Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Kamiński 29.11.2010

UE faworyzuje Niemcy kosztem Polski

Prognoza wzrostu Polski jest zaniżona, a Niemiec przeszacowana, tak główny ekonomista PricewaterhouseCoopers prof. Witold Orłowski ocenia nieprzychylny nam raport Komisji Europejskiej.
Siedziba Komisji EuropejskiejSiedziba Komisji Europejskiejfot. wikipedia

Przewiduje on, że już w 2010 r. wzrost PKB za Odrą będzie wyższy niż nad Wisłą.

Ekspert uważa, że w przypadku Niemiec prognoza KE jest przesadnie optymistyczna, a wzrost w Polsce będzie pewnie wyższy niż Komisja przewiduje.
- W przypadku Polski, Komisja Europejska prognozuje umiarkowany wzrost (3,5 proc.), a dla Niemiec bardzo dobry (3,7 proc.) jak na ich sytuację - ocenia Orłowski.

Polska i tak będzie szybsza

Zaznacza, że łatwiej jest zanotować wzrost po spadkach. Według niego Niemcy tylko odrabiają straty, a Polska doświadcza prawdziwego rozwoju.
- Tegoroczny wzrost w Niemczech nie oznacza nawet odbudowania produkcji do poziomu sprzed dwóch lat, podczas gdy w Polsce jest to jednak kolejny rok wzrostu - tłumaczy Witold Orłowski.

Orłowski podkreśla, że w przyszłym roku nadwiślański wzrost PKB wspomogą Niemcy. Nasza gospodarka będzie rosnąć 3-4 proc., a po otwarciu rynku pracy w Niemczech bezrobocie w Polsce powinno się obniżać. Taki scenariusz przewiduje sama Komisja Europejska.

KE daje żółtą kartkę za dług

Komisja ostrzega rząd Donalda Tuska swoją prognozą.
- Jeśli chodzi o finanse publiczne, to jest to bardziej prognoza ostrzegawcza. Zakłada ona bowiem, że rząd nie zrobi nic więcej niż to, co robi do tej pory - stwierdza Witold Orłowski.

Zatem jeśli gabinet nie zmieni swojej polityki, to dług publiczny osiągnie poziom 60 proc. PKB.

- Mam jednak nadzieję, że najpóźniej w 2012 roku będą już wprowadzone ostrzejsze działania oszczędnościowe, które spowodują, że może nie będziemy mieli deficytu na poziomie 3 proc. PKB, ale również nie 6 proc., jak prognozuje KE - podsumowuje Witold Orłowski.

tk