Obecnie polscy rolnicy otrzymują średnio z tytułu dopłat około 240 euro na hektar rocznie. To poniżej unijnej średniej i znacznie mniej niż kwoty przeznaczane producentom żywności w Holandii czy Francji.
Fundusze rozdzielane sprawiedliwie?
Jakub Borowski znajduje jednak uzasadnienie dla takiego modelu wsparcia. Fundusze przeznaczane są w dużej mierze na dobra krajowe (na przykład nawozy, środki ochrony roślin) czy opłacanie pracy. W Polsce są to wartości tańsze, aniżeli na zachodzie Europy, stąd różnice w płatnościach mają swoje uzasadnienie.
Borowski uważa, że system finansowania wpływa także na efektywność gospodarstw. Bogatsze kraje utrzymują swoje przewagi na rynku, mimo stopniowego zrównywania kosztów produkcji w całej Unii. Zmiany w dłuższej perspektywie są zatem konieczne. Ekonomista przewiduje, że można to zrobić na dwa sposoby: albo zrezygnować z dopłat, albo stopniowo je zrównywać. Pierwszy model wydaje się wręcz nierealny, z uwagi na silne lobby rolnicze w Brukseli. Drugi jest niekorzystny dla krajów rozwiniętych, ale wydaje się najbardziej sprawiedliwy.
Rolnicy mogą liczyć również na środki z PROW
Oprócz dopłat bezpośrednich, rolnicy mogą liczyć na unijne wsparcie w postaci środków z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Tematyka dopłat bezpośrednich coraz częściej staje się tematem dyskusji między liderami partii politycznych. W weekend odnosiły się do niej: premier Ewa Kopacz oraz kandydatka PiS na premiera, Beata Szydło.
IAR, awi