Z analiz banku BGŻ BNP Paribas wynika, że w naszym kraju największe straty mogą wystąpić zwłaszcza w uprawach zbóż jarych i rzepaku (ok. 10-15 proc.) oraz w użytkach zielonych (ok. 40 proc.). Istotnie ucierpieć mogą także niektóre uprawy warzywne (cebula, kalafior, marchew i ziemniaki), a wśród owoców maliny. Ale najbardziej susza zagraża zbiorom kukurydzy, które mogą być mniejsze o 30% w porównaniu do poprzedniego roku. Mniejsze zbiory przełożą się na wyższe ceny produktów rolnych. I to nie tylko w Polsce. Dodać należy, że susza doskwiera nie tylko polskim rolnikom bo narzekają na nią też w Stanach Zjednoczonych. Mówi się, że to największa susza od 1956 roku. Tam zagrożone są uprawy kukurydzy i soi. W związku z tym to ceny tych dwóch produktów pójdą najbardziej w górę na giełdach światowych. Poza tym susza zbiera swoje żniwo także w Portugalii, Hiszpanii, na Ukrainie czy w Rosji.
Kiedy poczujemy suszę
Efekty wpływu upałów na ceny surowców rolnych zobaczymy dopiero po jakimś czasie. Jeżeli chodzi o kukurydzę i soję to lekkie wahania na giełdach światowych można odczuć już teraz ale na pełne efekty suszy należy poczekać do końca roku. Podobnie, za kilka miesięcy, będzie można zauważyć różnice w cenach innych zbóż, produktów mlecznych i mięsa. Najszybciej natomiast zareagują ceny owoców i warzyw – Tutaj wzrost cen może być bardziej widoczny ponieważ te rośliny są dostarczane lokalnie i produkowane lokalnie – tłumaczy Dariusz Winek dyrektor departamentu analiz ekonomicznych, sektorowych i rynków rolnych Banku BGŻ BNP Paribas. A w związku z tym jeżeli produkcja owoców i warzyw będzie mniejsza, to szybko poczujemy to na krajowym rynku.
Jabłka mają się dobrze
W bardzo małym stopniu susza może wpłynąć na producentów jabłek. Polska jest ich wiodącym eksporterem więc taka prognoza może cieszyć. Skąd taka odporność jabłek na upały? Trzeba pamiętać, że duża część rolników nawadnia sady a w związku z tym owocom łatwiej było wytrzymać palące słońce. To jednak prognozy i analizy. Jak będzie ostatecznie dowiemy się dopiero pod koniec roku.
Kamil Piechowski, fko