Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Małgorzata Byrska 01.06.2016

Pomoc dla frankowiczów: koło ratunkowe mogą rzucić tylko banki

Związek Banków Polskich ogłosił dziś swój pomysł pomocy kredytobiorcom zadłużonym we frankach. Ale tylko tym, którym rata pochłania przynajmniej 70 proc. pensji.
Posłuchaj
  • Kredyty frankowiczów to problem dla całej gospodarki, i jak mówi prof. Marek Belka, to tykająca bomba. A rozwiązać go powinny banki – oceniają goście Jedynki prof. Witold Modzelewski z UW i Aleksander Łaszek z FOR. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Możliwość dobrowolnego przewalutowania byłaby dostępna tylko m.in. dla tych klientów, którzy mają kredyt na jedno własne kredytowane mieszkanie i do tej pory terminowo spłacali raty. (Elżbieta Mamos, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

– Zależy nam na tym, żeby wesprzeć rodziny, w których wielkość raty w stosunku do ich dochodów jest bardzo duża – wyjaśnia Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.

W praktyce ma to być pomoc tym frankowiczom, którym rata pochłania przynajmniej 70 proc. pensji. – Mogłoby skorzystać z tego kilkadziesiąt tysięcy osób – dodaje Krzysztof Pietraszkiewicz.

Koszt poniesiony przez banki,

Można szacować, że ten koszt dla banków zamknąłby się na poziomie 2,7 mld zł.

 – I byłby dodatkowym wydatkiem w stosunku do tego, co banki już do tej pory poniosły i ponoszą. Przypomnę, że 12-mies. stabilizowanie rat po decyzji Narodowego Banku Szwajcarskiego kosztowało sektor bankowy ok. 1 mld zł – podkreśla prezes ZBP.

Kredytobiorcy nie są zadowoleni

Projekt ZBP negatywnie ocenia Artur Rudziński ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

– Nie wiadomo, czy ten projekt z założenia ma pomagać kredytobiorcom czy bankom. Bo nie dość, że jest to propozycja dyskryminująca, bo obejmuje wąską grupę kredytobiorców, według banków tych najbardziej zagrożonych,  ale ten 70-proc. pułap, jaki banki sobie wyznaczyły jest kompromitujący. Bo bankowcy chcą powiedzieć, że za 30 proc. pozostałych dochodów kredytobiorcy mają wyżyć – zauważa Artur Rudziński. I dodaje, że te umowy powinny być uznane nielegalne. – Ponieważ nie jest to kredyt walutowy, jest to kredyt złotowy, przywiązany sztucznie do kursu waluty.

Możliwość dobrowolnego przewalutowania byłaby dostępna tylko dla tych klientów, którzy mają kredyt na jedno własne kredytowane mieszkanie, nie większe niż 75 mkw., a dom nie większy niż 150 mkw. Dodatkowy warunek jest taki, że tacy klienci muszą do tej pory terminowo spłacać raty.

Eksperci są podzieleni…

 Banki mogą same rozwiązać problem tych kredytów. I miały dostatecznie dużo czasu, bo przecież jest to problem umów. Kredyt jest zawarty na podstawie umowy. Jeżeli banki uważają, że te kredyty są wadliwe, w jakikolwiek sposób, to mogą same zaproponować kredytobiorcom zmianę tych warunków, i do tego nie są potrzebne ani konferencje prasowe, ani hucznie ogłaszane programy – wyjaśnia gość Jedynki prof. Witold Modzelewski z UW, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP i zespołu ds. projektu ustawy frankowej.

I dodaje, że jest to już drugi program. Pierwszy skończył się w zasadzie niczym, a banki powinny adresować swoje postulaty, swoje koncepcje do swoich klientów, ponieważ mają problem z pewnym produktem, jakim są kredyty denominowane, indeksowane w walutach obcych.

– Bo oczywiście są to kredyty złotowe. I ktoś, kto wprowadza na rynek produkt wadliwy, bo problem ma nie tylko ta wielka grupa kredytobiorców, ale też banki, ponieważ ten kredyt jest nieprzewidywalny. Nikt nie wie, jaką wielkość wierzytelności będą musiały banki na podstawie tych umów zgłosić wobec klientów. I nikt nie wie, w jaki sposób klienci zareagują w przypadku dalszych wahań złotego w stosunku do walut obcych, głównie franka szwajcarskiego. Apelowałbym jeszcze raz do banków, żeby nie adresowały swoich postulatów do mediów, czy do Kancelarii Prezydenta, lecz przede wszystkim do swoich kredytobiorców. Bo kto wprowadza określony kredyt, ten ponosi za niego odpowiedzialność, i banki powinny już dawno same rozwiązać ten problem – podkreśla prof. Witold Modzelewski.

Z kolei Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR przypomina, że umowę podpisywały dwie strony.


Aleksander Łaszek z FOR Aleksander Łaszek z FOR

– To nie jest tak, że banki sprzedawały produkt, a klient był całkiem nieświadomy. W 2006 i w 2007 roku były akcje konsumenckie, pod hasłami: „Chcemy ryzykować, pozwólcie nam ryzykować, chcemy kredytów frankowych”. To były oddolne inicjatywy ludzi, którzy mówili że chcą na siebie brać to ryzyko. Oczywiście, część kredytów trafiła do osób wprowadzonych w błąd, ale tutaj jest miejsce dla UOKiK, dla sądów i dla indywidualnych negocjacji banków z klientami. Ale nie możemy traktować wszystkich klientów banków jako te osoby nieświadome, ofiary takiego produktu. Te osoby przez dłuższy czas korzystały na niższych ratach, były zadowolone, i póki zyskiwały na tym produkcie, to nie było problemu. W momencie kiedy sytuacja się zmieniła, zaczęły ponosić straty, pojawił się problem – komentuje Aleksander Łaszek.

Globalny problem kredytobiorców

Gdy spojrzymy na doświadczenia innych krajów, to np. w Austrii było też takie zjawisko, że brano kredyty we frankach, nawet jeszcze przed wprowadzeniem euro, też generowało to problemy i było ograniczane. Jednak kredyt hipoteczny jest brany nie parę lat, ale  na 20–30 lat. I w takim okresie, nie jest już tak łatwo powiedzieć, kto tak naprawdę zyskiwał. Czy ci, którzy zadłużali się w walucie krajowej, i płacili wyższe odsetki – bo to było problemem – a w Polsce odsetki od kredytów złotowych były wyższe.

– Czy ci, którzy zadłużali się w walucie zagranicznej i zyskiwali na niższym oprocentowaniu, ale jednocześnie ponosili ryzyko kursu, i raz te straty były wyższe, a raz niższe – zastanawia się gość Jedynki Aleksander Łaszek.

Rozwiązanie musi się znaleźć

Jednak obecnie są takie osoby, które przeznaczają np. ponad 70 proc. swoich dochodów na spłatę rat kredytowych. I im pomoc chyba się należy?

– Jest to i interesie klienta, i banku, żeby zrobić np. restrukturyzację takich kredytów. Jeżeli kredyt jest nieobsługiwany, jest problem z jego spłatą, to obie strony powinny być tym zainteresowane – zaznacza Aleksander Łaszek z FOR.

Jak wynika z symulacji przedstawionej przez ZBP, gdyby osoba, która ma dziś kredyt w wysokości 135 tys. franków, zdecydowała się na przewalutowanie to rata spadłaby – przy obecnym kursie o 28,6 zł miesięcznie, i klient pozbywa się dalszego ryzyka walutowego. W trakcie całego okresu spłaty frankowicz zyskałby natomiast 74,8 tys. zł – tyle do jego kredytu dopłaci bank.

– Jeżeli to jest oferta banków, to najprostszy sposób zaoferować te zasady klientom i sprawdzić, czy oni są zainteresowani tego rodzaju rozwiązaniem problemu. Bo przede wszystkim, umowa jest dwustronna, ale jest to umowa adhezyjna, czyli jedna ze stron (silniejsza) ją wymyśla, przedstawia całość propozycji, a udział negocjacji jest równy zero. I ktoś tworząc tego rodzaju ofertę, nie dopuszczając, co w przypadku kredytu konsumenckiego jest zasadą jakiejkolwiek płaszczyzny negocjacji – wie co robi. Prawo europejskie rozróżnia stosunki gospodarcze i stosunki konsumenckie. I w tych ostatnich zawsze jest tak, że prawo musi chronić słabszego. A tym słabszym jest zawsze konsument. W związku z powyższym ten, kto wprowadza określony produkt, jest odpowiedzialny w większym stopniu za to, co jest tego efektem. Tutaj nie ma równości stron. Dlatego ja myślę, że z propozycji ZBP nikt nie skorzysta, ponieważ nie rozwiązuje ona problemu. Ponieważ problemem nie jest powierzchnia mieszkań, lecz to, co zrobić z tym kredytem – ocenia prof. Witold Modzelewski.

Gospodarka może mieć kłopoty

Kredyty frankowiczów to problem dla całej gospodarki, i jak mówi prof.  Marek Belka, to tykająca bomba.

–  Ta bomba jest po części w sektorze bankowym, bo przy dużych wahaniach mogą pojawić się kłopoty ze spłatą, i banki zaczną mieć problemy. Kiedy banki mają problemy, to przedsiębiorcom trudniej jest o kredyty, i to „smarowidło” gospodarki, jakim jest sektor bankowy, który pozwala oszczędności gospodarstw domowych przetwarzać w kredyty, za które np. powstają fabryki – źle działa, i silnik gospodarki się zaciera. I to jest jeden problem  A drugim jest ryzyko polityczne, że cały czas pojawiają się różne ostre propozycje. Wyjściowy projekt prezydencki np. wygenerowałby olbrzymie straty w sektorze bankowym i duże zawirowania kursu złotego – zwraca uwagę Aleksander Łaszek.

Kolejny projekt prezydencki ma zostać ogłoszony 7 czerwca.

– I do tego czasu członkowie zespołu ds. projektu ustawy frankowej nie będą komentować swoich pomysłów. Ale muszę powiedzieć, że tak naprawdę my nie wiemy, jakie byłyby skutki jakiekolwiek zgłoszonego do tej pory projektu. Bo to co powiedziała np. Komisja Nadzoru Frankowego na ten temat poprzedniego projektu,  jest po prostu niepoważne. Bo to była ankieta przedstawiona zainteresowanym – zaznacza gość Jedynki prof. Witold Modzelewski z UW, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

Jednak zdaniem Aleksandra Łaszka, głównego ekonomisty FOR, wiemy ile jest kredytów, i gdy zostaną przewalutowane, to rząd wielkości strat dla sektora bankowego można określić.

Bankowcy chcą dyskutować z przedstawicielami władz, żeby przeprowadzić przewalutowanie po kursie bieżącym. Klient, który zdecydowałby się na taki zabieg, miałby istotnie obniżoną ratę kredytu, i jednocześnie uwolniłby się od ryzyka walutowego.

Błażej Prośniewski, Elżbieta Mamos, mb