Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Aneta Hołówek 09.09.2014

Marin Cilić zwycięzcą US Open. "Czuję się, jakbym był na szczycie świata"

Rozstawiony z numerem 14. Marin Cilić pokonał Japończyka Kei Nishikoriego (10.) 6:3, 6:3, 6:3 w finale turnieju tenisowego US Open. Chorwat nigdy wcześniej nie wywalczył tytułu ani w Nowym Jorku, ani w żadnej innej imprezie wielkoszlemowej.
Posłuchaj
  • O finale US Open Jan Pachlowski (PR, IAR)
  • Marin Cilić nie mógł uwierzyć w swój sukces. Tłum. Wydaje mi się nierealne, że wygrałem turniej wielkiego szlema. Marzyłem o tym całe życie, i nagle przez ostatnie cztery, pięć dni wszystko zaczęło się zmieniać. Zacząłem grać absolutnie... niewyobrażalnie, miałem niesamowitą passę meczów przeciwko najlepszym tenisistom świata. To ogromne osiągnięci
  • Nishikori pozytywnie ocenił swój występ w turnieju: Tłum. Muszę powiedzieć, że kosztowało mnie to trochę nerwów, ale te ostatnie dwa tygodnie były bardzo ekscytujące. Nie oczekiwałem niczego przyjeżdżając tutaj. Byłem kontuzjowany i mało trenowałem. Było wiele pozytywnych rzeczy podczas tych dwóch tygodni, kiedy pokonałem Wawrinkę, a także Djokovic

Zarówno 12. w rankingu ATP Cilić, jak i będący ósmą rakietą świata Nishikori po raz pierwszy mieli okazję wystąpić w decydującym pojedynku turnieju tej rangi. Zdecydowanie lepiej poradził sobie w tej sytuacji niespełna 26-letni Chorwat. Młodszemu o rok Japończykowi zbyt często przytrafiały się słabsze okresy w grze, by nawiązać wyrównaną walkę z rywalem.

- Co to zwycięstwo dla mnie znaczy? Po prostu wszystko. To jest ogromne osiągnięcie i wielki moment dla mnie, dla mojego teamu i wszystkich, którzy byli ze mną przez te wszystkie lata wspierając mnie, wierząc we mnie i nigdy się nie poddając. To jest tak jakbym był na szczycie świata. - powiedział po meczu Chorwat.
Był to ósmy pojedynek tych tenisistów i dopiero trzeci raz lepszy okazał się zawodnik pochodzący z Medziugorie.
Poprzednim Chorwatem, który wygrał turniej zaliczany do Wielkiego Szlema był obecny trener Cilicia Goran Ivanisević, zwycięzca Wimbledonu z 2001 roku. Nishikori zaś jest nie tylko pierwszym Japończykiem, ale i Azjatą, który wystąpił w finale zawodów tej rangi.
Poniedziałkowy triumfator wcześniej w Wielkim Szlemie mógł się pochwalić dotarciem do półfinału Australian Open dwa lata temu. W tej samej edycji zmagań w Melbourne niespełna 25-letni Japończyk znalazł się w "ósemce", co było dotychczas jego najlepszym wynikiem w imprezie tej rangi.
Obaj zszokowali tenisowy świat, eliminując w półfinałach faworytów. Cilić pokonał Szwajcara Rogera Federera, turniejową "dwójkę", a Nishikori wygrał z najwyżej rozstawionym Serbem Novakiem Djokovicem, finalistą czterech poprzednich edycji US Open.
Poprzednio w finale Wielkiego Szlema choćby jednego tenisisty z "Wielkiej Czwórki" (Federer, Djoković, Brytyjczyk Andy Murray i Hiszpan Rafael Nadal) zabrakło dziewięć lat temu. Wówczas w styczniowym Australian Open triumfował Rosjanin Marat Safin, który pokonał przedstawiciela gospodarzy Lleytona Hewitta.

Pogromca Federera zwycięzcą US Open: X-news

Po finale powiedzieli:
Marin Cilić
: - Grałem tu najlepszy tenis w moim życiu. Ten sukces to efekt ciężkiej pracy, którą wykonałem w ostatnich latach, zwłaszcza w poprzednim sezonie. Dla wszystkich zawodników, którzy w ten sam sposób podchodzą do tego, to dobry znak. Pokazuje bowiem, że kiedyś wreszcie otrzymuje się zapłatę. Warto mieć marzenia, bo czasem się spełniają.
- Muszę bardzo podziękować mojemu sztabowi, zwłaszcza Goranowi (Ivanisevicowi, zwycięzcy Wimbledonu z 2001 roku, jedynemu przed Cilicem chorwackiemu triumfatorowi turnieju wielkoszlemowego). Pokazał mi kilka rzeczy, których znaczenia wcześniej nie dostrzegałem. Przekonał mnie, że muszę czerpać radość i cieszyć się tenisem.
Kei Nishikori: - Oczywiście, jestem bardzo zawiedziony wynikiem tego meczu. Marin grał bardzo agresywnie, był szybki, a mnie trochę zjadły nerwy związane z tym, że było to mój pierwszy wielkoszlemowy finał.
- Zachowam w pamięci jednak wiele pozytywnych aspektów z tych ostatnich dwóch tygodni. Przed rozpoczęciem turnieju nie miałem żadnych konkretnych oczekiwań. Wcześniej miałem problemy zdrowotne i nie trenowałem zbyt wiele. Pokonanie Stana Wawrinki i Novaka Djokovica to coś wspaniałego. Jestem bardzo dumny z tego, że zrobiłem coś pozytywnego dla sportu w Japonii. Pokazałem, że mogę wygrać z każdym, jeśli będę wciąż ciężko pracował i będę miał kolejną szansę na wygranie Wielkiego Szlema.
- To prawda, że wcześniej (w 1/8 finału i w kolejnym etapie) rozegrałem pięciosetowe mecze, byłem trochę zmęczony. Muszę zacząć unikać takich długich spotkań.
- Ja i mój sztab jesteśmy rozczarowani, ale Michael Chang (trener Nishikoriego) pogratulował mi mimo wszystko, bo nikt z nas nie oczekiwał, że dotrę do finału. Powiedział mi też, bym wciąż wytrwale pracował. Moim celem jest teraz zakwalifikowanie się do kończącego sezon turnieju masters w Londynie.
Goran Ivanisevic (trener Marina Cilica): - No, to teraz mogę zakończyć współpracę z Marinem... A tak na poważnie, widzieć jako trener, jak twój podopieczny wygrywa Wielkiego Szlema w tak imponujący sposób, to coś fantastycznego.
- Powiedziałem mu, by bawił się grą i robił to, występując przed 20 tysiącami osób zasiadających na trybunach. To było cudowne. Grał dziś tak, jakby miał już na koncie 20 finałów w imprezach tej rangi. Był bardziej zrelaksowany niż Nishikori i to był klucz do zwycięstwa. Spodziewałem się, że obaj będą zdenerwowani, bo dla nich obu zwycięstwo w takim turnieju to Mount Everest.
- Jestem z niego bardzo dumny i z siebie też, bo bycie szkoleniowcem nie jest łatwe. Teraz rozumiem wszystkich trenerów, z którymi w przeszłości współpracowałem i muszę ich prosić o wybaczenie, bo wiem, że czasem byłem trudny do zniesienia.
- Uważam, że to, iż Marin dotarł do finału w Nowym Jorku jest dowodem na sprawiedliwość losu. Ktoś siedzący "na górze" wynagrodził mu ubiegłoroczną dyskwalifikację, gdy został zawieszony za nic.

(ah)