14 premierów z całej Unii Europejskiej podpisało się pod tym dokumentem. Jeśli zostanie on uwzględniony, to pozwoli na oszczędności rzędu 8 mld euro w skali całej Unii.
- Polska była inicjatorem, liderem, teraz ma ambicje być koordynatorem projektu w obszarze swobodnego przepływu danych pomiędzy państwami. Jednolity Rynek Cyfrowy to jest 16 inicjatyw w różnych obszarach m.in. w cyberbezpieczeństwie oraz sposobie budowania i administrowania danych. Uważamy, że ekonomia w przyszłości będzie zależała od danych, często pojawia się określenie "ekonomia danych" lub "cyfrowa ekonomia". Nie zastanawiamy się, gdzie dane mają być trzymane, tylko jak mają być przechowywane, czy bezpiecznie, jak komercyjnie to jest opłacalne - wyjaśnia Krzysztof Szubert, doradca strategiczny ministra cyfryzacji.
W grę wchodzą duże pieniądze
Nie tylko idea Jednolitego Rynku Cyfrowego jest dyskutowana. Na aspekt komercyjny projektu zwraca uwagę Marcin Goralewski, zastępca redaktora naczelnego „Pulsu Biznesu”.
- W tle oczywiście są pieniądze. Dane trzyma się na serwerach, są to usługi płatne i potężny rynek. Stąd wynika niechęć pewnych krajów, żeby te dane mogły przepływać. Możemy wyobrazić sobie, że dane przepłyną do krajów, które są sygnatariuszami tego listu – tłumaczy gość.
Marcin Goralewski dodaje, że dla przedsiębiorców i konsumentów Jednolity Rynek Cyfrowy oznacza, że dostęp do usług dla wszystkich Europejczyków będzie na tych samych warunkach. To samo w sobie jest rewolucją m.in. dla branży e-commerce.
Włodzimierz Stasiak, wiceprezes BGK Nieruchomości cieszy się z tego, że Polska nadaje kierunek działania wspólnoty.
- Okazuje się, że Polacy nie są malkontentami, ani nie są bierni. Budujemy kulturę dawania rady – mówi.
Na 11 stycznia jest planowana w Komisji Europejskiej dyskusja na ten temat, gdzie mamy nadzieję zostaną pokazane plany Komisji rynek cyfrowy zostanie zorganizowany w Unii Europejskiej.
Wojciech Surmacz, abo