- 1 proc. na rynku walutowym to jest bardzo duży ruch, 10 proc. to jest ruch potworny, a 20 proc. niewyobrażalny. Dlaczego? Bo nie było popytu na rubla, nikt go nie kupował, w związku z czym ta cena rubla mogła być 50 proc., 100 proc. wyższa. To były kompletnie nierealne wyceny – mówił Piotr Kuczyński.
Piotr Kuczyński: nie było popytu na rubla
Już we wtorek wieczorem rubel odrobił część strat. W środę o poranku za dolara Rosjanie płacili ok. 67 rubli.
Ta sytuacja pokazuje jednak, jak łatwo rosyjska waluta może się załamać, komentuje Hubert Kozieł, publicysta „Parkietu”.
- Wszystkie psychologiczne poziomy wsparcia były łamane w ciągu minut. Prawdopodobnie gdyby nie duża interwencja banku centralnego, kurs mógłby spaść nawet do 90 rubli za dolara – mówił Huber Kozieł.
Huber Kozieł: gdyby nie interwencja banku centralnego, kurs mógłby spaść do 90 rubli za dolara
Eksperci zgodnie oceniają, że kolejnym krokiem będzie wprowadzenie kontroli kapitału. Może ona polegać na limitowaniu wymiany dewiz czy wprowadzeniu specjalnego podatku.
W ocenie Piotra Kuczyńskiego, Kreml nie zdecydował się jeszcze na taki ruch ze względów prestiżowych.
Może być i inny powód, dodaje Janusz Szewczak, główny ekonomista Kasy Krajowej SKOK.
- Czy blokada możliwości odpływu kapitału z Rosji rozwiąże problem? Nie wiadomo. Dlatego że te duże koncerny rosyjskie muszą spłacać zaciągnięte kredyty, wykupować swoje obligacje. Na to trzeba miliardów dolarów, a dostęp do tych kapitałów jest utrudniony – mówił Janusz Szewczak.
Janusz Szewczak: nie wiadomo, czy blokada możliwości odpływu kapitału z Rosji rozwiąże problem
Rykoszetem sytuacja w Rosji uderza także w polską giełdę i naszą walutę. Kursy euro, dolara i franka szwajcarskiego są na najwyższych poziomach w tym roku.
Krzysztof Rzyman, awi