Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 02.11.2014

Chiny mają zadyszkę? Spokojnie, to tylko ukrywanie swoich możliwości

Na twarde lądowanie chińskiej gospodarki w tym roku się nie zanosi. Raczej na miękkie i, jak uspokaja Pekin – kontrolowane, a nawet zamierzone. W każdym razie fatalistyczne prognozy, że oto Państwo Środka weszło w schyłkową fazę rozwoju przyjmowane są tutaj z irytacją.
CHINY CHCĄ, ABY TERAZ ICH WZROST W MNIEJSZYM STOPNIU NAPĘDZAŁY INWESTYCJE, A W WIĘKSZYM KONSUMPCJA.CHINY CHCĄ, ABY TERAZ ICH WZROST W MNIEJSZYM STOPNIU NAPĘDZAŁY INWESTYCJE, A W WIĘKSZYM KONSUMPCJA. Adam Kaliński

Dwucyfrowy wzrost PKB sprzed kilku lat to już historia, bo teraz Chiny walczą o to, by utrzymać jego zrównoważone tempo na poziomie wyraźnie powyżej 7 proc., co może być trudne.

Wolniejszy wzrost – pożądany czy konieczny

Plan na ten rok przewiduje wzrost na poziomie 7,5 proc., choć III kwartał rozczarował, bo gospodarka ChRL wzrosła „tylko” o 7,3 proc. (w 2013 roku wzrost PKB wyniósł 7,7 proc., i był najniższy od 14 lat). Kolejne lata to duża niewiadoma i przewiduje się spadek tempa chińskiego PKB, nawet poniżej 7 proc. rocznie, choć taki wynik w innych krajach i tak uznano by za wielki sukces. Ale nie w Chinach.

Chiny zmieniają strategię wzrostu gospodarczego

Otwartym pozostaje pytanie, czy spowolnienie wzrostu to zabieg rzeczywiście do końca kontrolowany? Pekin twierdzi, że tak, argumentując, iż jest to pożądane, bo Chiny zmierzają teraz w stronę gospodarki opartej na usługach i popycie wewnętrznym, w tym wzroście konsumpcji, a nie jak do tej pory wyłącznie na eksporcie czy inwestycjach. Oficjalnie mówi się tu o przeniesieniu akcentu z ilości –na jakość oraz trwałość wzrostu.

Liberałowie kontra twardogłowi. Kto ma rację?

Wielu analityków, w tym chińskich uważa jednak, że kraj ten nie ma obecnie innego wyjścia. W samym Państwie Środka toczy się spór, czy aby na pewno dotychczasowy model rozwoju wyczerpał już swe możliwości. Duża część aparatu władzy sądzi, że jeszcze większe otwarcie się Chin na rynek (co oficjalnie zapowiedziano na „historycznym” Trzecim Plenum KC KPCh jesienią ub. roku), częściowa prywatyzacja dotąd zmonopolizowanych branż i ogólna liberalizacja gospodarki doprowadzą do dalszego wzrostu nierówności i społecznej destabilizacji.

Nowi mandarynowie boją się utraty wpływów i przywilej

ówWarto przypomnieć, że tzw. indeks Giniego pokazujący rozpiętość dochodów między bogatymi a biednymi i przyjmujący wartości od 0 do 1 (im większy tym większe nierówności) jest w Chinach bardzo wysoki i wynosi ok. 0,55 (dane oficjalne mówią o 0,47). Jeśli wskaźnik ten przekracza 0,4, to uznaje się, że pora bić na alarm (dla porównania w Polsce indeks nierówności wynosi ok. 0,34).

Trzeba też dodać, iż dotychczasowy forsowny model rozwoju oparty na państwowych inwestycjach w infrastrukturę i industrializacji przynosi w Chinach wymierne polityczne i finansowe benefity, zwłaszcza lokalnym urzędnikom i ludziom władzy, nazywanym teraz w Państwie Środka „nowymi mandarynami”. Obawiają się oni (poniekąd słusznie), że przestawienie gospodarki na bardziej rynkowe tory pozbawi ich wpływów i przywilejów.

Dlatego w Chinach, czego nie ukrywają tutejsze liberalne media ekonomiczne, toczy się walka między konserwatystami a obecną ekipą rządzącą z prezydentem Xi Jinpingiem i premierem Li Keqiangiem na czele, którzy odżegnują się wprawdzie od jakichkolwiek zmian politycznych, ale uchodzą za zwolenników liberalnych reform gospodarczych.

Walka z korupcją ma pomóc liberałom

Z pewnością sytuacja jest o wiele bardziej złożona, a podział na liberałów i twardogłowych dużym uproszczeniem. Podkreśla się jednak, że obecna ekipa do końca jeszcze nie okrzepła, by mogła forsować bez oporu swe koncepcje, więc musi swoją pozycję umacniać m.in. poprzez partyjne czystki. Są one prowadzone pod, skąd inąd słusznym, hasłem walki z korupcją i mają złamać opór oponentów liberalnych zmian. Od lat nie mieliśmy w Chinach do czynienia z antykorupcyjnym zapałem na taką skalę jak obecnie, a zagrożone mogą się czuć nawet osoby na samych szczytach władzy. Jednak walkę z korupcją, w historii ChRL, już wiele razy wykorzystywano do rozprawienia się z wewnętrznymi oponentami politycznymi, więc trudno zakładać, że tym razem chodzi o coś innego.

Stary model wzrostu: i tak do zmiany. Przez smog

Istnieje również całkiem obiektywny powód zmiany modelu rozwoju Chin. Jest nim bezprecedensowa degradacja środowiska naturalnego. Nawet chiński rząd przestał ukrywać, że ma do czynienia z katastrofą. Smog nad wieloma tutejszymi miastami potrafi przy bezwietrznej pogodzie utrzymywać się przez wiele dni, i dotyka nawet miast i regionów dotąd od niego wolnych. Na ulicach widać coraz więcej ludzi w maskach przeciwpyłowych. Gdy stężenie zanieczyszczeń przekracza już wszelkie dopuszczalne normy – ludziom zaleca się nie wychodzić bez potrzeby z domu.

Chiny zmagają się także z poważnym zanieczyszczeniem gleby i coraz większym niedoborem wody, nie tylko pitnej. Wiele tutejszych rzek przypomina ściek, albo jest wyschniętych do tego stopnia, że można je przejść suchą stopą. Naprawa stanu środowiska pochłania ogromne środki, lecz poprawy nie widać, a nawet jest coraz gorzej.

Dlatego forsowny rozwój, oparty zwłaszcza na przemyśle ciężkim, ma zostać ograniczony, tyle że mówi się o tym od lat, a na szefów przedsiębiorstw państwowych wciąż wywierana jest presja, aby bez względu na koszty (w tym środowiskowe) realizowali plany produkcyjne. Przypomina to błędne koło. W chińskich mediach dyrektorzy fabryk skarżą się anonimowo, że partyjni sekretarze rozliczają ich z wyników produkcyjnych, a nie z dbania o naturę.

Na problemy – finansowa poduszka bezpieczeństwa

Władze twierdzą, że na równoważenie gospodarki i spowolnienie jej wzrostu, z którym mamy teraz do czynienia kraj może sobie pozwolić, bowiem w odwodzie jest imponująca poduszka zabezpieczenia finansowego, w postaci prawie 4 bln dol. rezerw walutowych, najwyższych na świecie.

Zawsze można sięgnąć (co już robiono) po to koło ratunkowe, gdyby spod kontroli wymknęło się, zwłaszcza do końca nieoszacowane zadłużenie samorządów, nazywane tykającą bombą zegarową. Samorządy w Chinach przekształciły się, bowiem w potężne grupy interesów, które forsują wielkie inwestycje, w tym np. mieszkaniowe. Głównie na prowincji, bez żadnej analizy potrzeb, pobudowano tysiące osiedli mieszkaniowych (tzw. miasta widma). Problem w tym, że nie ma komu w nich mieszkać. Gdy jedzie się przez Chiny np. superszybkim pociągiem (w tej dziedzinie też ponoć przeinwestowano), co rusz widać ciągnące się po horyzont wielkie osiedla i rozpoczęte nowe inwestycje. Mieszkańców w nich niewiele, bowiem ludzie z biedniejszych rejonów kraju i tak wyruszają masowo w poszukiwaniu lepszej pracy do Pekinu, Szanghaju czy Kantonu.

Rośnie bańka na rynku nieruchomości

Kolejne zagrożenie, to ewentualne pęknięcia bańki na rynku nieruchomości, zwłaszcza w najprężniejszych ekonomicznie miastach. W tym roku ceny mieszkań i domów spadły. Inwestowanie w nie, to teraz hazard – piszą chińskie media, choć jeszcze niedawno tutejsi krezusi kupowali nawet po kilkadziesiąt lokali, bo była to świetna lokata pieniędzy zdobytych często w szarej strefie.

W Chinach spekuluje się jednak, że zbyt wielu ludzi biznesu, a także władzy zainwestowało majątki na tym dotąd lukratywnym rynku, by teraz dopuszczono do krachu na wielką skalę. Niedawno poluzowano zaostrzoną 2 lata temu politykę kredytową i ograniczenia ilościowe w zakupie nowych mieszkań, mające na celu schłodzenie rynku, co częściowo się udało.

Największa gospodarka świata, czyli śpieszmy się powoli

W tym roku pojawiły się sensacyjne doniesienia, że Chiny pod względem PKB wg siły nabywczej są już największą gospodarką świata, choć przewidywano, że nastąpi to za 10 lat. Co ciekawe Pekin, który na takie informacje dotąd reagował z nieukrywaną satysfakcją, tym razem potraktował je z rezerwą, co świadczy o tym, że rola państwa rozwijającego się, czyli będącego wciąż na dorobku całkowicie mu odpowiada.

Skoro Stany Zjednoczone zaplanowano prześcignąć dopiero w roku 2024, to pośpiech jest niewskazany, bowiem jak pouczał ojciec chińskich reform rynkowych Deng Xiaoping należy: „Ukrywać własne możliwości, czekać na swój czas i nie wychodzić przed szereg”.

Adam Kaliński