Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Adam Kaliński 28.07.2019

Rosnący lawinowo popyt na kosmetyki w Chinach szansą dla polskich firm. Liczy się naturalny skład

Polskie firmy kosmetyczne, które wchodzą na rynek chiński są w stanie zwiększyć wartość sprzedaży w ciągu roku nawet o 1000 proc. - powiedział szef biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Szanghaju Andrzej Juchniewicz.

- Popyt na kosmetyki w Chinach rośnie w ostatnich latach w tempie dwucyfrowym i trend ten powinien się utrzymać - twierdzi Juchniewicz. Wskazał, że Państwo Środka ma obecnie blisko 15,5 proc. udział w światowym rynku kosmetycznym, a według prognoz do 2023 roku wartość tego segmentu rynku sięgnie 430 mld juanów, czyli ponad 244 mld zł.

"Średnia półka"

Z rosnącego popytu - jak zaznaczył szef PAIH w Szanghaju - korzystają m.in. firmy francuskie, niemieckie czy amerykańskie, ale też polskie. Zwłaszcza te, które oferują np. produkty do makijażu oraz tzw. biokosmetyki. Dodał, że w tym roku długookresowe umowy na dostawy swoich produktów podpisało Miraculum oraz spółka Be Organic, a w "trakcie negocjacji są kolejne dwa kontrakty".

Według Juchniewicza polskie produkty nie są co prawda w stanie konkurować ze słynnymi firmami z tzw. wyższej półki, ale doskonale radzą sobie na tzw. "średnich półkach". Sprzyja temu - jak wskazał - trend do wyróżnienia się.

- Skończyły się czasy, że Chińczycy kupowali produkty masowe. Dziś zarówno kobiety jak i mężczyźni chcą się wyróżnić, dlatego poszukują kosmetyków czy środków do pielęgnacji definiujących ich osobowość np. z innych krajów i mniejszych manufaktur - dodaje.

Hermetyczny rynek

Jego zdaniem dokonując wyboru chińscy konsumenci patrzą m.in. na skład produktów, szukają ofert dobrej jakości, z jak najbardziej naturalnym składem. Atutem jest dla nich również historia firmy.

Powiedział, że np. Miraculum udało się wejść na rynek Państwa Środka, m.in. ze względu na ponad 100 letnią historię, która - według Chińczyków - jest gwarancją jakości. Z kolei Bella Farmacja, polski producent naturalnych kosmetyków, podpisał kontrakt ponieważ chiński partner szukał doskonałej jakości i naturalnych składników w produkcie.

Generalnie - jak podkreślił - produkty z Europy Środkowo - Wschodniej cieszą się w Chinach oraz w innych krajach azjatyckich coraz większym zainteresowaniem.

Z jego spostrzeżeń wynika, że produktami, które ceni sobie konsument chiński są maseczki do twarzy, cienie do oczu, szminki, płyny do kąpieli, produkty do higieny intymnej, kosmetyki dla dzieci, kobiet w ciąży a także młodych matek.

Juchniewicz przyznał, że chiński rynek kosmetyczny jest hermetyczny. Zaistnienie tam w tradycyjnych sklepach wymaga rejestracji produktu, co trwa od ośmiu miesięcy do dwóch lat, a ponadto wymaga przeprowadzenia zakazanych w Polsce testów na zwierzętach. W sumie - jak powiedział - wchodząca tam firma potrzebuje co najmniej kilku tysięcy euro na jeden produkt.

Sprzedaż przez internet

PAIH wskazuje, że swoistego rodzaju "wytrychem" jest wejście na chiński rynek on line. Alibaba Group, czyli największa na świecie firma z branży e-commerce, wspólnie z rządem z Pekinu wprowadziła rozwiązania typu cross border e-commerce. Jednym z nich jest np. platforma Tmall.hk założona specjalnie dla zagranicznych marek kosmetycznych, by mogły same sprzedawać i promować swoje produkty w Chinach.

Zachętą do wejścia na chiński rynek jest obniżenie od 1 lipca 2018 r. stawek celnych na wwóz, m.in. części wyrobów przemysłu kosmetycznego i chemicznego. Stawka spadła z 8,4 do 2,9 proc. w przypadku kosmetyków do pielęgnacji skóry i włosów, detergentów czy niektórych produktów medycznych i zdrowotnych.

PAP, akg