Nietypowa akcja jest prowadzona w czterech zakładach produkujących między innymi elementy do parasoli, ale też w miejscowych restauracjach. W pewnym momencie maszyny są wyłączane, gwar cichnie, a przed niecodzienną publiczność wychodzi aktor Pedro Lamares i zaczyna czytać wiersze. Podkreśla, że reakcje słuchaczy, zwłaszcza robotników w fabrykach, są fantastyczne. Wszystko zależy oczywiście od repertuaru, dlatego artysta zawsze stara się wybrać co najmniej jeden komiczny wiersz, który rozbawi publiczność. Do tej pory z największym entuzjazmem spotkała się fraszka zatytułowana "Każdy mężczyzna jest mięczakiem, gdy ma grypę".
Poetycka inicjatywa ma na celu nie tylko umilenie czasu robotnikom fabryk, ale i zachęcenie ich do czytania książek. Niektórzy przekonywali, że postarają się sięgnąć do domowej biblioteczki, inni - choć chwalili akcję - przyznawali, że raczej nie zmienią swoich nawyków. - Cóż mogę poradzić na to, że gdy tylko zaczynam czytać, zaraz zasypiam? - pyta retorycznie jeden z pracowników.
Okazuje się, że w Polsce ten sposób motywowania do pracy znamy od dawna, pamiętacie?