Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Michał Dydliński 07.06.2021

Samochody autonomiczne. Przyszłość czy czarny sen kierowców?

Około 2030 roku w Polsce mogą się pojawić pierwsze samochody autonomiczne. Do tego czasu trzeba przygotować szczegółowe rozwiązania, by mogły być one bezpiecznie użytkowane w naszym kraju. Chodzi o przepisy prawa i infrastrukturę, która jest niezbędna, by takie pojazdy mogły bezpiecznie jeździć po drogach. Jest też kwestia przygotowania Polaków do takiego rodzaju transportu. To może być największym wyzwaniem, biorąc pod uwagę nasze przyzwyczajenia.

Organizatorem odbywającej się w Warszawie drugiej edycji międzynarodowej konferencji AV Poland jest Instytut Transportu Samochodowego. To właśnie jego przedstawiciele mówią o konieczności dostosowania się do dopuszczenia w naszym kraju pojazdów autonomicznych. Do zrobienia jest bardzo wiele.

Po pierwsze  - przepisy. Takie samochody, to zupełne novum na polskich i światowych drogach. Pojazdy autonomiczne w najwyższym stopniu zaawansowania nie potrzebują kierowcy. System czujników, kamer i systemy elektroniczne powodują, że samochód "jedzie sam", a pasażerowie w ogóle nie muszą śledzić trasy. Nie można jednak wykluczyć, że taki samochód weźmie udział w wypadku, a nawet go spowoduje. Co wtedy? Właśnie regulacje prawne rozstrzygną, kto konkretnie jest odpowiedziany. W przypadku samochodu autonomicznego może to być właściciel, bądź właściciele. Ale nie tylko. Jeżeli okaże się, że system pojazdu ma usterkę, to odpowiedzialny za wypadek może być programista, albo ktoś, kto nie zadbał o up-grade systemu. Mogą to być także osoby, które spowodowały zakłócenia łączności.

podróż wakacje turystyka 1200.jpg
Na wakacje z polisą turystyczną. Na co zwrócić uwagę i przed czym warto się zabezpieczyć?

Uwaga na hakerów

Transport autonomiczny jest łakomym kąskiem dla wszelkiej maści hakerów. Mogą oni atakować zarówno system pokładowy takiego auta, jak i systemy nawigacji, czy łączności. Eksperci biorący udział w dzisiejszej konferencji są zgodni, że są to najwrażliwsze elementy sytemu. Trzeba stworzyć takie regulacje prawne, które zniechęcą do tego typu ataków.

- Zanim autonomizacja zawita do nas na dobre, do rozwiązania pozostaje wiele wyzwań na gruncie prawnym, infrastrukturalnym czy technologicznym, które wymagają systemowego i skoordynowanego podejścia. Barierą jest choćby prawo, które w wielu przypadkach nie nadąża za rozwojem technicznym. Technologia zaś nie jest jeszcze na tyle dokonała, by poradzić sobie z każdym potencjalnym scenariuszem drogowym. Pozostaje także kwestia budowy kosztownej infrastruktury, która będzie w swoistej symbiozie z autami "jutra". Nader istotne jest również zwiększenie świadomości i akceptacji społecznej dla zrobotyzowanych pojazdów - tłumaczy Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego.

Łączność ma zasadnicze znaczenie

Kluczowym elementem infrastruktury, o którym mówi dyrektor ITS, jest system łączności. Pojazdy autonomiczne będą bez przerwy łączyć się z bazami danych, z których będą czerpać informacje o drodze, natężeniu ruchu, utrudnieniach, czy zmieniających się warunkach atmosferycznych. Ważnym elementem pozostaje także łączność na linii  pojazd – pojazd. Wszystkie te kanały łączności muszą pracować bez usterek. Muszą beż być także bezpieczne dla użytkowników.

Przedstawiciele Instytutu podkreślają, że transport autonomiczny może być o wiele bezpieczniejszy od tego, który znamy dzisiaj. Dlaczego?

- Za większością wypadków stoi człowiek i to właśnie on jest najsłabszym elementem dziś funkcjonującego systemu - wskazuje Mikołaj Krupiński z Instytutu Transportu Samochodowego.

Rzeczywiście, to człowiek przekracza dozwoloną prędkość, nie zachowuje odpowiedniego dystansu, ani "szczególnej ostrożności" w okolicach przejść dla pieszych. To człowiek podejmuje decyzję o ryzykownych manewrach, jak przekraczanie podwójnej, ciągłej linii, czy wyprzedzaniu pod górę. System nie będzie wyprzedzał "na trzeciego". Nie będzie prowadził pod wpływem alkoholu, albo po zarwanej nocy. Nie zagada się w czasie prowadzenia, ani nie będzie próbował pisać smsów. Pod tym względem transport autonomiczny rzeczywiście może być o wiele bezpieczniejszy. Ale czy od razu przyjmie się w naszym kraju.

Potrzebna zmiana podejścia kierowców

Prezes ITS wskazuje, że wprowadzenie transportu autonomicznego na nasze drogi wymaga zmiany podejścia i mentalności. Z jednej strony trzeba będzie się przyzwyczaić do samochodów bez kierowcy. To duża zmiana. Początkowo jazda takim samochodem może budzić niepewność, a nawet strach.

Po drugie, gdyby dziś pojazdy autonomiczne pojawiły się na polskich drogach, niewykluczone, że ich systemy miałyby duże kłopoty z odnalezieniem się w naszych realiach. Taki samochód nie przekroczy dozwolonej prędkości. Nie przejedzie na "ciemnożółtym" świetle. Nie wjedzie na skrzyżowanie, nawet przy zielonym świetle, jeśli za nim nie będzie miejsca.  Dziś w dużym mieście kierowca, który tak jeździ, może się na razić na przejawy drogowej agresji. Możliwe też, że początkowo współistnienie pojazdów autonomicznych i tradycyjnych na drogach może być bardzo trudne.

Nie mniej eksperci biorący udział w konferencji są zgodni, że transport autonomiczny ma przed sobą przyszłość. Nie chodzi tylko o bezpieczeństwo, ale także o ekologię. Będzie on emitował mniej zanieczyszczeń. Zmniejszy się także liczba samochodów, ponieważ w nowym systemie posiadanie takiego pojazdu na własność może być nieopłacalne, a nawet niewygodne. Za to wysoka dostępność samochodu „na żądanie” spowoduje, że zniknie potrzeba kupna takiego samochodu. W czasie podróży będzie się można zdrzemnąć, poczytać, czy, nie martwiąc się o trasę, posłuchać muzyki. Dla niektórych to kusząca perspektywa. Inni mają jeszcze kilka lat, by się do takiej formy transportu przekonać.


PolskieRadio24.pl, Aleksander Pszoniak, md