Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Jarosław Krawędkowski 31.03.2015

Polscy rolnicy biorą dopłaty, ale nie ubezpieczają upraw

Tylko 41 proc. rolników, którzy dostają dopłaty obszarowe UE, deklaruje, że przynajmniej raz wykupiło polisę na swoje uprawy - wskazuje najnowszy sondaż Agrinet24. Rolnicy skarżą się na wysokość składek, nie mają też zaufania do ubezpieczycieli.
Rolnicy, otrzymujący subsydia, muszą ubezpieczyć co najmniej połowę upraw. Z sondażu wynika tymczasem, że 59 proc. ankietowanych nigdy nie ubezpieczyło swych upraw i 60 proc. nie zamierza tego robić w tym rokuRolnicy, otrzymujący subsydia, muszą ubezpieczyć co najmniej połowę upraw. Z sondażu wynika tymczasem, że 59 proc. ankietowanych nigdy nie ubezpieczyło swych upraw i 60 proc. nie zamierza tego robić w tym rokuGlow Images/East News

Badanie przeprowadziła firma Martin & Jacob współpracująca z bankiem BGŻ. Sondaż odbył się między 9 a 12 marca pośród 1709 właścicieli gospodarstw rolnych powyżej 1 ha w całej Polsce, przyjmujących unijne dopłaty.
Rolnicy, otrzymujący subsydia, muszą ubezpieczyć co najmniej połowę upraw. Z sondażu wynika tymczasem, że 59 proc. ankietowanych nigdy nie ubezpieczyło swych upraw i 60 proc. nie zamierza tego robić w tym roku.

Jak tłumaczą się rolnicy
Głównym powodem niewykupienia ubezpieczenia jest, jak twierdzą rolnicy, wysokość składki, brak zaufania do ubezpieczycieli, niewystarczający zakres obejmowanych ryzyk lub upraw, wysokość odszkodowania, procedury związane z wypłatą odszkodowań, złe doświadczenia z firmami ubezpieczeniowymi, suma ubezpieczenia, czy wreszcie brak wiedzy o ubezpieczeniach.
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi poinformowało PAP, że wie, iż ubezpiecza się niewielu rolników przyjmujących dopłaty.

Rząd chce dopłacać do ubezpieczenia upraw

Dlatego też - jak powiedział we wtorek rzecznik MRiRW Witold Katner - we wrześniu ubiegłego roku rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach rolnych, dzięki któremu będzie możliwe m.in. zawieranie umów ubezpieczeniowych z podwyższeniem do 65 proc. poziomu dofinansowania składek ubezpieczeniowych ze strony państwa.

Projekt przewiduje także zapewnienie producentom owoców i warzyw dostępu do ubezpieczeń z dopłatami z budżetu państwa, umożliwienie zawierania umów na ubezpieczenie upraw rolnych i zwierząt gospodarskich z grupą zakładów ubezpieczeń współpracujących na podstawie porozumienia koasekuracyjnego, czy wreszcie skrócenie z 30 do 14 dni terminu, od którego następuje odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń po zawarciu umowy obowiązkowego ubezpieczenia upraw rolnych od ryzyka wystąpienia szkód spowodowanych przez powódź i suszę.
Rzecznik dodał, że projekt 8 kwietnia 2015 r. trafi pod obrady Sejmu.
41 proc. rolników ubezpiecza uprawy
Sondaż Martin & Jacob wskazuje także, że z 41 proc. rolników, którzy ubezpieczali uprawy, 26 proc. korzystało z ubezpieczenia upraw z dopłatami z budżetu państwa do składki, 14 proc. z ubezpieczenia upraw bez dopłat z budżetu państwa do składki, a 1 proc. z obu form polisy.
52 proc. ubezpieczonych wskazywało, że gdy nastąpiła szkoda, wypłacono im odszkodowanie, 36 proc. nie doznało żadnej szkody, a 12 proc., że wystąpiła szkoda, ale nie wynagrodzono im strat.
Spośród rolników, którzy zamierzają wykupić polisy w tym roku, najwięcej deklaruje, że zrobi to z pomocą agenta ubezpieczeniowego, część w placówce towarzystwa ubezpieczeniowego, inni w placówce banku, a pozostali wreszcie u brokera ubezpieczeniowego. Głównie zabezpieczać się chcą przed gradobiciem, ale także przed wiosennymi przymrozkami, nawalnymi deszczami, ogniem i skutkami huraganów. Ubezpieczają przede wszystkim zboża, rośliny oleiste, kukurydzę, ziemniaki, buraki cukrowe, warzywa, owoce i fasolę.
Ubezpieczający się rolnicy wykupując polisę zwracają uwagę na wysokość składki, zakres ubezpieczenia, wysokość odszkodowania, sumę ubezpieczeń, opinię o ubezpieczycielu, procedury odszkodowawcze, pozycję ubezpieczyciela na rynku i czas oczekiwania na wypłatę odszkodowania. Zazwyczaj ubezpieczają się w jednym miejscu (76 proc.), ale są tacy, którzy zabezpieczają się w dwóch (15 proc.), trzech (4 proc.), czy wreszcie czterech i więcej (5 proc.) ubezpieczalniach.

PAP, jk

/