Zastrzegł jednak, że przyjęcie wspólnej waluty może nastąpić wówczas, gdy euro wyjdzie z kryzysu oraz gdy będą znane nowe rozwiązania instytucjonalne w państwach strefy euro.
- Chcemy przystąpić do euro, ale wiemy, że będzie to strefa innego rodzaju. I wiemy też, że musimy się do tego przygotować pod względem gospodarczym - powiedział.
Wyjaśnił, że chodzi o to, aby uniknąć przedwczesnego wejścia do euro, jak to zrobiły słabe gospodarki: Hiszpania i Portugalia. Prezes NPB powiedział, że nie wyklucza wyjścia niektórych krajów ze strefy euro, która jednak przetrwa kryzys, choć w zmienionej formie. Przyznał także, że w działaniach antykryzysowych proces decyzyjny w całej UE został zdominowany przez 17 krajów strefy euro.
- Nie jesteśmy zadowoleni z tej sytuacji, ale wolę Europę dwóch prędkości niż Europę, która się rozpada. Priorytetem jest ratowanie euro, nawet za cenę sytuacji, w której decyzje są podejmowane w ograniczonym gronie - powiedział Belka. Przypomniał przy tym, że polski rząd domaga się, by kraje aspirujące do euro mogły być przynajmniej obserwatorami we wzmocnionym zarządzaniu gospodarczym strefy euro.
L'Echo, IAR, ab