Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Małgorzata Byrska 01.03.2016

Samodzielne oszczędzanie na emeryturę to już konieczność

Nasze państwo, w którym pracuje 16 mln osób, a 9 mln pobiera emerytury i renty, nie jest w stanie szybko się rozwijać. Brakuje pieniędzy na inwestycje. I na emerytury.
Posłuchaj
  • Rząd musi obniżyć wiek emerytalny. Jeśli tego nie zrobi, to ciężko będzie wygrać kolejne wybory. A plan jest taki, aby przez 8 lat zmieniać Polskę – podkreśla gość audycji Wszystko o gospodarce Marek Zuber, ekonomista. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Finansowanie tak wielu emerytów ogranicza możliwość finansowania inwestycji niezbędnych do modernizacji gospodarki i tworzenia nowych stanowisk pracy, uważa Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan.

Emeryci czekają na podwyżki

Jednak osoby, które już są na emeryturze, oczekują waloryzacji swoich świadczeń. Niestety nie jest ona zbyt wysoka, bo jej wskaźnik wynosi w tym roku tylko 0,24 proc., a to oznacza, że jeśli ktoś dostaje tysiąc złotych, to dodatkowa kwota dla niego wyniesie 2,40 zł.

Ale od 1 marca emeryci otrzymujący najniższe świadczenia, te poniżej 2 tysięcy złotych dostaną jednorazowe dodatki, w wysokości od 50 do 400 złotych. Pojawiły się jednak głosy, że lepsza od jednorazowych dodatków byłaby nieduża, ale jednak podwyżka emerytur.

– Gdyby była stała, nieduża podwyżka, to zapewne pojawiłyby się głosy, że lepsze byłyby większe jednorazowe świadczenia. Jednak chodzi tutaj o to, że nie ma tyle pieniędzy, aby można było odczuwalnie podnieść emerytury i renty. Ponieważ dziura w budżecie ZUS jest, czyli pieniądze z naszych składek wpływające do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ich suma jest mniejsza niż to, co Zakład wypłaca. Stąd gdyby podniesiono bardziej wysokość emerytur, to dziura byłaby jeszcze większa. Dobrze więc, że jest tyle. Na więcej nie stać nas w tej chwili – podkreśla gość Jedynki Marek Zuber, ekonomista.

Warto też przypomnieć, że waloryzacja ma służyć tylko i wyłącznie wyrównaniu, strat wynikających z inflacji czyli tego, że drożeją niektóre rzeczy.

– Ponieważ w Polsce od 19 miesięcy mamy deflację, spadek cen – stąd taka niska waloryzacja – dodaje gość Jedynki.

Czy znajdą się pieniądze na obniżenie wieku emerytalnego?

Powraca też ciągle temat obniżenia wieku emerytalnego, do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. Ma to nastąpić od przyszłego roku, jak mówiła pani premier Beata Szydło.

Jak ostrzega Konfederacja Lewiatan, powrót do niższego wieku emerytalnego będzie nas kosztował do 2035 roku aż 381 mld zł. Powiększająca się dziura budżetowa negatywnie wpłynie na gospodarkę, lawinowo wzrośnie zadłużenie, a Polska wpadnie w procedurę nadmiernego deficytu.

– Na szczęście mówimy tu o perspektywie kilkudziesięciu lat. I te wyliczenia są oparte na prognozach, a nie wiadomo co będzie za kilkanaście lat. Ale jest to taki właśnie rząd wielkości. Rząd musi obniżyć wiek emerytalny, ponieważ jest to jeden z kluczowych pomysłów, obietnic wyborczych. Jeśli tego nie zrobi, to ciężko będzie wygrać kolejne wybory. A plan jest taki, aby przez 8 lat zmieniać Polskę. Natomiast będzie kilka możliwości – podkreśla Marek Zuber.

Trzy scenariusze zmian systemowych

Pierwsza możliwość to ta, którą sugerował premier Gliński. Rząd obniży wiek emerytalny, ponieważ Polacy nie zgadzają się z tym, co zrobili poprzednicy, ale potem siądzie do rozmów. Czyli będzie kombinowanie, aby dało się to wszystko poskładać w taki sposób, żeby nie zawalić finansów publicznych.

Druga możliwość to będzie bardzo wyraźne obniżenie tych emerytur i rent. Będzie można wcześniej przejść na emeryturę, ale będą one niskie.

– I tak jak mówił prezydent Duda, ten niższy wiek to będzie tylko możliwość przejścia na emeryturę, ale nie obowiązek – przypomina gość Jedynki. Więc być może, w wieku 60 lat przejdziemy na emeryturę, ale dostaniemy 300 zł czy 400 zł, zatem i tak trzeba będzie pracować, jeśli będziemy chcieli mieć więcej.

– Trzecia możliwość, to być może jakiś cud się wydarzy, znajdziemy np. gaz łupkowy i będziemy w stanie finansować system emerytalny. Tak czy inaczej, moim zdaniem rząd obniży wiek emerytalny, ale to nie będzie koniec reformy systemu emerytalnego w Polsce, lecz początek tego procesu – ocenia Marek Zuber.

Dłuższa praca – wyższe świadczenia

Ważne jest uświadomienie, ze im dłużej pracujemy i odkładamy na przyszłe świadczenia, tym więcej później mamy. Zwłaszcza, że jednak w innych krajach Unii Europejskiej jest tendencja do podwyższania wieku emerytalnego.

– Oczywiście, jest taka tendencja. Bowiem jeśli wydłużamy okres emerytury, to tym dłużej będziemy pobierali. Tym więcej trzeba będzie na te emerytury uzbierać pieniędzy. I skądś te pieniądze trzeba wziąć – tłumaczy gość Jedynki. I trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza w momencie dyskusji o obniżaniu wieku emerytalnego.  

Ale jak dodaje Marek Zuber, być może uda się zrealizować ten wielki pomysł związany z przyspieszeniem wzrostu gospodarczego w Polsce, i będziemy mieli bardzo innowacyjna gospodarkę, będziemy takim Izraelem albo Koreą Południową, a dochody budżetu państwa będą na tyle duże, że będzie można z budżetu dofinansowywać te emerytury. Bo to też jest źródło finansowania. – Ale czy to się uda, zobaczymy – prognozuje ekonomista.  

III filar, III filar, III filar…

Można też dodatkowo samodzielnie zbierać, odkładać pieniądze na przyszłe emerytury.

– Nawet politycy pytani, z czego będą żyli w przyszłości odpowiadali, że albo starają się mieć dużo dzieci, albo sami odkładają dodatkowo na emeryturę. Polacy coraz więcej zarabiają, choć nie jesteśmy najbogatszym narodem w Europie. Ale ważne jest, aby zachęcać, wprowadzić taką tradycję, kulturę, związana z samodzielnym oszczędzaniem na emeryturę – zauważa Marek Zuber.

Ponieważ tak jak mówi rząd, jeśli mamy finansować ten cały wielki wydatek związany z unowocześnianiem Polski, to też wielkość tych oszczędności musi rosnąć. Biorąc bowiem pod uwagę całą gospodarkę, to jest bardzo ważne.

– Dlatego nawet 100 czy 50 zł miesięcznie warto odkładać do banku, bo działa tutaj tzw. procent składany. I w długim okresie, przez 40–50 lat, ten procent od procentu powoduje, że kwoty ciągle przyrastają. Choć są oczywiście też i takie rodziny, gdzie nawet odłożenie tych 50 zł jest problemem. Ale jest także wiele takich, dla których nie jest to problemem, ale wolą kupić co innego – podkreśla gość Jedynki.        

Osoby oszczędzające w ramach Indywidualnych Kont Emerytalnych (IKE) nie zapłacą podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki), jeśli wypłacą oszczędności z rachunku dopiero po osiągnięciu 60 lat (lub gdy wcześniej nabiorą uprawnień emerytalnych).

Z kolei oszczędności w ramach Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) można już teraz odpisać od podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym. Po przejściu na emeryturę wypłata z konta zostanie objęta zryczałtowanym podatkiem w wysokości 10 procent.

W 2015 roku Polacy założyli blisko 66 tys. nowych rachunków IKE i 92 tys. IKZE. To spory wzrost w porównaniu do danych za 2014 rok. Wszystko wskazuje na to, że przestaliśmy wierzyć w emeryturę z ZUS i zaczynamy oszczędzać na własną rękę.

Sylwia Zadrożna, mb