Kredyt walutowy nie dla każdego. Czy państwo powinno pomóc?

Prawo i Sprawiedliwość domaga się aktywnej pomocy rządu dla Polaków, którzy wzięli kredyty na mieszkania we frankach szwajcarskich - oświadczył Ryszard Czarnecki. Europoseł PiS powołał się na przykłady Choracji i Hiszpanii, których sądy uznały, że kredyty we franku szwajcarskim są narzędziem spekulacyjnym. Unieważniono umowy z klientami. Kredyty albo zostaną zwrócone, albo przewalutowane po kursie z dnia zaciągnięcia.
Jak powiedział gość radiowej Jedynki przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) Andrzej Jakubiak, KNF wyliczyła, że gdyby w Polsce zdecydowano się na rozwiązanie zaproponowane przez PiS banki musiałby ponieść koszty na poziomie 40-50 mld zł. - Uważamy, że jest to kwota niewyobrażalna. Banki wpadłyby w bardzo poważne kłopoty finansowe. W ostatecznym rozrachunku zapłaciłoby za to państwo, czyli podatnicy albo deponenci. To jest nie do zaakceptowania - podkreślił gość Sylwii Zadrożnej.
Jakubiak zaznaczył, że nie zaobserwowano różnicy w spłacaniu kredytów w złotówkach i frankach szwajcarskich. Wyjaśnił, że przeciętny kredyt w złotówkach wynosi ok. 150 tys. zł, a przeciętny kredyt we frankach szwajcarskich - ok. 250 tys. zł. - Kredyty we frankach biorą bardziej zamożni ludzie, którzy lepiej zarabiają i nie mają problemów ze spłacaniem zobowiązań. Nie ma więc powodu, by wprowadzić w Polsce rozwiązania, których celem byłaby pomoc w spłacaniu takich kredytów - ocenił Jakubiak.
Przewodniczący KNF dodał, że nie można porównywać sytuacji Chorwacji czy Hiszpanii do Polski, ponieważ u nas w kraju od 2006 roku obowiązuje rekomendacja S i każdy klient, który zaciąga kredyt we frankach szwajcarskich musi złożyć pisemne oświadczenie, że jest zainteresowany kredytem walutowym i zdaje sobie sprawę z ryzyka kursowego.
Wysłuchaj całej audycji!
Rozmawiała Sylwia Zadrożna.