Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Jakub Wacławski 07.04.2014

20 lat temu Rwanda spłynęła krwią

W 1994 roku, ekstremiści z plemienia Hutu dokonali ludobójstwa na swoich sąsiadach z grupy etnicznej Tutsi. Społeczność międzynarodowa nie zareagowała. Przez 100 dni walk zamordowanych zostało niemal milion osób. 20 lat po tych tragicznych wydarzeniach, wciąż nie wszyscy winni zostali osądzeni i ukarani.
20 lat temu Rwanda spłynęła krwią flickr.com/US Army Africa
Posłuchaj
  • 07.04.14 Kazimierz Groblewski: „Spory etniczne do dzisiaj nie są rozwiązane. Część uchodźców Hutu do dzisiaj żyje w Kongu(...)”

Po zestrzeleniu samolotu z prezydentem Rwandy na pokładzie, rozejm między plemionami został zerwany i ekstremiści z plemienia Hutu zaatakowali przedstawicieli Tutsi oraz tych Hutu, którzy nie przyłączyli się do ludobójstwa. Mordercy używali głównie maczet, a wśród zabitych były także kobiety i dzieci. Ludobójstwo pochłonęło niemal milion ofiar, a ponad 2 miliony osób zmusiło do ucieczki z kraju.

– Teraz patrzymy w przyszłość. Kiedyś nasz kraj był złożony z trzech grup etnicznych, a teraz mamy tylko jeden lud – Rwandyjczyków. Jeśli dziś będziemy patrzeć w przeszłość i postępować tak samo, to nic z tego nie wyjdzie. Teraz budujemy nasz kraj wszyscy razem – powiedziała w PR24 Francine Umutesi, Rwandyjka, świadek ludobójstwa.

– To był proces. Ludobójstwo nie zaczęło się w 1994 roku, tylko trwało już wcześniej. Na pewno bardzo dużą rolę odegrała propaganda rządu Hutu i media. Rozgłośnie radiowe wzywały do mordów, ludzi z plemienia Tutsi nazywano karaluchami, mówiono, że groby są do połowy puste – powiedział Kazimierz Groblewski, były korespondent „Rzeczpospolitej” w Afryce.

Świat nie zareagował

Ludobójstwo w Rwandzie zostało zignorowane przez społeczność międzynarodową i organizacje międzynarodowe. Obecne w tym kraju wojska ONZ wycofały się i nie zatrzymały rozlewu krwi. O bierność są oskarżani również przedstawiciele Kościoła katolickiego.

– Świat nie wyciąga wniosków. Mamy w tej chwili przykład Krymu, gdzie zareagowano zbyt słabo. Sytuacje się powtarzają, a my nie uczymy się na błędach – podkreślał Kazimierz Groblewski.

– Zło w Rwandzie przybrało tak wielki rozmiar, że trudno zrozumieć, jak człowiek mógł tego dokonać. Wezwanie Kościoła do wstrzymania ludobójstwa zostało odrzucone. Uruchomiono lawinę, której nikt nie był w stanie powstrzymać. Kościół także poniósł straty. Pierwszego dnia ludobójstwa zginęli moi przyjaciele, jeden z kapłanów i siostra, z którymi współpracowałem –powiedział Leszek Czeluściak, misjonarz w Rwandzie od 1990 roku.

PR24 / Anna Mikołajewska