Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 19.04.2012

Ziemia nie jest gotowa na wielką burzę słoneczną?

Nasze społeczeństwo polega na technologiach, ale jest nieprzygotowane na super-burzę słoneczną - ostrzega brytyjski specjalista na łamach "Nature".
Wybuch na SłońcuWybuch na SłońcuNASA.
Eksperci: Ziemia nie jest gotowa na wielką burzę słoneczną
Nasze społeczeństwo polega na technologiach, ale jest nieprzygotowane na super-burzę słoneczną - ostrzega brytyjski specjalista na łamach "Nature".
Wybuchy na Słońcu wysyłają w stronę Ziemi strumienia naładowanych cząstek i silnie oddziałują z naszą magnetosferą. Te cząstki wpadają na Ziemię z prędkością nawet 5 mln km/h lub wyższą. Ma to przyjemne skutki w postaci zorzy polarnych, ale istnieje mnóstwo potencjalnych skutków negatywnych. Burze słoneczne są niebezpieczne dla ziemskich urządzeń, zwłaszcza tych, które poruszają się w wyższych partiach atmosfery. Mogą podczas nich ucierpieć satelity, samoloty i ISS. Możemy mieć kłopot z nawigacją GPS, odbiorem fal radiowych. Niepokoje naszej gwiazdy mogą także zakłócać przesył energii. Brzmi niegroźnie, ale wyobraźmy sobie, co brak prądu może oznaczać dla przemysłu, a brak nawigacji i łączności chociażby dla lotnictwa. - Musimy lepiej zbadać wpływ Słońca na naszą infrastrukturę, i to szybko - komentuje na łamach "Nature" Mike Hapgood z brytyjskiej agencji RAL Space.
Świat miał już takie kłopoty. Ostatnio - w 1989 roku. Koronalny wyrzut masy spowodował black-out w kanadyjskim Quebecu. Bez światła i prądu zostało 5 mln Kanadyjczyków, a przemysł starcił na tym 2 miliardy dolarów. Hapgood ostrzega, że to tylko przedsmak tego, co może się zdarzyć, kiedy Słońce naprawdę się "rozszaleje". W 1859 roku burza słoneczna spaliła ziemskie telegrafy (tzw. zdarzenie Carringtona). Jesteśmy o wiele bardziej zależni od urządzeń technologicznych niż wówczas i niż w 1989 roku. - Gdyby teraz zdarzyło się zdarzenia Carringtona, na wiele dni na świecie zapanowałby chaos - ostrzega Hapgood. Co dokłądnie by się stało? Samoloty by nie startowały, komunikacja byłaby niemożliwa, stanęłyby fabryki... - W wielu miejscach na świecie powrót do stanu sprzed burzy byłby długotrwały - mówi Hapgood.
Najbliższe maksimum aktywności słonecznej czeka nas już za rok, w 2013 roku.

Wybuchy na Słońcu wysyłają w stronę Ziemi strumienie naładowanych cząstek i silnie oddziałują z naszą magnetosferą. Cząstki wpadają na nasz glob z prędkością 5 mln km/h lub wyższą. Ma to przyjemne skutki w postaci zorzy polarnych, ale istnieje mnóstwo potencjalnych skutków negatywnych.

Burze słoneczne są niebezpieczne dla ziemskich urządzeń, zwłaszcza tych, które poruszają się w wyższych partiach atmosfery. Mogą podczas nich ucierpieć satelity, samoloty i ISS. Możemy mieć kłopot z nawigacją GPS, odbiorem fal radiowych. Niepokoje naszej gwiazdy mogą także zakłócać przesył energii. Brzmi niegroźnie, ale wyobraźmy sobie, co brak prądu może oznaczać dla przemysłu, a brak nawigacji i łączności chociażby dla lotnictwa. - Musimy lepiej zbadać wpływ Słońca na naszą infrastrukturę, i to szybko - komentuje na łamach "Nature" Mike Hapgood z brytyjskiej agencji RAL Space.

Świat miał już takie kłopoty. Ostatnio w 1989 roku. Koronalny wyrzut masy spowodował black-out w kanadyjskim Quebecu. Bez światła i prądu zostało wółczas 5 mln Kanadyjczyków, a przemysł stracił na tym 2 miliardy dolarów. Hapgood ostrzega, że to tylko przedsmak tego, co może się zdarzyć, kiedy Słońce naprawdę się "rozszaleje". W 1859 roku burza słoneczna spaliła ziemskie telegrafy (tzw. zdarzenie Carringtona).

Jesteśmy o wiele bardziej zależni od urządzeń technologicznych niż wówczas i niż w 1989 roku. - Gdyby teraz zdarzyło się zdarzenia Carringtona, na wiele dni na świecie zapanowałby chaos - ostrzega Hapgood. Co dokładnie by się stało? Samoloty by nie startowały, komunikacja byłaby niemożliwa, stanęłyby fabryki... - W wielu miejscach na świecie powrót do stanu sprzed burzy byłby długotrwały - mówi Hapgood.

Najbliższe maksimum aktywności słonecznej czeka nas już za rok, w 2013 roku.

(ew/Space.com)