Nazywano ich „ptaszkami”, „zrzutkami”, czy „desantami”. Oni sami woleli nazwę „cichociemni”. Była ona najbardziej trafna, gdyż ta legendarna formacja działała „po cichu” i „po ciemku”. Jej żołnierze byli zrzucani na spadochronach do okupowanej Polski. Tam mieli za zadanie walczyć z okupantem i organizować ruch oporu w kraju.
- Można nawet powiedzieć, że cichociemni byli elitą elit. Byli najlepszymi polskimi żołnierzami II Wojny Światowej, których można porównać do współczesnych wojsk specjalnych. Należy pamiętać, że dzisiejsza elita polskiej armii - jednostka specjalna „Grom” - nosi imię Cichociemnych - podkreślił Michał Szukała z Muzeum Historii Polski.
Podczas tworzenia formacja napotykała na wiele trudności, gdyż nikt w przedwojennej Polsce nie przewidywał, że potrzebna będzie mobilna, wszechstronnie wyspecjalizowana grupa komandosów.
- Ideowym ojcem powstania formacji był premier RP na uchodźstwie Władysław Sikorski. Marzył on o stworzeniu, jeszcze przed majem 1940 roku, nowoczesnej polskiej armii we Francji. W jednym ze swoich rozkazów zwrócił uwagę na konieczność stworzenia tajnej komunikacji lotniczej z okupowanym państwem – wyjaśnił gość PR 24.
Do najbardziej znanych cichociemnych należał Jan Nowak-Jeziorański. W oddziałach owego „cichego frontu” walczyła również jedna kobieta - generał Elżbieta Zawacka.
PR 24/Anna Krzesińska