Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Michał Dydliński 09.07.2020

Volkswagena można pozwać także w Polsce. Jest wyrok TSUE

Volkswagen może być pozywany przed sądami w krajach, w których były sprzedawane samochody ze zmanipulowanym oprogramowaniem – orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE. Sprawa może mieć znaczenie również dla tysięcy nabywców aut tej marki w Polsce.

– Producent pojazdów, które zostały niezgodnie z prawem wyposażone w oprogramowanie manipulujące danymi, a następnie były sprzedawane w innych państwach członkowskich, może zostać pozwany przed sądami tychże państw – uznał TSUE.
Sędziowie w Luksemburgu zwrócili uwagę, że szkoda ponoszona przez nabywcę urzeczywistnia się w państwie członkowskim, w którym nabywa on pojazd za cenę przewyższającą jego rzeczywistą wartość.

Sąd wybiera poszkodowany

Konkretna sprawa, jaką zajął się TSUE, dotyczyła pozwu, jaki przeciwko niemieckiemu koncernowi złożyło austriackie stowarzyszenie ochrony konsumentów. Rozstrzygnięcie Trybunału rozciąga się na sądy w całej UE. Volkswagen, którego siedziba mieści się w Wolfsburgu, kwestionował w tej sprawie jurysdykcję międzynarodową sądów austriackich.
TSUE przyznał, że zgodnie z unijnym rozporządzeniem jurysdykcję, co do zasady, mają sądy państwa członkowskiego miejsca zamieszkania pozwanego. W tym przypadku byłoby to Niemcy.

samochody elektryczne ekologia 1200.jpg
Rynek motoryzacyjny: do 2030 r. większość aut nie będzie już napędzana silnikami spalinowymi


– Jednakże w sprawach dotyczących czynu niedozwolonego rozporządzenie to przyznaje jurysdykcję sądom miejsca, w którym szkoda się urzeczywistniła, oraz sądom miejsca wystąpienia zdarzenia powodującego powstanie tej szkody. W konsekwencji pozwany może zostać pozwany, stosownie do wyboru powoda, przed jednym z tych dwóch sądów –  czytamy w komunikacie po wyroku.

Auto nowe i z drugiej ręki

Trybunał Sprawiedliwości uznał, że w przypadku, gdy pojazdy zostały niezgodnie z prawem wyposażone w Niemczech przez ich producenta w oprogramowanie manipulujące danymi dotyczącymi emisji spalin, a następnie zostały nabyte od osoby trzeciej w innym państwie członkowskim, miejsce urzeczywistnienia się szkody znajduje się w tym ostatnim kraju.
W rozpatrywanym przypadku szkoda podnoszona przez austriackie stowarzyszenie ochrony konsumentów polega na spadku wartości pojazdów, wynikającym z różnicy między ceną zapłaconą przez nabywcę, a jego rzeczywistą wartością. Nie ma przy tym znaczenia, czy auto było nowe, czy z drugiej ręki.


– W przypadku sprzedaży pojazdów wyposażonych przez ich producenta w oprogramowanie manipulujące danymi dotyczącymi emisji spalin szkoda, którą ponosi ostateczny nabywca, nie ma charakteru pośredniego ani też czysto majątkowego i urzeczywistnia się w momencie zakupu owego pojazdu od osoby trzeciej – podkreśla TSUE.

Wieloletnie procesy i miliardowe kary

We wrześniu 2015 roku w efekcie dochodzenia przeprowadzonego przez podległą władzom USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się, że w ok. 11 mln swych samochodów z silnikami wysokoprężnymi zainstalował oprogramowanie, które w celach oszczędnościowych manipulowało układem neutralizowania tlenków azotu. Wyłączony podczas normalnej eksploatacji samochodu układ zaczynał funkcjonować dopiero po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Niemiecki koncern stanął w obliczu wieloletnich procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.

PolskieRadio24.pl/IAR/PAP/DoS, md