Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Marcin Nowak 11.04.2014

WTA Katowice: Radwańska powstrzymała się od kłótni

Agnieszka Radwańska podkreśliła, że Austriaczka Yvonne Meusburger, jej ćwierćfinałowa rywalka w turnieju WTA Tour w Katowicach, zaprezentowała bardzo regularny tenis.
Agnieszka Radwańska w pojedynku z Austriaczką Yvonne Meusburger w ćwierćfinale turnieju tenisowego WTA BNP Paribas Katowice OpenAgnieszka Radwańska w pojedynku z Austriaczką Yvonne Meusburger w ćwierćfinale turnieju tenisowego WTA BNP Paribas Katowice OpenPAP/Andrzej Grygiel
Posłuchaj
  • Agnieszka Radwańska po awansie do półfinału turnieju w Katowicach (IAR)
  • Agnieszka Radwańska po awansie do półfinału turnieju w Katowicach 2 (IAR)
Czytaj także

- W związku z tym kluczem do zwycięstwa była ofensywna gra - oceniła Polka.
- Yvonne dysponuje solidnym uderzeniem. Na początku zwolniłam rękę i parę piłek mi uciekło - przyznała na konferencji prasowej Radwańska, która pokonała Meusburger 6:4, 6:1.
Najwyżej rozstawiona w imprezie krakowianka odczuła zmianę po nocnej przebudowie kortu w katowickim Spodku. Nawierzchnia, jej zdaniem, jest wolniejsza. "Jest teraz mniej więcej teraz taki jak kort treningowy. Wolałabym, gdyby był taki jak poprzednio. Choć ogólnie trzeba powiedzieć, że jest dobrze zrobiony. Tym bardziej, że na jego przygotowanie była tylko jedna noc" - zaznaczyła.
W piątkowym spotkaniu Radwańska na prawym łokciu miała specjalny plaster. Uspokoiła jednak, że nie nabawiła się żadnego poważniejszego urazu. - To zwykłe napięcie mięśni. Plaster był na wszelki wypadek, by nie było ryzyka pogorszenia. Przy szybszej nawierzchni, jaka była wcześniej, stosowało się inne uderzenia i było trochę szarpnięć - zaznaczyła.
Polka mecz z Meusburger zakończyła efektownym beckhendem z podskoku. Jeden z dziennikarzy określił, że jest to dość ryzykowne zagranie, ale wyszło dobrze na zdjęciach. Radwańska zażartowała, że to ostatnie właśnie było najważniejsze, nawet gdyby posłała piłkę w aut. - To uderzenie nie jest aż tak ryzykowne dla mnie. Stosuje je dość często i nie mam przy tym obaw. Zwłaszcza, że we wspomnianej sytuacji nie miało ono miejsca z tyłu, ale w połowie kortu - zaznaczyła.
Radwańska chciała krzyczeć na sędziów jak Janowicz
Trzecia w światowym rankingu tenisistka miała zastrzeżenia do pracy sędziów liniowych. - Miałam ochotę krzyknąć "how many times?", ale się powstrzymałam. Na pewno przydałby się challenge kilka razy. Skorzystałabym z tej opcji, nie ukrywam - dodała.
Radwańska przyznała, że spodziewa się ciężkiej przeprawy w sobotnim półfinale, w którym zmierzy się z rozstawioną z numerem czwartym Alize Cornet. W imprezach WTA w pojedynkach z Francuzką Polka ma bilans 3-0. Ich kolejny pojedynek odbędzie się równo miesiąc po ostatnim spotkaniu - w Indian Wells. Dodatkowo krakowianka pokonała ją także na początku stycznia w finale Pucharu Hopmana po trzysetowym meczu (w całej rywalizacji triumfowali jednak "Trójkolorowi" 2:1).
- Na pewno nie będzie łatwo. Alize to bardzo trudna przeciwniczka, która jest dodatkowo w dobrej formie. Uzyskała w tym sezonie już kilka dobrych wyników. Wiem też, że rozegrała w Katowicach dwa trzysetowe spotkania. Mam nadzieję, że uda mi się ją pokonać trzeci raz w tym roku. Skupiam się teraz wyłącznie na niej, a potem będę się martwić o inne zawodniczki" - podkreśliła. Radwańska dodała, że cieszy ją, iż z trybun oklaskuje ją wiele osób, choć jej dotychczasowe spotkania rozgrywane były w godzinach, w których większość osób pracuje. "Wielu znajomych chciało przyjechać, ale nie byli właśnie z tego powodu w stanie. Mogę za to liczyć na mamę i babcię, które przyjeżdżają na moje mecze z Krakowa - dodała.


man