Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Anna Borys 27.10.2016

UOKiK: kupując w internecie trzeba uważać, czy "sprzedaje" sklep, czy pośrednik

Kupując przedmioty w internecie, zwłaszcza telefony trzeba zwrócić uwagę, czy towar oferuje faktyczny sprzedawca, czy polski pośrednik, a rzeczywistym sprzedawcą nie jest np. chińska hurtownia. W tym ostatnim wypadku będzie trudno wyegzekwować prawa konsumenta - przestrzega UOKiK.

Chodzi o problem tzw. "pozornego dropshippingu". Dropshipping to stosowane przez wielu sprzedawców internetowych rozwiązanie logistyczne, które polega na tym, że sprzedawca nie ma fizycznie w swoich magazynach oferowanych towarów. Przedmiot wysyła do klienta bezpośrednio np. hurtownia. Może ona być zlokalizowana zarówno w Polsce, jak i w innym kraju, także poza UE, np. w Chinach. Wszystkie obowiązki np. z tytułu rękojmi ponosi jednak sprzedawca.

- Z tej formy korzystają w Polsce zarówno mali, jak i duzi przedsiębiorcy od co najmniej kilku lat i UOKiK nie ma do niej zastrzeżeń. Jednak mniej więcej rok temu pojawiły się skargi dot. "pozornego dropshippingu". Problem dotyczy mniejszych przedsiębiorców, którzy posługują się sprzedażą najczęściej na allegro, zazwyczaj oferując telefony sprowadzane z hurtowni w Chinach. Problem dotyczy tego, że oferenci nie deklarują się jednoznacznie, czy są sprzedawcami, czy pośrednikami - mówił Hubert Worobiej z UOKiK na czwartkowej konferencji poświęconej handlowi internetowemu.

Różnica jest zasadnicza

Tymczasem - jak podkreślał - dla konsumenta różnica jest zasadnicza, gdyż sprzedawca odpowiada z tytułu wszystkich obowiązków określonych w ustawie o prawach konsumenta, można do nich kierować oświadczenia o odstąpieniu od umowy, odpowiadają z tytułu rękojmi, natomiast obowiązki pośredników są o wiele mniejsze.

Jak zauważył przedstawiciel UOKiK, wyegzekwowanie określonych polskim prawem obowiązków sprzedawcy od chińskiego hurtownika jest praktycznie niemożliwe. Tym bardziej, że - według Worobieja - oferenci na platformach aukcyjnych nie zaznaczają wyraźnie w ofercie, że są pośrednikami, nie zamieszczają też danych chińskich hurtowników.

- Gdzieś tam są jakieś niuanse, gdzieś z tyłu może być wpisane: "my tylko sprowadzamy, my tylko pośredniczymy, gdyż sprzedawcą jest pomiot chiński", ale nie jest on nazwany. Nie ma też informacji, kto odpowiada z tytułu rękojmi. A jeśli nie mamy zdefiniowanego sprzedawcy, to nie mamy do kogo kierować roszczenia w przypadku, kiedy towar okaże się wadliwy. Nie wiadomo też, do kogo skierować oświadczenie o odstąpieniu od umowy - mówił. Dodał, że polscy oferenci nie zamieszczają też z reguły informacji o tym, że gdy towar przekracza granicę, to pojawia się obowiązek płacenia cła czy VAT.

Jak powiedział, skargi w tej sprawie kieruje do UOKiK wielu konsumentów, a Urząd podejmuje w podobnych sprawach już ok. trzy interwencje tygodniowo.

- Jest tego coraz więcej i należy się spodziewać, że raczej liczba będzie rosnąć, ponieważ ceny tych produktów są konkurencyjne, nawet gdyby doliczyć koszt podatku VAT i cła - mówił.

PAP, abo