Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Borys 15.12.2015

Rząd omówił projektu budżetu na 2016 r. Przyjmie go za tydzień

Rząd omówił we wtorek projekt budżetu na 2016 r.; ma go przyjąć za tydzień, gdyż najpierw musi wejść w życie zmiana w regule wydatkowej. Projekt zakłada, że deficyt budżetu w przyszłym roku nie przekroczy 54,7 mld zł, PKB wzrośnie o 3,8 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 1,7 proc. Rząd zapewnia, że zapewni środki na program "Rodzina+".
Posłuchaj
  • Szef resortu, Paweł Szałamacha powiedział, że przyszłoroczny budżet będzie wspierał program 500+
  • Szef resortu, Paweł Szałamacha dodaje, że większe wydatki prorodzinne mogą przełożyć się na szybszy wzrost gospodarczy
  • Ekonomista banku Citi Handlowy, Piotr Kalisz podkreśla, że ministerstwo finansów może mylić się co do przyszłorocznego wzrostu gospodarczego oraz inflacji
  • Dodatkowe wpływy do budżetu ma między innymi zapewnić wprowadzenie podatków: bankowego i od supermarketów. Ekonomista Dariusz Woźniak z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu uważa, że może to przynieść odwrotny efekt od zamierzonego
  • Ekonomista Dariusz Woźniak z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu krytycznie odnosi do większych nakładów na politykę prorodzinną
  • Jak przewidują szacunki, bezrobocie na koniec przyszłego roku wyniesie 9,7 procent. Deficyt budżetowy, według zapewnień resortu, nie przekroczy 2,8 procent PKB. To realne założenia dodaje Dariusz Woźniak
  • Prezes Narodowego Banku Polskiego zaznaczył, że nie zapoznał się jeszcze z całym dokumentem i zna jedynie jego podstawowe założenia. Marek Belka ocenia, że założenie wzrostu gospodarczego na poziomie 3,8 procent jest możliwe do spełnienia
  • Natomiast sceptycznie Marek Belka podchodzi do planowanej średniorocznej inflacji:
Czytaj także

Z informacji PAP, uzyskanych w źródłach rządowych, wynika, że projekt budżetu na 2016 rok zostanie przyjęty przez rząd za tydzień, ponieważ najpierw musi wejść w życie zmiana w regule wydatkowej.

Najpierw musi wejść w życie zmiana dotycząca reguły wydatkowej

Nowelizację ustawy o finansach publicznych, zmieniającą regułę wydatkową, Sejm już przyjął, ale by weszła w życie, musi ją jeszcze zaakceptować Senat i podpisać prezydent. Senat ma się zająć ustawą w tym tygodniu. Zgodnie z przygotowaną przez posłów PiS nowelą, znajdujący się w regule wydatkowej wskaźnik inflacji (CPI) wraz z korektą błędów jej prognoz ma zostać zastąpiony tzw. sztywnym celem inflacyjnym NBP w wysokości 2,5 proc.

Po wtorkowym posiedzeniu rządu CIR poinformowało, że rząd omówił projekt budżetu na 2016 r. z deficytem w wysokości 54,7 mld zł. Założono, że PKB wzrośnie o 3,8 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 1,7 proc.

Trwają prace nad uszczegułowieniem budżetu

̶  Pracujemy jeszcze nad uszczegółowieniem projektu budżetu na 2016 rok. Jest to związane m.in. z utworzeniem nowych ministerstw, do których muszą trafić środki - wyjaśnił Kowalczyk w rozmowie z PAP.

Budżet 2016 uwzględnia wydatki na "Rodzina+"

W przyszłorocznym budżecie - czytamy - minister finansów uwzględnił wydatki na wiele ważnych społecznie przedsięwzięć. Jednym z nich jest priorytetowy program rządu „Rodzina 500+”. "Stanowi on instrument z obszaru aktywnej polityki prorodzinnej. Ma przede wszystkim wspierać rodziny wychowujące dzieci, zwłaszcza wielodzietne oraz sprzyjać podejmowaniu decyzji o posiadaniu potomstwa. Będzie także stanowił silny impuls popytowy" - czytamy w komunikacie.

Rząd liczy na nowe podatki - od banków i sklepów, a także na dywidendy

"Źródłem finansowania rozwiązań prospołecznych, w tym wspierających rodzinę, są dochody budżetowe. Na ich wysokość wpływ będą miały przede wszystkim zmiany podatkowe, w tym wprowadzenie podatku od niektórych instytucji finansowych i podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. Ministerstwo Finansów oszacowało, że w przyszłym roku do kasy państwa z podatków wpłynie 276,1 mld zł.

Przyszłoroczny budżet otrzyma również wsparcie Narodowego Banku Polskiego. Wpłaty z zysku NBP przewidziano na 3,2 mld zł. Zaplanowano także wpływy z dywidend i wpłat z zysku oraz cła.

Priorytety budżetu: polityka rodzinna i dbałość o stan finansów publicznych

Z jednej strony większe nakłady na politykę prorodzinną, z drugiej - dbałość o stan finansów publicznych. Tak ministerstw finansów przedstawia zmiany w przyszłorocznym budżecie, którymi dziś zajmował się rząd.

Projekt zakłada, że przyszłoroczne wydatki wyniosą 368 miliardów 528 milionów złotych. Dochody wyniosą 313 miliardów 788 milionów złotych. To oznacza, że deficyt może sięgnąć niecałych 55 miliardów złotych.

Czytaj dalej
Szałamacha pap 1200.jpg
Projekt budżetu na 2016 r.: PKB ma wzrosnąć o 3,8 proc., inflacja ma wynieść 1,7 proc., deficyt zaś 54,7 mld zł

Założenia budżetu

Według szacunków, bezrobocie na koniec przyszłego roku wyniesie 9,7 procent. Deficyt budżetowy, według zapewnień resortu, nie przekroczy 2,8 procent PKB, a inflacja wyniesie 1,7 procent. Plan finansów zakłada umocnienie złotego. Euro będzie kosztować średnio 4,03 złotego a dolar 3,66 złotego.

5,5 miliarda złotych od banków

Wpływy z podatku bankowego w przyszłym roku wyniosą około 5,5 miliarda złotych. Podatek od sklepów wielkopowierzchniowych ma przynieść kasie państwa około 2 miliardów złotych.

Projekt PO

Rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadza zmiany budżetowe do ustawy przygotowanej jeszcze przez poprzednią administrację. Pierwszym całkowicie samodzielnym planem finansów państwa będzie ten na 2017 rok.
Rząd zajmie się też innymi strategią zarządzania długiem państwa do 2019 roku oraz ustawą o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, systemie gwarantowania depozytów.

Minister finansów chwali program 500 zł na dziecko. "Ma szansę zatrzymać emigrację"

TVN24/x-news

Zbyt optymistyczne założenia

Ekonomista banku Citi Handlowy, Piotr Kalisz podkreśla, że ministerstwo finansów może mylić się co do przyszłorocznego wzrostu gospodarczego oraz inflacji. Ekspert szacuje, że przyszłoroczny wzrost gospodarczy będzie niższy od tego planowanego przez resort o 0,5 punktu procentowego. Ceny, zdaniem rozmówcy IAR, wzrosną w przyszłym roku nieco ponad 1 procent. Rząd zakłada, że inflacja wyniesie 1,7 procent.

Odwrotny efekt od zamierzonego

 Ekonomista Dariusz Woźniak z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu uważa, że wprowadzenie podatku od banków i supermarketów może przynieść odwrotny efekt od zamierzonego. - W tych sektorach mamy do czynienia ze światowymi korporacjami, które mają szereg instrumentów, które mogą pomóc im uniknąć płacenia tych podatków w Polsce i zapewne przerzucą te zobowiązania do innych krajów- podkreśla. Ekspert również krytycznie odnosi do większych nakładów na politykę prorodzinną.
- Jest to bardzo wątpliwe, aby dodatkowe pieniądze skłoniły wiele osób do posiadania większej liczby dzieci, głównie z powodu zmian kulturowych i światopoglądowych, nie chcemy mieć dużo dzieci, nie tylko ze względu na złą sytuację finansową, ale też z wygody - uważa.

Jak przewidują szacunki, bezrobocie na koniec przyszłego roku wyniesie 9,7 procent. Deficyt budżetowy, według zapewnień resortu, nie przekroczy 2,8 procent PKB. To realne założenia patrząc też na przewidywania światowe dodaje Dariusz Woźniak.

Belka: wzrost 3,8 proc. w budżecie 2016 bardzo ambitny

Założony w projekcie budżetu wzrost PKB 3,8 proc. jest bardzo ambitny - mówił we wtorek prezes NBP Marek Belka, dodając, że jego zdaniem będzie to ok. 3,5 proc. Nierealny jego zdaniem jest też zaplanowany wskaźnik inflacji - 1,7 proc.

Na konferencji podsumowującej kończącą się kadencję RPP prezes NBP Marek Belka wypowiadał się m.in. o projekcie budżetu na 2016 rok, którym we wtorek zajmuje się rząd Beaty Szydło.

Zaznaczył, że w jego opinii "deficyt budżetowy nie budzi większych niepokojów", choć analizy będzie wymagać, na czym dokładnie opierają się zaplanowane przychody budżetu. Problemem będzie np. ewentualna poprawa ściągalności podatku VAT.

- Musimy się dokładniej przyjrzeć temu budżetowi - mówił Belka. - Będziemy patrzeć, czy założenia strony przychodowej budżetu są realistyczne - zaznaczył.

Dodał, że w jego osobistej opinii zaplanowany w projekcie wzrost PKB 3,8 proc. jest "bardzo ambitny" i raczej należy oczekiwać, że wzrost będzie w granicach 3,5 proc. Zaznaczył, że "inflacji 1,7 proc. nie będzie".

PAP/IAR, abo, jk