Wszystkiemu winien strach o to, że gospodarkę świata czeka ponowa recesja oraz dalszy kryzys zadłużenia w krajach strefy euro. Napędzają one panikę inwestorów od czwartku. Nie pomagają ani deklaracje prezydenta Francji i kanclerz Angeli Merkel, ani słowa przewodniczącego Rady Europejskiej.
Czerwony kolor, oznaczający spadki, dominował też na giełdach w Azji. Japoński Nikkei225 spadł 2,5 procent. Hongkoński Hang Seng tracił nawet 3 procent, a singapurski Straits Times 3,2 procent.
Inwestorzy uciekają z giełdy z pieniędzmi w bezpieczne aktywa. Za takie uchodzą złoto i frank, dlatego drożeją. Cena żółtego metalu po raz czwarty w ciągu 24 godzin pobiła rekord. Tym razem sięgnęła 1877 dolarów za uncję. Kurs franka z kolei w piątek rano na dłużej przekroczył poziom 3,70 zł i pozostaje w trendzie wzrostowym.
- Ani w strefie euro, ani na skalę globalną nie grozi nam nowa recesja - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy podczas wizyty w Oslo. Bowiem obawy o powrót światowej gospodarki do recesji stanowią główną przyczynę niskich lotów indeksów.
tk