- Kurs franka pobił wszelkie rekordy. Z trudem spłacamy kredyt za ten bunkier - brzmi jeden z kluczowych fragmentów przerobionej wersji filmu "Upadek" o Adolfie Hitlerze. - Wszyscy, co mają kredyt w złotówce lub dostali chałupę po babce, wypad - tak odpowiada wódz. Całość można zobaczyć poniżej w filmiku pod artykułem.
W poniedziałek frank kosztował 3,45 zł. Od kilku dni zatem znów zbliża się do koszmarnej dla polskich kredytobiorców granicy 3,50 zł. Wszystkie winne zamieszanie w Stanach Zjednoczonych. Sprawa Grecji została już bowiem właściwie rozwiązana. Przyznano jej drugi pakiet pomocowy w wysokości 109 miliardów euro. Natomiast za wielka wodą pojawiło się nie mniejsze niebezpieczeństwo. Dług publiczny USA sięga obecnie 14,3 biliona dolarów. Jeśli amerykańscy parlamentarzyści nie zdążą zmienić odpowiednich ustaw do 2 sierpnia, to prawo będzie zabraniać zwiększania zadłużenia. Oznaczałoby to, ze z dnia na dzień rząd federalny nie mógłby sprzedawać obligacji, co stanowi główną formę pokrywania deficytu. Mówi się nawet, że to oznaczałoby bankructwo USA.
W sytuacji, gdy na rynkach finansowych dominują tak złe wiadomości, inwestorzy zmieniają cele. Zamiast kupować akcje i różne waluty, wolą uciekać ze swoimi pieniędzmi w zasoby, które uznaje się za bezpieczne. Za takie właśnie uchodzą frank oraz złoto. W zeszłym tygodniu cena złota na krótko sięgnęła historycznego rekordu 1600 dolarów za uncję. Szwajcarska waluta także pobiła rekord i kosztowała nawet 3,53 zł. W niektórych bankach przy spłacie pożyczek żądano za niego nawet 3,71 zł. Nic dziwnego, że poziom frustracji polskich posiadaczy kredytów hipotecznych sięga zenitu. Humorystyczny filmik to jedyna forma dania upustu swoim emocjom, ponieważ problem długu w USA mogą rozwiązać tylko władze tego kraju.
tk