Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 16.11.2014

Polska-Chiny – przełomu nie widać, choć przykład Australii pokazuje, że można

Chiński rynek otworzy się przed australijskimi eksporterami żywności oraz sektorem usług, natomiast australijski – przed chińskimi inwestorami, głównie z branży surowcowej.
RÓŻNICE KULTUROWE I ODMIENNE PODEJŚCIE DO PRAWA ODGRYWAJĄ WAŻNĄ ROLĘ WE WZAJEMNYCH RELACJACH BIZNESOWYCH POLSKI Z CHINAMI.RÓŻNICE KULTUROWE I ODMIENNE PODEJŚCIE DO PRAWA ODGRYWAJĄ WAŻNĄ ROLĘ WE WZAJEMNYCH RELACJACH BIZNESOWYCH POLSKI Z CHINAMI.Adam Kaliński

Po 10 latach rozmów Australia i Chiny podpisały list intencyjny w sprawie wolnego handlu. Biznes australijski zaciera ręce, gdyż uzyskuje dostęp do ogromnego rynku a w tamtejszych mediach, jakoś nie słychać utyskiwań w stylu, że „Chińczycy nas wykupią”. Wprost przeciwnie. Canberra przyjęła umowę z dużym entuzjazmem. Australijski premier Tony Abbott powiedział, że porozumienie „przyniesie miliardy oszczędności, stworzy nowe miejsca pracy i poprawi poziom życia”.

Chińska ofensywa gospodarcza trwa więc w najlepsze. Państwo Środka doczekało się nawet pochwał (trochę chyba na wyrost) ze strony opiniotwórczych mediów na Zachodzie, że w przeciwieństwie do Rosji prężącej militarne muskuły, Chiny stosują oręż ekonomiczny, a zamiast wojsk ślą obecnie za granicę swój kapitał oraz inwestorów.

Chińskiego kapitału w Polsce, jak na lekarstwo

Gdyby polsko-chińskie relacje gospodarcze oceniać na podstawie odbywających się tu i tam spotkań, konferencji, deklaracji wsparcia dla przedsiębiorstw z obydwu stron czy wzajemnych wizyt przedstawicieli biznesu, to można mówić o zasadniczym przełomie. Ten dobry klimat nie przekłada się jednak na konkrety, ale może trzeba uzbroić się w cierpliwość?

W Polsce chińskie inwestycje są śladowe, a 90 proc. to inwestycje zachodnie (głównie z UE i Stanów Zjednoczonych). Chińskie stanowią u nas tylko 0,25 proc. ogółu. O polskich przedsięwzięciach w Chinach – lepiej nie wspominać. Znacznie lepiej przedstawia się wymiana handlowa, choć bilans jest dla nas niekorzystny (na pocieszenie dodam, że większość partnerów handlowych Chin ma z tym krajem ujemne saldo).

Polska sprzedaje do Państwa Środka towary za ok. 1,6 mld dol. kupuje za mniej więcej 16 mld dol. (dane polskie). Od lat mówi się u nas rzeczy powszechnie wszystkim znane, że rynek chiński to ogromny potencjał, że to możliwości, perspektywy itd., ale na tym przeważnie się kończy, bo polskiemu biznesowi bliżej geograficznie, politycznie i mentalnie do szeroko rozumianego Zachodu.

Dla Chin, czego musimy mieć świadomość, a co godzi w nasze aspiracje – jesteśmy tylko jednym z kilkunastu państw Europy Środkowo-Wschodniej. Choć ostatnio dostrzeżono za Wielkim Murem, że nasza gospodarka w UE wyróżnia się pozytywnie, dzięki nieprzerwanemu wzrostowi i odporności na recesję.

Chińskie pieniądze w poszukiwaniu rynków

Chiny to globalny gracz gospodarczy wagi ciężkiej – Polska raczej lokalny. Jednak powinniśmy znacznie lepiej aniżeli dotąd wykorzystać fakt, że Chińczycy chcą teraz eksportować nie tylko swoje towary, ale także kapitał. Dokonał się pod tym względem znaczący, by nie powiedzieć historyczny przełom, ponieważ poziom chińskich inwestycji kapitałowych za granicą przekroczył wartość kapitału napływającego do Państwa Środka. Przez wiele lat, wskutek świadomej polityki wynikającej z chińskiego zacofania ruch był jednostronny, czyli to ze świata płynął kapitał do Chin.

ChRL zainwestowała w świecie już ponad 700 mld dol. Suma ta robi wrażenie, ale jak na chińskie apetyty i możliwości finansowe to bardzo mało. Pekin skarży się, że wiele państw zachodnich podejrzliwie patrzy na ich firmy i kapitał, mnożąc formalno-prawne trudności. Pamiętać jednak trzeba, że i sami Chińczycy nie są bez winy, bo inwestowanie na ich rynku też nie należy do łatwych. Główne przeszkody, to m.in. niska kultura prawna, brak przepisów wykonawczych i korupcja. Do tego, co na tzw. Zachodzie raczej nie wchodzi w grę, wiele ustaleń zwykło dokonywać się w Chinach ustnie. Dla małych, czy nawet średnich firm niesie to za sobą duże ryzyko, gdyż nie mają one odpowiedniego zaplecza finansowego i nie stać je na drogą obsługę prawną. Stanowi to dla mniejszych graczy barierę nie do pokonania, a przecież polska gospodarka stoi głównie właśnie firmami małymi i średnimi. Tylko niewielu z nich udało się w Chinach osiągnąć znaczący sukces. Zawdzięczają to przede wszystkim uporowi, by nie powiedzieć determinacji, konsekwencji, podjęciu ryzyka, wyczuciu, a także szczęściu – co ma znaczenie w każdym biznesie. Okazuje się, że w przypadku Chin, często tzw. „psychologiczno-mentalne” czynniki są niemniej ważne, a bywa że ważniejsze od dobrego pomysłu na biznes czy świetnego produktu.

Odmienna filozofia biznesu, czyli skuteczność przede wszystkim

Zostawmy jednak rynek chiński, bo to temat odrębny i zastanówmy się, jak przyciągnąć do Polski chiński kapitał, na czym obecnie tak bardzo nam zależy. Chińczycy nieco odmiennie niż my rozumieją inwestowanie i nie budują za granicą fabryk od zera, jak robią to inni. Koncentrują się głównie na fuzjach i przejęciach istniejących już firm, wchodząc do nich niewielkimi udziałami. Za inwestycje z prawdziwego zdarzenia uważają projekty infrastrukturalne. W Polsce interesuje ich przede wszystkim telekomunikacja, informatyka, branża IT, spożywcza, drogownictwo i transport.

Polska, jako członek UE, musi jednak przestrzegać unijnych reguł, np. przepisów o przetargach i firmy z Chin traktować na podobnych zasadach, jak wszystkie inne. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Chińczycy wszystko to rozumieją i akceptują, ale uważają, że skoro tak nam zależy na szerszym kapitałowym wejściu ich przedsiębiorstw do Polski, to ten formalizm sprawę utrudnia. Tyle, że my inaczej działać nie możemy.

Odmienne podejście do prawa

W tym miejscu należy wyjaśnić, że chińskie podejście do prawa i jego stosowania w biznesie bardzo, by nie powiedzieć – diametralnie różni się od tzw. zachodniego. Dla Chińczyków praktyka, a zwłaszcza to, co jest korzystniejsze i wygodniejsze z ich biznesowego punktu widzenia są ważniejsze od tego, czy zgadza się to z literą prawa. Podobnego, bardziej pragmatycznego i instrumentalnego podejścia oczekują od swych zagranicznych partnerów. Mamy więc tutaj wyraźny konflikt zasad, choć przecież obu stronom zależna sukcesie. Dla nas (abstrahując rzecz jasna od przypadków patologicznych) podobne podejście oznaczać może łamanie przepisów i reguł, za co grożą prawne sankcje.

Problem jest delikatnej natury, bowiem mamy tu do czynienia z jednej strony z różnicami mentalnymi i kulturowymi, z drugiej z odmiennym traktowaniem reguł pisanych. Dopóki system prawny i sądowniczy w Chinach nie zbliży się bardziej do międzynarodowych standardów (trzeba pamiętać, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu w ogóle tam nie istniał), będzie dochodziło do niedomówień i rozbieżności. Chińczycy uważają, że nazwijmy to „bardziej życiowe traktowanie przepisów” w biznesie jest lepsze od biegania z każdą sporną sprawą do sądu oraz tracenia czasu i pieniędzy.

W ostatnich jednak latach dokonuje się w Państwie Środka ogromny postęp w dziedzinie ustawodawstwa, zaś wiele szczegółowych rozwiązań z zakresu np. prawa handlowego wzorowanych jest wprost na zachodnich. Z naszej strony potrzebna jest, mimo wszystko, większa elastyczność (w granicach prawa), bo to nam bardziej zależy na interesach z Chinami, gdyż to one posiadają główne atuty – takie jak kapitał czy rynek.

Adam Kaliński