W niedzielę brytyjski premier David Cameron zasygnalizował, że prawo imigrantów do zapomogi na dzieci, które pozostały w kraju ojczystym, będzie jednym z punktów negocjacyjnych Londynu z Brukselą w sprawie nowego statusu członkowskiego Wielkiej Brytanii w UE.
PSL uważa za nieprzyzwoite wypowiedzi premiera Camerona i namawia w związku z tym do bojkotu wywodzących się z tego kraju sklepów sieci Tesco.
- To jest próba uderzenia w firmę, która prowadzi działalność gospodarczą w odwecie za słowa polityka, który nie ma nic wspólnego z tą firmą oprócz tego, że siedziba Tesco jest w Wielkiej Brytanii - mówił w magazynie "Z kraju i ze świata" Michael Dembiński, dyrektor Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej.
Jak przypomniał, Tesco w Polsce zatrudnia 30 tysięcy osób i co roku kupuje od polskich firm spożywczych towary za miliardy złotych. - Dlaczego uderzać w podmiot gospodarczy, który jest bardzo istotny dla Polski? - pytał Dembiński.
Wielka Brytania była w zeszłym roku na trzecim miejscu pośród zagranicznych inwestorów w Polsce. Jak podkreślał dyrektor Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej, tamtejsze firmy cenią Polskę, bo widzą ją jako kraj stabilny i przewidywalny.
- To co widzimy tutaj, to jest taki wybryk, który może zniechęcić innych inwestorów do Polski - wyjaśnił. - Trzeba brać pod uwagę, że Polska ma wielką nadwyżkę handlową z Wielką Brytanią. W pierwszych 10 miesiącach zeszłego roku było to 20 mld zł. Polska znacznie więcej eksportuje do Wielkiej Brytanii niż importuje. Niebezpieczeństwo dla polskich eksporterów jest znacznie większe - dodał.
Dembiński wyjaśnił, że David Cameron jest obecnie pod ostrym ostrzałem prawicy. - Po raz pierwszy w historii Partia Konserwatywna ma największe zagrożenie z populistycznej prawicy, UK Independence Party, która chce wyciągnąć Wielką Brytanię z Unii Europejskiej - mówi gość Jedynki.
W Wielkiej Brytanii do zasiłku na dzieci prawo ma 7,5 miliona rodzin. Imigranci stanowią zaledwie 0,3 proc. wśród wszystkich uprawnionych. - Skala tego zjawiska to kilka milionów funtów rocznie, w porównaniu do tych miliardów funtów rocznie, które polscy pracownicy wypracują, dokładając do brytyjskiego PKB. Z punktu widzenia gospodarczego to nie ma sensu - mówił Dembiński. Dodał jednak, że brany pod uwagę jest nie tylko aspekt ekonomiczny. - Wielu Anglików czuje, że za dużo jest imigrantów. Czują się z tym nieswojo. Populiści zaczynają to eksploatować w celach politycznych - wyjaśnił.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
bk