Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Michał Dydliński 14.03.2022

Wpływ wojny na Ukrainie na inflację i złotego. Eksperci: nie unikniemy wzrostu cen

Tegoroczna inflacja wyniesie niewiele więcej niż 10 proc. – mówił w audycji "Rządy Pieniądza" Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii Rynkowych PKO BP Zdaniem Andrzeja Kubisiaka, zastępcy dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego może dojść nawet do 14 procent. Przede wszystkim będą o tym decydowały ceny surowców, ale też drożejąca żywność w tym znaczący brak tej pochodzącej wcześniej z Ukrainy oraz, w wypadku Polski, wzrost cen całego importu. Odblokowanie KPO może, zdaniem ekonomistów, istotnie wzmocnić złotego.
Posłuchaj
23:26 PR24_AAC 2022_03_14-09-06-58.mp3 Wpływ wojny na Ukrainie na inflację i złotego. Eksperci: nie unikniemy wzrostu cen (Polskie Radio 24)

Goście Rządów Pieniądza odnieśli się do wypowiedzi dyrektora Departamentu Analiz i Badań ekonomicznych NBP Piotra Szpunara, w który stwierdził, że "bieżące notowania złotego do euro są na progu średniej opłacalności importu, a w przypadku dolara ten próg przekraczają". Dodał, że "w rozsądnym horyzoncie to się musi zmienić".

Również prezes NBP prof. Adam Glapiński, podczas swojej ostatniej konferencji mówił o awersji inwestorów do ryzyka wskutek czego wycofują się oni z Polski jako kraju graniczącego z wojną. W efekcie mamy spektakularne osłabienie złotego do poziomu, który nie jest uzasadniony naszą aktualną sytuacją gospodarczą.

Z kolei z najnowszej analizy NBP dotyczącej wzrostu PKB Polski wynika, że wyniesie on 4,4 proc. zamiast oczekiwanego wcześniej poziomu 4,9 proc. Pojawiają się jednak znacznie bardziej pesymistyczne analizy ekonomistów, które mówią o poziomie wzrostu PKB niewiele przekraczającym 2 proc.

Wojna zmienia sytuację gospodarczą

- W momencie rozpoczęcia wojny na Ukrainie sytuacja gospodarcza Polski była bardzo dobra. Ekonomiści spodziewali się, że w tym roku wzrost gospodarki osiągnie 4, a nawet 5 proc. Jest to istotne, bo od tego zależy na ile z kryzysem gospodarka może sobie poradzić. Ale wojna zmienia wiele ze względu na niepewność. Zmienia decyzje konsumentów i przedsiębiorców. Rosną ceny surowców, które napędzają inflację a hamują konsumpcję, powoduje to konieczność podwyżek stóp procentowych - stwierdził Mariusz Adamiak.

Jego zdaniem obraz naszej ekonomii nie jest zatem najlepszy, ale nadal nie jest to kryzys. Dlatego też mimo, że nasza waluta osłabiła się ok. 6 proc. w stosunku do poziomu sprzed wojny ze względu na strach panujący na rynku to jednak nie jest to załamanie, a jedynie osłabienie.

Czytaj także:

- Kurs walutowy optymalny dla gospodarki nie powinien być ani za mocny ani za słaby. Zbyt mocny powoduje problemy dla eksporterów. Ale zbyt słaby powoduje zwiększenie kosztów firm importujących produkty i usługi i odnosi inflację. Punkt progu opłacalności dla polskiego importu nie jest dla mnie do końca jasny. Na pewno najistotniejsze są cen surowców, które musimy sprowadzać. Dlatego znaczenie kluczowe ma ich kurs, a nie tyle kurs waluty. A trzeba zauważyć, że tak jak wzrost złotego to jednocyfrowe poziomy, to wzrost na gazie, innych surowcach są to wzrosty wobec ubiegłego roku o kilkaset procent – analizował Mariusz Adamiak.

Niepewność rządzi rynkami

- Kluczowa jest teraz niepewność. Dlatego złoty będzie słabszy niż wskazywałyby na to fundamenty polskiej gospodarki. Jesteśmy kraje frontowym i inwestorzy wyceniają to w swoich kalkulacjach. Oczywiście decyzje NBP tak w sferze komunikacji jak i decyzji co do bronienia złotego też są istotne, bo inwestorzy się w cenie wsłuchują. Gdyby pojawiła się pozytywna decyzja o KPO to też miałby to duże znaczenia dla kursu złotego i inflacji. Będzie to ważny sygnał dla zagranicznych inwestorów bo mam nadzieję zakończy raz a zawsze dyskusję o rzekomym Polexicie. Ten element ryzyka zostanie wykreślony. Środki te będzie też można wymieniać na rynku a nie przez NBP co miałoby istotny wpływ na wycenę złotego - ocenił Andrzej Kubisiak.

W jego opinii inflacja w tym roku będzie jednak dwucyfrowa, osiągnie taki poziom już kwietniu, a potem może to być 12, a nawet 14 proc. szczególnie będzie to widoczne w cenach żywności. W niektórych częściach świata, jak np. na Bliskim Wschodzie czy w północnej Afryce może nawet dojść do kryzysu żywnościowego.

PolskieRadio24.pl, Anna Grabowska, md