Chiny już odpowiedziały, że będą się przeciwstawiać protekcjonizmowi USA "do końca i za wszelką cenę" i chociaż nie chcą wojny handlowej to są gotowe do walki.
"Strona chińska będzie podążała do końca i za wszelką cenę, i zdecydowanie zaatakuje stosując nowe kompleksowe środki zaradcze, aby stanowczo bronić interesów narodu i mieszkańców Chin" - napisało na swojej stronie internetowej chińskie Ministerstwo Handlu.
Przeciąganie liny
Wcześniej zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny zapewniały, że są gotowe do rozmów w sprawie ceł, a to obniżyło temperaturę na rynkach i uspokoiło inwestorów.
"To już staje się dziecinadą" - skomentował po ostatnich zapowiedziach Donalda Trumpa jeszcze wyższych ceł na Chiny Nader Naeimi, szef rynków w AMP Capital Investors Ltd. w Sydney.
"Rzeczywistość jest taka, że podstawowe tło dla rynków nie zmieniło się" - ocenia z kolei Kerry Craig, strateg rynków globalnych w JPMorgan Asset Management w Melbourne.
"Taki harmider na rynkach jest destrukcyjny, kiedy nic innego się nie dzieje. Solidne wyniki kwartalne w USA w II kwartale mogą pomóc inwestorom w skupieniu się na fundamentach i prognozach dla firm" - dodał.
Stephen Innes, szef handlu dla regionu Azji i Pacyfiku w Oanda Corp., wskazuje z kolei, że kiedy budzi się każdego dnia, aby przygotować codzienny raport dla rynków, wszystko jest "odwrócone w całkiem innym kierunku".
Wielki blef?
"Ciągle mam nadzieję, że w końcu do wojny handlowej nie dojdzie. Myślę, że wszystko to bardziej przypomina blefowanie. To typowy Trump. Czytałem jedną z jego książek, gdzie napisał, że zawsze działa nieprzewidywalnie przed negocjacjami, aby uzyskać mocniejszą kartę przetargową" - wskazał Kenny We, strateg Everbright Sun Hung Kai Co.
PAP, ak, NRG