Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Stanisław Brzeg-Wieluński 07.10.2021

Prezes NBP: nie ma ryzyka wpadnięcia z powodu inflacji w spiralę cenowo-płacową. Nigdy do tego nie dopuścimy

Decyzja RPP o podniesieniu stóp procentowych nie obniży bieżącej inflacji, ale ma nie dopuścić do utrzymania się podwyższonej inflacji w średnim okresie. Przewidujemy, że do końca roku inflacja dojdzie do ok. 6 proc. Będziemy obserwować koniunkturę i poziom inflacji. Ale nie możemy powiedzieć, że nastąpi seria podwyżek stóp procentowych - poinformował prof. Adam Glapiński na konferencji prasowej.

- RPP podniosła stopy procentowe ku pewnemu zaskoczeniu rynku. Chcieliśmy, aby tak się to odbyło. Rynek przewidywał podwyżkę o 15 pkt. bazowych, a my podnieśliśmy o 40, prawie trzykrotnie więcej – i też chcieliśmy, aby tak się to odbyło - powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński.

Powodem podwyżki stóp, jak powiedział Adam Glapiński, jest niedopuszczenie do utrwalenia się podwyższonej inflacji w średnim terminie.

- Ryzyko przekroczenia przez inflację poziomu naszego celu inflacyjnego w średnim terminie wzrosło w ostatnim okresie bardzo mocno ze względu na wystąpienie kolejnych globalnych szoków podażowych. One przesunęły w górę skalę oczekiwań inflacyjnych i podniosły całą ścieżkę oczekiwanej inflacji. Ona będzie podniesiona wyżej i na dłużej. I to wiemy jeszcze przed publikacją listopadowej projekcji - powiedział prezes NBP. Zastrzegł, że decyzja RPP nie będzie miała natychmiastowych skutków.


inflacja 1200.jpg
RPP: inflacja może utrzymać się na podwyższonym poziomie dłużej, niż dotychczas oczekiwano

Podwyżka nie obniży automatycznie inflacji

- Nasza decyzja nie obniży bieżącej inflacji, bo to jest niemożliwe - powiedział Adam Glapiński. Dodał, że decyzja RPP oznacza "wycofanie się na pozycje, które były w maju 2020 r.".

- Wycofaliśmy dopalacz, który został wprowadzony, aby podtrzymać gospodarkę w czasie kryzysu. Doszliśmy do wniosku, że podstawowe elementy tego kryzysy mamy za sobą, choć nie lekceważymy tego, że pandemia nadal trwa - stwierdził prezes Narodowego Banku Polskiego.

Ceny energii to globalny problem

Prezes NBP podkreślił, że wzrosty cen energii elektrycznej mają obecnie bezprecedensową skalę. - Rosnące notowania uprawnień do emisji CO2, co wynika z polityki klimatycznej Unii Europejskiej, przekładają się na istotny wzrost cen prądu w Europie - powiedział Adam Glapiński.

- Wzrost cen dotyczy nie tylko przedsiębiorstw, ale jeszcze bardziej dotyczy gospodarstw domowych. To, co się dzieje w tej chwili, ma skalę bezprecedensową. My jako bank centralny nie mamy na to żadnego wpływu - powiedział szef banku centralnego.

Przypomniał, że cały świat odczuwa historyczne wzrosty cen energii, głownie ropy naftowej i gazu. W przypadku ropy to efekt działań karteli producentów - cen przez nie ustalonych. To ceny energii i surowców są odpowiedzialne za "szoki podażowe".

W porównaniu z wrześniem 2020 roku cena gazu wzrosła aż o 90 proc., a światowe ceny żywności wrosły aż sześciokrotnie. Problemy z dostawami gazu do Europy związane są z polityką Kremla wokół Nord Stream 2. Cały czas rosną ceny sprzedaży praw do emisji CO2. W opinii prezesa NBP najkorzystniejsze dla Polski byłoby, gdyby Bruksela pomogła sfinansować osiem bloków elektrowni jądrowych, które mogłyby być wybudowane za te unijne środki np. przez Francję.

NBP nie zastąpi rządu w obniżaniu cen surowców i energii

Szef NBP dodał, że wpływ na ceny energii może mieć polityka fiskalna. Rząd może oddziaływać za pomocą manipulowania akcyzą, VAT-em, czy dokonując rekompensat. Adam Glapiński zaznaczył jednak, że takie działania rządu będą obniżały wpływy do budżetu, które muszą być zrekompensowane z innych źródeł. Przypomniał, że szok podażowy związany z energią to efekt odbicia gospodarek po pandemii, ale także - efekt mniejszej podaży na wielu rynkach, które się nie odbudowały po COVID-19.

Przypomniał o zerwanych więzach kooperacyjnych z Chinami, co jest efektem czterokrotnego wzrostu cen transportu morskiego oraz zamkniętych portów Państwa Środka. Szef banku centralnego stwierdził, że z powodu szoków podażowych inflacja w USA sięga 5 proc., a w Niemczech - 4 proc.


inflacja1200.jpg
"Z wszelkich prognoz wynika, że wzrost inflacji ma charakter przejściowy"

Adam Glapiński: perspektywy koniunktury na przyszły rok są korzystne

Prezes NBP przypomniał, że polska gospodarka najszybciej z krajów UE wróciła do poziomu sprzed pandemii, co widać po poziomie bezrobocia (brakuje tylko kilkunastu tysięcy pracowników, aby osiągnąć stan z roku 2019).

Powiedział, że rządowy program pomocy dla firm (tarcze antykryzysowe), uruchomiony na początku roku 2020, uratowały firmy i tysiące miejsc pracy, a w program ten aktywnie włączony był NBP. Dodał, że motorem wychodzenia z kryzysu jest konsumpcja, co wynika ze wzrostu płac poniżej wzrostu wydajności. Ważnym i pozytywnym czynnikiem jest wzrost inwestycji prywatnych.

Bardzo dobra sytuacja panuje w sektorze przedsiębiorstw produkcyjnych, co pokazuje, że firmy dostosowały się do nowych wymogów sanitarnych - uważa prezes NBP. Spodziewa się on, że poza restrykcjami sanitarnymi nie będzie podstaw do kolejnych lockdownów, oczywiście pod warunkiem, że uda się utrzymać pandemię na określonym poziomie zachorowań. 

Jakie są perspektywy na kolejne kwartały?

Prezes NBP ocenił sytuację polskiej gospodarki jako dobrą, ale przypomniał, że wiele zależy od pandemii. I o ile spodziewa się on wzrostu inflacji do końca roku do poziomu 6 proc., to w kolejnym roku będzie ona spadać. Nie tylko z powodu uspokojenia na rynkach, ale także z powodu dobrej kondycji firm i eksportu.

Dodał, że NBP stale monitoruje sytuację na polskim rynku i może zastosować instrumenty ochrony gospodarki przed nadmierną inflacją. Dlatego nie można już dziś powiedzieć, czy podwyżka stóp była jednorazową decyzją RPP, czy tylko początkiem takich kroków. Ale prezes banku centralnego z naciskiem podkreślił, że nie ma w Polsce "spirali cenowo-płacowej".

Jak mówił na konferencji, obecny poziom inflacji wywołany czynnikami zewnętrznymi (szokami podażowymi) jest w granicach przewidzianych dla gospodarki, która wychodzi z covidowej zapaści.

Co z kursem narodowej waluty?

- Obecny kurs złotego do euro jest dobry - ocenił prezes NBP podczas czwartkowej konferencji i dodał, że bank centralny nie działa, by zmieniać kurs polskiej waluty.

- Narodowy Bank Polski nie prowadzi żadnej polityki, żeby osłabić złotego. Nie prowadzi też takiej, żeby wzmacniać. Natomiast czasami ostrzegamy, np. że kurs rośnie i to może być niekorzystne dla przedsiębiorstw eksportowych. I wtedy interweniujemy, żeby spowolnić ten proces - podkreślił. Dodał, że bank centralny interweniuje również, aby zastopować czysto spekulacyjne operacje w tej dziedzinie.

- NBP ma w arsenale interwencje walutowe, gdyby na skutek podwyższenia stóp kurs złotego gwałtownie się zmieniał, aby ten ruch spowolnić - powiedział prof. Adam Glapiński.


PR24/PAP/sw