Wprowadzane oraz zapowiadane przez rząd zmiany na rynku pracy mogą przynieść skutek odwrotny od zapowiadanego i ograniczą wzrost zatrudnienia.
Na razie bezrobocie spada
O spodziewanych zmianach na rynku pracy mówi Grzegorz Baczewski - dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan
- Można się spodziewać, że w 2016 roku nadal będzie spadało bezrobocie i rosło zatrudnienie. Pracodawcy będą bardziej cenić sobie pracowników bardziej wykwalifikowanych, których już zatrudniają. Więc można spodziewać się wzrostu presji płacowej. To oznacza, wyższe wynagrodzenia i wzrost presji na wyższe wynagrodzenia – uważa gość radiowej Jedynki.
Koszty wzrosną
Złą wiadomością dla firm jest wzrost kosztów funkcjonowania. – Będzie on wynikał z kilku czynników. Jeśli będziemy więcej płacić naszym pracownikom to zwiększą się koszty funkcjonowania firm. Presja na płace będzie wynikała także ze zmian prawnych. Od 1 stycznia weszła w życie podwyższa płacy minimalnej. Jest też obowiązek odprowadzenia składek od umów-zleceń w przypadku tzw. zbiegów umów zleceń do wysokości płacy minimalnej. Od 22 lutego wejdą w życie przepisy dotyczące zawierania umów na czas określony to wszystko przełoży się na wzrost kosztów pracy – wylicza gość.
Za jakość trzeba płacić
Rząd realizuje plan poprawy jakości zatrudnienia. – Zmiany wiążą się ze wzrostem kosztów zatrudnienia i usztywnienia rynku pracy. Chodzi o wprawienie stawki godzinowej i wynagrodzenia minimalnego dla umów cywilno-prawnych. Rząd zapowiada podniesienie płacy minimalnej do połowy wynagrodzenia przeciętnego. Jest też zapowiedź oskładkowania wszystkich umów cywilnych do pełnej wysokości. Mamy zapowiedź likwidacji umów cywilno-prawnych po przez danie inspektorom uprawnień nadawania stosunku pracy, w miejsce stosunków cywilnych – podkreśla specjalista.
- To są zmiany, które mogą zagrozić trentowi wzrostu zatrudnienia. Wzrosną koszty zatrudnienia i ograniczy się jego elastyczność. Bez elastycznych form na rynku pracy na pewno nie odnotowalibyśmy takiego wzrostu zatrudnienia – dodaje.
Kamil Piechowski, abo