Warszawie.

Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".

Wirusa nie ustrzegł się amerykański lekarz Kent Brantly, który pracował w Liberii. Amerykanie ewakuowali doktora i jest on leczony w specjalistycznym szpitalu w Atlancie. Samolot, którym przetransportowano chorego, wylądował w bazie sił powietrznych Dobbins w Marietta koło Atlanty. Mężczyznę przewieziono stamtąd ambulansem do szpitala Uniwersytetu Emory, który jest jedną z najlepszych amerykańskich placówek zajmującymi się groźnymi chorobami zakaźnymi. Chory lekarz został umieszczony w oddzielonej od reszty szpitala izolatce. Lekarze i pielęgniarki, którzy opiekują się pacjentem, zgłosili się do tej pracy dobrowolnie. W tym samym szpitalu ma być leczona Nancy Writebol, która również pracowała jako wolontariuszka w Liberii. Władze USA zapewniają mieszkańców okolic szpitala, że nic im nie grozi. Jak dotąd prawie nikt nie zgłasza obaw i zastrzeżeń do decyzji o sprowadzeniu do kraju rodaków z groźnym wirusem.

W krajach Afryki dotkniętych wirusem pracuje także wielu europejskich lekarzy. Czy Polska jest w stanie przyjąć osoby zarażone Ebolą? - Nasze placówki zakaźne są przygotowane do izolacji chorych. Warszawski szpital ma sześć sal zapewniających leczenie choroby wysoce zakaźnej - przekonuje Maria Pawlak.

- Ryzyko zawleczenia gorączki Ebola do Europy jest na chwilę obecną bardzo niskie - uspokaja rozmówczyni Ernesta Zozunia i dodaje, że Światowa Organizacja Zdrowia zajęła się problemem, ustanawiając m.in. w połowie lipca centrum koordynacji działań dotyczących zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa. WHO i afrykańskie kraje dotknięte problemem przeznaczyły dotąd na walkę z chorobą sto milionów dolarów.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

(IAR, mk)