Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Jarosław Krawędkowski 26.10.2020

Eksperci: trzeba pomagać zamykanym branżom, ale pomoc musi być celowana

Ekonomiczne skutki drugiej fali koronawirusa i wprowadzone w związku z nią ograniczenia to temat dzisiejszej audycji Rządy Pieniądza, której gościem byli ekonomiści: Andrzej Sadowski (Centrum im. A. Smitha) i dr Waldemar Kozioł (UW). Goście jednoznacznie twierdzili, że pomoc dla zamykanych branż jest potrzebna, ale powinna być bardzo precyzyjnie lokowana.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjneGlowImages/EastNews

- Ograniczenia wprowadzone w gastronomii wpłyną bez wątpienia negatywnie na naszą gospodarkę. Gastronomia to nie tylko kwestia lokali i samych klientów, ale też wyprzedaż artykułów, które bary i restauracje wcześniej zamówiły od rolników, od swoich dostawców. Jest to więc też element wielkiego gospodarczego ekosystemu, który w wyniku braku zamówień będzie miał niższe obroty, przychody, nie będzie uzasadnienia dla zatrudnienia tak dużej liczby ludzi – mówił Andrzej Sadowski.

Odnosząc się do zapowiadanych przez rząd rekompensat dla gastronomii, dr Waldemar Kozioł zaznaczył, że każda pomoc dla tej branży będzie potrzebna.


Posłuchaj
19:49 rządy 26.mp3 Ekonomiczne skutki drugiej fali koronawirusa i wprowadzone w związku z nią ograniczenia to temat dzisiejszej audycji Rządy Pieniądza, której gościem byli ekonomiści: Andrzej Sadowski (Centrum im. A. Smitha) i dr Waldemar Kozioł (UW). /Anna Grabowska, Błażej Prośniewski/.

 

Pomoc dla gastronomii trafi do ludzi młodych

- Zatrudnia ona ok. 200 tys. osób, wytwarza ok. 1 proc. PKB. Pomoc musi być więc dobrze zaprojektowana, dobrze ulokowana. Są to całe łańcuchy dostaw. Wiele zatrudnionych w gastronomii to osoby młode, mające umowy cywilnoprawne, więc wsparcie musi być dokładnie dostosowane do potrzeb. Wtedy na pewno w jakiejś mierze pomogą – mówił dr Kozioł.

Wskazał, że powinny to być np. dopłaty do miejsc pracy, zwolnienia ze składek na ZUS, być może zwolnienie z obowiązku płacenia czynszu, jeśli działają w lokalach samorządowych.

Pomoc dla osób pracujących na umowach terminowych

- Wcześniejsze rozwiązania pomocowe w dużej mierze się sprawdziły i należy je powtórzyć. Ale dodatkowo trzeba je teraz skierować do tych grup, które wcześniej nie mogły skorzystać lub będą najbardziej poszkodowane, np. młodzi, jeszcze studiujący, którzy pracują na umowach terminowych w gastronomii, bo to oni w pierwszym momencie poniosą największe koszty – stwierdził dr Kozioł.


pap_20200909_0K6-1200mm.jpg
Maląg: poprzez inwestycje rządowe i samorządowe wracamy na tory sprzed pandemii

Trzeba jednak myśleć o innych formach wsparcia

Natomiast według Andrzeja Sadowskiego rozwiązania zastosowane wiosną dziś już nie wystarczą.

- Widać, że czas i pieniądze są wartościami skończonymi i mimo szczerej chęci ze strony rządu nie ma on już tak dużych możliwości, aby podtrzymać funkcjonowanie gastronomii, szczególnie że w kolejce stoją już kolejne branże. To udowadnia, że bogactwo bierze się z pracy, a nie z dotacji, dlatego wcześniej czy później dotacje będą miały ograniczony zasięg. Działanie ludzkie jest ważniejsze niż przedsiębiorcze państwo  – analizował Andrzej Sadowski.


zus shutterstock 1200.jpg
Nowe wsparcie od ZUS. Postojowe i zwolnienie ze składek dla branży turystycznej

W jego opinii, z tego co jeszcze rząd może zrobić, jest jeszcze, tak jak zrobiono to w innych krajach, obniżka VAT dla gastronomii czy turystyki. W niektórych zredukowano VAT nawet do 5 proc.

- Przy naszej ekstremalnej stawce VAT wynoszącej 23 proc., trudno sobie wyobrazić, że wzrośnie zainteresowanie na korzystanie z branży gastronomicznej, nawet po likwidacji obostrzeń. Społeczeństwo zaczyna się już odzwyczajać od niektórych elementów kulturowych, do których dochodziliśmy przez dekady. To, że Polacy zaczęli stołować się na mieście, to nie tylko wzrost zamożności naszego społeczeństwa, ale to też zmiana wzorców kulturowych – mówił Andrzej Sadowski.

Anna Grabowska, Błażej Prośniewski, jk