Jak mówi wiceminister środowiska Mariusz Gajda, ustawa przyniesie dwie zasadnicze zmiany.
- Przede wszystkim chcemy uporządkować system zarządzania gospodarką wodną, który jest w tej chwili rozproszony na różnych szczeblach. Utworzymy jedną organizację, która będzie sprawnie działała zarówno w okresie normalnym, jak też powodzi i suszy. Nie może być tak, jak jest w tej chwili, że wał przeciwpowodziowy należy do jednej instytucji, a rzeka do drugiej, a są i przypadki że do trzech czy czterech różnych instytucji – mówi wiceminister. – Druga zmiana dotyczy zwrotu kosztów usług wodnych, polegająca na takim ustawieniu pewnych instrumentów finansowych, które będą stymulowały przede wszystkim oszczędność wody i racjonalne jej wykorzystanie – dodaje.
Wzmocnienie roli państwa
Celem tej ustawy jest także wzmocnienie roli państwa w zarządzaniu gospodarką wodną. Chodzi m.in. o to, aby wodą nie mógł handlować każdy.
- Państwo musi mieć całkowitą kontrolę nad zasobami wodnymi. Nawet nie chcielibyśmy tej kontroli oddawać na niższe szczeble, samorządowe, ponieważ zasoby wodne są ze sobą powiązane. Nie może być tak, że znajdzie się gdzieś operator prywatny, który będzie czerpał z zasobu wodnego do granic jego zaniku – wyjaśnia Mariusz Gajda.
Zasada służebności
Jak podkreśla wiceminister środowiska, gospodarka wodna ma pełnić służebną rolę wobec wszystkich korzystających z wody.
- Przede wszystkim wobec ludzi, do zaopatrzenia w wodę do picia, do zaspokojenia potrzeb rekreacji i dla wszystkich dziedzin gospodarki narodowej, i dla żeglugi śródlądowej, dla rolnictwa, dla energetyki – wylicza gość radiowej Jedynki.
Nowego Prawa wodnego wymaga od nas także Komisja Europejska. Jest to jeden z warunków korzystania z unijnych funduszy.
Aleksandra Tycner, awi