Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Tomasz Kamiński 05.08.2011

Panika na giełdach? Prawie wszystkie indeksy spadają

Po bardzo złym czwartku, rynki w piątek ponownie otwierają się na dużych minusach. Pesymizm panuje w Azji, Europie i Polsce. Warszawskie indeksy notowały spadki, nawet do 5 procent.
Panika na giełdach? Prawie wszystkie indeksy spadająfot. PAP/EPA/Justin Lane
Posłuchaj
  • Relacja Rafała Motriuka (IAR): Da się odczuć pewien klimat strachu
  • Relacja Wojciecha Szymańskiego (IAR) z Berlina: Niemiecki DAX traci nieprzerwanie od ośmiu dni
Czytaj także

Wszystkie akcje na praskiej giełdzie zanotowały w piątek duże spadki. Tuż po otwarciu wstrzymano obrót. Wskaźnik PX spadł aż o 4 procent i jest najniższy od dwóch lat. Osiągnął poziom 1075 punktów. Z kolei niemiecki index DAX stracił na otwarciu ponad 4 procent, osiągając najniższy poziom od 10 miesięcy. Media za Odrą mówią o wybuchu paniki wśród inwestorów. Niemiecki DAX traci nieprzerwanie od ośmiu dni. Wartość spółek, notowanych w tym indeksie spadła w tym czasie o blisko 100 miliardów euro. Inne europejskie giełdy na otwarciu także zanotowały spadki rzędu dwóch - trzech procent. Potem odzyskały tylko część strat.

Fatalne nastroje panują też w Azji i Australii. Indeks w Hongkongu - Hang Seng - spadł rano o ponad 4,5 procent. Z australijski ADX stracił 4 procent. Jopński Nikkei południowokoreański Kospi spadły ponad 3,5 procent. Azjatycki analityk giełdowy David Cohen przyznaje, że wśród inwestorów można odczuć pewien klimat strachu. Na warszawskim parkiecie także panują złe nastroje. Oprócz WIG20 na minusie rano były także mWIG40 (przeszło -4 procent) oraz sWIG80 (przeszło -5 procent).

Spadki, spadki, spadki

Już czwartek okazał się kolejnym dniem ujemnych notowań i ucieczki wystraszonych inwestorów ze swoimi pieniędzmi do franka i złota, które są rekordowo drogie. Szwajcarska waluta kosztowała rano 3,76 złotego.

Indeksy giełdowe zamknęły się w czwartek na silnym minusie. WIG20 spadł ponad 3,5 procent. Tym samym wrócił do poziomu z sierpnia zeszłego roku. Amerykańskie wskaźniki traciły nawet więcej - NASDAQ 5 procent, Dow Jones 4 procent, S&P 500 prawie 5 procent. W czwartkowe południe czasu nowojorskiego Dow Jones osiągnął poziom 11 571 punktów, czyli cofnął się do pułapu z początku tego roku.

Inwestorzy boją się o zadłużenie USA

Dominacji czerwonego koloru na rynkach finansowych winne są złe wiadomości ze Stanów Zjednoczonych. Dług publiczny tego kraju przekroczył wysokość 100 procent PKB. Po tym, jak prezydent Barack Obama podpisał ustawę o podniesienie limitu zadłużenia, podniosło się ono do sumy 14,58 biliona dolarów. To tylko pogłębiło spadki, które giełdy w USA notują już kilka tygodni.

Tymczasem kompromis Demokratów i Republikanów miał rynki uspokoić. Podobnie jak przyznanie Grecji w lipcu przez państwa strefy euro drugiej pożyczki pomocowej, która ma pozwolić uniknąć jej całkowitego bankructwa.

Trupy w szafach państw strefy euro

Jednak Grecja to nie jedyny kraj z wysokim długiem w eurolandzie. Słabe nastroje na rynku to również efekt obaw o rozszerzenie się kryzysu zadłużenia na Włochy oraz Hiszpanię, po tym jak w ostatnich dniach mocno wzrosły rentowności obligacji tych krajów. Inwestorzy nie wierzą w poprawę sytuacji gospodarczej po obu stronach Atlantyku oraz tej związanej z zadłużeniem w USA i eurolandzie. Tym bardziej że przewiduje się dalszy wzrost amerykańskiego zadłużenia.

Sytuacja jest na tyle poważna, że doczekała się reakcji Europejskiego Banku Centralnego (EBC). EBC zapewni bankom dodatkowe pieniądze, jeśli będą one im konieczne. - EBC wznowił skup obligacji, aby nie dopuścić do rozszerzenia się kryzysu zadłużenia w strefie euro - powiedział w czwartek prezydent Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet po posiedzeniu rady banku, która podjęła decyzję o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian. Kupowanie obligacji zadłużonych państw przez EBC ułatwi im pożyczenie pieniędzy na potrzeby budżetów.

Inwestorzy uciekają z giełd

W tej sytuacji inwestorzy boją się lokowania pieniędzy w akcje czy mniej popularne waluty. Szukają bezpiecznej przystani. Za takie miejsce dla pieniędzy uchodzą frank i złoto.

Dlatego kurs szwajcarskiej waluty wrócił do rekordowego poziomu 3,74 zł. Tym samym interwencja banku centralnego Szwajcarii w tym tygodniu okazała się odnieść skutek tylko na 24 godziny. Cena złota rekordu w czwartek nie pobiła, ale pozostaje na historycznych wyżynach - 1665 dolarów za uncję.

Wraca recesja? Dalsze spadki są bardzo prawdopodobne

Zdaje się, że może być już tylko gorzej. W czwartek opublikowano najświeższe dane o rynku pracy w USA. Ciągle 3,73 miliona ludzi poszukuje tam pracy. Ich liczba wzrosła o 400 tysięcy. W piątek pojawią się dane o bezrobociu za lipiec. - Nastroje na rynku są bardzo słabe. Aby przekonać inwestorów, że gospodarka nie wpada w recesję, potrzebne są lepsze dane makro. Jeśli piątkowy raport z rynku pracy rozczaruje, rynek może znacznie spaść z obecnych poziomów - powiedział Mike Ryan, główny oficer inwestycyjny w UBS Wealth Management Americas.

- Na rynku panuje nerwowość, co do perspektyw gospodarki. Działania polityków nie są szczególnie przekonywujące. Apetyt na ryzyko jest obecnie bardzo niski - powiedziała Jane Coffey, odpowiedzialna za inwestycję w akcje w Royal London Asset Management.

JPMorgan obniżył prognozę wzrostu USA w trzecim kwartale 2011 roku do 1,5 proc. z wcześniej zakładanych 2,5 proc. Analitycy banku obniżyli również szacunki wzrostu PKB w pierwszej połowie roku do 1,5 proc. z 2 proc. o których mówiła ich poprzednia prognoza.

tk