Zajmujący piąte miejsce w rankingu ATP Murray po raz pierwszy zmierzył się z notowanym o 100 pozycji niżej Goffinem. Szkot jest ulubieńcem miejscowej publiczności i mógł liczyć na wsparcie zdecydowanej większości zgromadzonych na trybunach widzów oraz Amelie Mauresmo. Była francuska tenisistka jest obecnie jego trenerką. W kolejnej rundzie zmierzy się ze Słoweńcem Blazem Rolą.
Murray dzięki ubiegłorocznemu sukcesowi jest pierwszym od 1936 roku Brytyjczykiem, który wygrał Wimbledon. Jak przyznał, obecnie - tak jak przed rokiem - odczuwa dużą presję związaną z oczekiwaniami rodaków.
- Ubiegłoroczny finał był pod tym względem najtrudniejszym spotkaniem, w jakim brałem udział. Poradziłem sobie jednak wówczas z nerwami. Przypuszczam, że taka umiejętność przychodzi z wiekiem i doświadczeniem. Teraz też odczuwam presję. Ale to mi odpowiada. Jestem tu, by spróbować wygrać ten turniej - podkreślił jeszcze przed spotkaniem 27-letni Szkot.
Oczekiwania względem niego są tym większe, że podczas trwających w Brazylii piłkarskich mistrzostw świata zawiedli Anglicy, którzy wrócą do ojczyzny już po fazie grupowej. On zaś dzięki skoncentrowaniu uwagi na podopiecznych Roya Hodgsona miał trochę spokoju.
- Dzięki meczom MŚ miałem zajęte wieczory i nie musiałem słuchać ludzi gadających o moim starcie w Wimbledonie - dodał.
mr