Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 11.01.2011

Minister rolnictwa ostrzega weterynarzy

Marek Sawicki (minister rolnictwa): Jeśli do poniedziałku nie będzie decyzji o rezygnacji z protestu, to cofamy uzgodnienia.
Marek SawickiMarek Sawickifot: A. Żak/PR

Minister rolnictwa Marek Sawicki apeluje do weterynarzy, aby jak najszybciej zdeklarowali się, czy odwołują zapowiadany protest. Jeśli nie zrobią tego do poniedziałku, to ministerstwo cofa ustalenia w sprawie stawek, płaconych za wydawane zaświadczenia o zdrowiu zwierząt.

- Zmiany rozporządzeń i stawek my przygotujemy do piątku, ale jeśli w poniedziałek nie będzie jasnej decyzji Izby Lekarsko-Weterynaryjnej o rezygnacji z protestu, to powiem szczerze, będziemy musieli zrezygnować z proponowanych zmian stawek i jednocześnie podjąć bardzo intensywne działania legislacyjne na rzecz oddzielenia prywatnej praktyki od Inspekcji Weterynaryjnej - ostrzega minister w "Sygnałach Dnia".

Lekarze weterynarii praktykujący prywatnie protestują przeciwko obniżeniu stawek za wystawianie świadectw zdrowia zwierząt, zniesieniu wystawiania świadectw zdrowia świń powiązanego z monitorowaniem choroby Aujeszky'ego, a także przeciwko planom restrukturyzacji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywnościowe. Akcja sprzeciwu polega na niepodpisywaniu umów z powiatowymi lekarzami weterynarii, na mocy których prowadzi się badania zwierząt.

Minister nie zgadza się z obiekcjami weterynarzy. W jego ocenie, redukcji uległo tylko jedno z zadań lekarzy, jednak nie wpływa to znacząco na ich wynagrodzenia. W rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim przypomniał również, że pieniądze, jakie otrzymają weterynarze, są zależne od zaplanowanych wydatków państwa. W związku z tym sam minister rolnictwa ma ograniczone pole manewru.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Weterynarze pospieszcie się" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*****

Krzysztof Grzesiowski: Minister rolnictwa Marek Sawicki, dzień dobry, panie ministrze, witamy.

Marek Sawicki: Dzień dobry państwu, dzień dobry panom.

K.G.: Wczoraj ukazała się taka informacja zatytułowana: „Koniec strajku weterynarzy” i na końcu był znak zapytania.

M.S.: No bo nie było strajku, nie było protestu. Myślę, że zawód lekarza weterynarii jest zawodem zaufania publicznego. Przez działania Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej to zaufanie publiczne zostało mocno nadszarpnięte. Mało tego, wprowadzono wrażenie zagrożenia bezpieczeństwa żywnościowego i myślę, że Izba będzie musiała się nad tym głębiej zastanowić. Ministerstwo Rolnictwo od samego początku bardzo poważnie traktuje ten zawód. Ja chcę zwrócić uwagę na to, że nieprawdą jest, iż zmniejszyliśmy stawki za wykonywanie czynności wyznaczonych przez lekarzy inspekcyjnych dla prywatnej praktyki, bo zmniejszeniu uległo tylko jedno zadanie, a więc wystawianie świadectw na trzodę chlewną przewożoną... żywą trzodę chlewną przewożoną czy to na inne miejsce hodowli czy do też zakładów ubojowych. Podano publicznie przez Izbę Lekarsko-Weterynaryjną, że lekarzom zmniejszono możliwości zarabiania często o 30, a w wielu przypadkach nawet o 70%, co jest nieprawdą.

Ten znak zapytania bierze się stąd, że o ile w trzech turach rozmów ze strony Ministerstwa uczestniczył zawsze upoważniony wiceminister, podsekretarz bądź sekretarz stanu, o tyle ze strony Izby Lekarsko–Weterynaryjnej, mimo że uczestniczył prezes Izby, to za każdym razem nie miał uprawnień do podejmowania decyzji. I mimo że wczoraj podpisano porozumienie, to tak naprawdę Izba Lekarsko–Weterynaryjna ma się zebrać dopiero w bliżej nieokreślonym czasie i to niepokoi.

Ja chcę wyraźnie zaapelować do Izby Lekarsko–Weterynaryjnej, że takim problemem, jak bezpieczeństwo żywności, nie można igrać i że czas najwyższy, aby podejść do sprawy poważnie. Przygotowane zmiany rozporządzeń i stawek my przygotujemy i opracujemy do piątku, ale jeśli w poniedziałek nie będzie jasnej decyzji Izby o rezygnacji z protestu, to powiem szczerze, że będziemy musieli zrezygnować z przygotowanych zmian stawek za wyznaczenia i jednocześnie podjąć bardzo intensywne działania legislacyjne na rzecz pełnego oddzielenia prywatnej praktyki lekarsko–weterynaryjnej od pracy Inspekcji, bo za bezpieczeństwo żywnościowe odpowiada Inspekcja, a nie prywatna praktyka. Więc nie chcemy ingerować w prywatną praktykę...

K.G.: A czy Inspekcja poradzi sobie bez prywatnych lekarzy weterynarzy?

M.S.: Tak, panie redaktorze, system wyznaczania, który ukształtował się przed wielu laty widać wyraźnie po tym incydencie i po tej nie do końca fair grze ze strony Izby Lekarsko–Weterynaryjnej, wyczerpał się i trzeba będzie coś z tym zrobić. Jeśli dzisiaj lekarze wyznaczeni zarabiają dużo więcej niż lekarze Inspekcji Weterynaryjnej, to ja jestem przekonany i pracujemy nad tym, że lekarze inspekcyjni, nawet jeśli trzeba będzie zwiększyć liczbę etatów, za nie większe pieniądze wykonają te czynności w sposób prawidłowy, nie szantażując resortu, nie szantażując zakładów przetwórczych, nie wprowadzając zagrożenia, przynajmniej wrażenie zagrożenia bezpieczeństwa w łańcuchu żywnościowym.

K.G.: Pan powiada, że do piątku mają być przygotowane projekty rozporządzeń, które między innymi, jak rozumiem, miałyby waloryzować wynagrodzenie weterynarzy i podnieść opłaty za nadzór nad ubojem zwierząt, tak?

M.S.: Tak, tylko że Inspekcja...

K.G.: Czyli krótko mówiąc, że chodzi o pieniądze zbyt małe do tej pory i mają być większe, czy jak?

M.S.: Otóż Inspekcja doskonale zdaje sobie sprawę, że budżet praktycznie... prace nad budżetem kończą się, że nie ma mowy o dodatkowych środkach budżetowych. I tu myślę, że prezes Izby Lekarsko–Weterynaryjnej podpisując wczorajsze porozumienie, miał tego pełną świadomość. Natomiast jeśli chodzi o rozporządzenie i zwiększone stawki, najpierw te pieniądze trzeba będzie pozyskać z rynku, a więc w piątek będą gotowe rozporządzenia, one podlegają jak każde inne rozporządzenie uzgodnieniom z czynnikami społecznymi, a więc ze związkami zawodowymi, związkami branżowymi, z branżowymi organizacjami zakładów przetwórczych. I jeśli ten proces uzgodnień przejdzie pozytywnie, następnie przejdą pozytywnie uzgodnienia międzyresortowe w rządzie, to oczywiście my jesteśmy w pełni zdeterminowani jako ministerstwo, żeby te rozporządzenia przeprowadzić, natomiast gwarancji, że one w takim kształcie, jak zostały wczoraj przygotowane, przejdą, nie ma, dlatego że to jest niestety proces legislacyjny, który nie zależy tylko i wyłącznie od ministra rolnictwa.

K.G.: Panie ministrze, prezes Krajowej Rady Lekarsko–Weterynaryjnej powiedział, że weterynarzom nie chodzi tylko o pieniądze, ale także o realizację programu zwalczania choroby (i tu trudne nazwisko) Aujeszky’ego, jeśli dobrze wymawiam. O co chodzi?

M.S.: Choroba jest zwalczana, od dwóch lat jest prowadzony program, w latach dwóch poprzednich, to było z udziałem środków unijnych, od tego roku już tylko i wyłącznie z udziałem krajowych środków budżetowych. Polska została wpisana na listę państw, które prowadzą zwalczanie tej choroby. Ona nie ma większego znaczenia, jeślli chodzi o konsumenta, natomiast ma duże znaczenie, jeżeli chodzi o hodowców, bo tutaj tempo przyrostu i jakość tuczu są zdecydowanie niższe, a więc ekonomika tuczu przede wszystkim cierpi. Więc to zwalczanie choroby prowadzimy, natomiast myślę, że pan prezes Jakubowski ciągle ma ogromny żal do tego, że wprowadzając zwalczanie tej choroby, wprowadziliśmy także świadectwa w transporcie zwierząt. Chodzi tu o trzodę chlewną, a nie o inne gatunki zwierząt. Ponieważ jeszcze dwa lata temu, trzy lata temu system identyfikacji zwierząt w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie był systemem pełnym, doskonałym, były tam duże luki. W tej chwili po poprawie tego systemu nie ma potrzeby, żebyśmy na kilku poziomach wykonywali tę samą czynność. Dlatego też udało się znieść świadectwa weterynaryjne wystawiane na transport trzody chlewnej do rzeźni. I to mniej więcej dwie trzecie świadectw z obrotu w trzodzie eliminuje. Ale nie ruszyliśmy świadectw, tak jak to mylnie pan prezes Jakubowski wielokrotnie podnosił, nie znieśliśmy świadectw wystawianych w transporcie za barany czy za osły, więc nie rozumiem tego ogromnego oburzenia i odnoszenia kwestii zwalczania choroby Aujeszky’ego do wszystkich innych gatunków zwierząt.

K.G.: Czyli podsumujmy. Do piątku resort rolnictwa podejmuje stosowne działania i czeka na reakcję Krajowej Izby Lekarsko–Weterynaryjnej.

M.S.: Czekamy na reakcję Rady Lekarsko–Weterynaryjnej i jednocześnie apeluję, żeby jednak nie nadużywała tego zaufania publicznego, jakim ten zawód jest powszechnie darzony.

K.G.: Jeszcze korzystając z okazji jedna sprawa, panie ministrze. 1 marca 2012 roku – z czym się panu kojarzy ta data?

M.S.: 1 marca 2012? Trudno tak się..

K.G.: Nie bardzo. No właśnie. Od tego dnia budżet państwa przestanie finansować składkę na ubezpieczenie zdrowotne rolników. Przepisy trzeba będzie zmienić zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.

M.S.: No tak, ale ciągle wraca temat, kto ma to zmienić...

K.G.: No właśnie.

M.S.: Przede wszystkim wyrok Trybunału jest skierowany do sejmu i senatu, to tam w pierwszej kolejności...

K.G.: Czyli stąd powinna wyjść inicjatywa.

M.S.: Oczywiście. Może wyjść ona także z rządu, może wyjść ona także od pana prezydenta. Ja ciągle nie rozumiem, dlaczego w tej sprawie jest odpytywany tylko minister rolnictwa. Ja chcę wyraźnie podkreślić, że jeśli chodzi o...

K.G.: Choć w naszym przypadku to oczywiste, bo pan jest w studiu, więc do pana kierujemy to pytanie.

M.S.: Tak. Że jeśli chodzi o składkę zdrowotną na przykład dziennikarzy, nie jest odpytywany minister od spraw kultury. Jeśli chodzi o składkę zdrowotną dla kolejarzy, nie jest odpytywany minister infrastruktury czy dla górników minister gospodarki. Więc nie sądzę, żeby ten temat był tylko i wyłącznie domeną ministra rolnictwa. Natomiast jeśli chce go się łączyć, a mylnie łączy się tę sprawę składki zdrowotnej z KRUS-em, to oczywiście prace nad zmianami w KRUS-ie trwają, natomiast chcę wyraźnie podkreślić, że dopóki nie nastąpi głęboka reforma niewydolnego, znacznie gorzej funkcjonującego systemu powszechnego ubezpieczeń społecznych, dotąd nie będzie zgody mojej, tak jak wielokrotnie o tym mówiłem, ani Polskiego Stronnictwa Ludowego na to, żeby rolników, którzy mają dzisiaj dochodowe gospodarstwa przesuwać z KRUS-u do jeszcze bardziej niewydolnego ZUS-u.

K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Marek Sawicki, minister rolnictwa, nasz gość.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)