Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 03.12.2014

Jerzy Janowicz jak bomba wybuchowa [ROZMOWA PORTALU]

Jerzy Janowicz to bomba wybuchowa, która może jeszcze odpalić na światowych kortach. Agnieszka Radwańska miała ostre wahania formy, ale wciąż należy do ścisłej czołówki damskiego tenisa. W rozmowie polskieradio.pl z Wojciechem Fibakiem podsumowujemy sezon tenisowy.
Wojciech FibakWojciech FibakPAP/Andrzej Hrechorowicz

Finalista masters i czterokrotny ćwierćfinalista turniejów wielkoszlemowych w grze pojedynczej, czy zwycięzca Australian Open w grze podwójnej zauważa, że nastąpił regres w grze Jerzego Janowicza. Jego zdaniem polski tenisista musi więcej pracować - szczególnie nad swoją kondycją.

Fibak widzi też zmienne szczęście Agnieszki Radwańskiej na światowych kortach. Żałuje, że krakowianka nie wykorzystała jeszcze kryzysu, w jakim znajduje się czołówka kobiecego tenisa, by osiągnąć pozycję liderki. Jest jednak pełen nadziei przed nadchodzącym sezonem, gdzie poza naszymi największymi gwiazdami z dobrej strony mogą się też pokazać "młode wilki" - Kamil Majchrzak, czy Magdalena Linette.

Wojciech Fibak - legenda polskiego tenisa w rozmowie z portalem polskieradio.pl podsumowuje zakończony sezon. Zapraszamy do przeczytania obszernych fragmentów wywiadu Marcina Nowaka. Pełna rozmowa w dźwięku zamieszczonym w artykule.

MARCIN NOWAK: Ten sezon dla Jerzego Janowicza był krokiem w tył. Spadek z 21. miejsca na koniec 2013 roku na 43. pozycję w 2014. Do tego ostry konflikt z dziennikarzami, kilka nieprzemyślanych wypowiedzi i dość kontrowersyjne zachowanie na korcie?

WOJCIECH FIBAK: To był trudny rok. Na pewno regres. Jerzy z pewnością miał inne plany i ambicje, aby coś osiągnąć, przebić się. To się nie udało i to na różnych nawierzchniach, na różnych turniejach. Brakowało przede wszystkim przygotowania fizycznego. Wiem, że trapiły go kontuzje, ale wiele spotkań Jerzy Janowicz przegrywał w tym decydującym secie. W wielu meczach nie wytrzymywał kondycyjnie. Istotna jest też strona mentalna. Wiemy, że Jerzy Janowicz jest w stanie grać na tych największych arenach. Ma bardzo silną psychikę - nie wie co to strach. A więc z jednej strony jest stworzony do tych największych wyzwań, ale z drugiej -  gdy trzeba wyjść na boczny kort z mniej znanym tenisistą, w mniejszym turnieju, bez blasku kamer, często gdy dokucza wiatr, czy przeszkadza słońce, a przeciwnik akurat jest w świetnej formie - Janowicz często tych spotkań nie wygrywa.

Trzeba zatem postawić na rozbudowanie sztabu trenerskiego. Jerzy Janowicz mimo inteligencji na korcie i silnej psychiki – nie może o wszystkim sam decydować. Przyda się ktoś z boku, kto doradzi taktycznie i technicznie oraz powie, jak przygotować się do turniejów. Życzę Jerzemu, żeby ten nadchodzący rok był dla niego bardziej udany.

Czy Jerzy Janowicz ma jeszcze szansę zamieszać w ścisłej czołówce? Łodzianin ma 24 lata - niby wszystko jeszcze przed nim, ale z drugiej strony najlepsi w cyklu ATP tenisiści w tym wieku osiągali już szczyt formy

Jeszcze wszystko przed nim. Wystarczy spojrzeć na Chorwata - Marina Cilicia (26 lat, 10. w rankingu ATP - przyp.), który w tym roku wygrał jeden z najważniejszych turniejów na świecie - US Open, a przez wiele lat mówiono o nim, że pewnie już niczego ważnego nie wygra. A jednak okazało się, że można jeszcze coś zwojować po takich paru latach przygotowań.

Łukasz Kubot osiągał swoje największe sukcesy, jak ćwierćfinał Wimbledonu, w wieku 31 lat (porażka z Jerzym Janowiczem w 2013 roku - przyp.). Zatem nie jest za późno. Trzeba jeszcze więcej pracować, więcej się uczyć, może wykazać trochę więcej pokory.

Uważam, że Jerzy Janowicz ma wyjątkowy potencjał. Widzę go czasem na miarę pierwszej "10", a czasem nawet na miarę pierwszej piątki światowego rankingu - i w sensie taktycznym, technicznym, jak i odporności psychicznej oraz tej wyjątkowej zdolności poruszania się po korcie przy tak wysokim wzroście. Ogólnie jest to bomba wybuchowa i materiał na wygrywanie największych turniejów i zdobywanie najwyższych miejsc w rankingu. Czy to wszystko razem uda mu się złożyć? Wymaga to naprawdę wielkiej dyscypliny i wielkiej pracy, wyjątkowej mobilizacji.

A więc wszystko jeszcze przed Jerzym Janowiczem. Z kolei Łukasz Kubot jest już raczej u schyłku kariery singlowej. 32 lata to już wstęp do tenisowej emerytury, o czym świadczy też miejsce w rankingu - 170. Polak, jak część zawodników w tym wieku, postawił ostatnio na debla i chyba to była właściwa decyzja? Zwycięstwo w Australian Open i ćwierćfinał Rolanda Garros, 18. miejsce wśród deblistów to niewątpliwe sukcesy naszego tenisisty w 2014 roku

Z jednej strony mamy wygrany wielkoszlemowy turniej, co jest wielką sprawą. Z drugiej strony - takie rozczarowanie sezonem singlowym. Ja jestem bardzo blisko Łukasza - często się ze mną kontaktuje, doradzam mu przed prawie każdym ważnym meczem. Bardzo się przyjaźnimy - podobnie jak z Michałem Przysiężnym (polski tenisista sklasyfikowany w tym sezonie na 174. miejscu rankingu ATP – przyp.). Nasze stosunki są bliższe niż np. z Janowiczem, któremu kiedyś przecież załatwiałem jakieś "dzikie karty" (udział w turnieju głównym przyznawany przez organizatorów zawodów - przyp.) w turnieju poznańskim i z nim kontakt zawsze był trudniejszy. Natomiast Łukasz i Michał Przysiężny są bardziej otwarci na rozmowę, rady, współpracę. Rozumiem decyzję Łukasza, że akurat jeszcze w przyszłym sezonie chce się skoncentrować na singlu. Późno zaczął tę karierę i jeszcze dużo przed nim. Łukasz akurat wie, jak należy się prowadzić, jak pracować, jak dawać wszystko z siebie, aby osiągnąć sukces. A na debla ma jeszcze czas, bo wiemy, że można w niego grać również w późniejszym wieku.

Czy do sukcesów Janowicza i Kubota z poprzednich lat może nawiązać Kamil Majchrzak (ATP 435)?

Podziwiałem jego występy wiele razy - szczególnie na turnieju w Poznaniu, z którym jestem blisko związany. Kamil Majchrzak wygrał tu kilka ważnych spotkań w tym roku. Bardzo miły, ambitny tenisista. Taki "polski Djoković", "polski Agassi". Majchrzak jest solidnym tenisistą, regularnym, świetnie poruszającym się po korcie, także wszystko przed nim. Ale powtórzę jeszcze raz te same słowa – praca, motywacja, dyscyplina, bo talent nie wystarcza.

Ten sezon w męskim tenisie to przede wszystkim wielki triumf Novaka Djokovicia, ale też kapitalny tenis w wykonaniu Rogera Federera. Współpracował pan z Serbem w jego sztabie szkoleniowym. Jak pan ocenia jego postępy na korcie. Czy to był przede wszystkim jego rok?

Nie do końca. Wygrał turniej na Wimbledonie, ale nie wygrał w Australii, nie wygrał upragnionego Roland Garrosa, czy US Open. Z 4 najważniejszych turniejów udało mu się zatem wygrać tylko jeden, choć wygrał jeszcze turniej masters (ATP Finals na zakończenie sezonu - przyp.) i powrócił na pierwsze miejsce w rankingu ATP. Z drugiej strony Rafael Nadal (wcześniejszy lider ATP - przyp.) miał problemy zdrowotne. Zatem to nie był aż taki wymarzony sezon dla Serba.

A Roger Federer? Widać tu zmianę po zatrudnieniu Stefana Edberga - legendarnego szwedzkiego tenisisty

Wielki powrót Rogera Federera to radość dla wszystkich koneserów tenisa, bo gra on w pięknym stylu. Czarowało tak wiele gwiazd tenisa, jak John McEnroe, Boris Becker, czy właśnie - Stefan Edberg. Jest to oczywiście wielka uczta dla wszystkich, którzy kochają tę dyscyplinę sportu. Poza tym Roger to człowiek o nieskazitelnych manierach. Ta jego etykieta życia - zarówno na korcie, jak i poza kortem to wzór dla wszystkich. Wielka sprawa, że on tak powrócił, choć wielu spisywało go już na straty. Ja jednak zawsze powtarzałem, że on może wygrać kolejny Wimbledon, czy US Open. Trudniej we Francji, czy Australii, ale nie można go nigdy spisywać na straty.

Przejdźmy do kobiecego tenisa. Agnieszka Radwańska świetnie rozpoczęła sezon - półfinał Australian Open, choć zakończony dość druzgocącą klęską z Dominiką Cibulkovą. Potem bywało różnie, ale generalnie dla Polki to chyba nie był dobry sezon? Wygrana tylko w turnieju w Montrealu i spadek w rankingu rocznym na 6. miejsce. Od lipca 2012, gdy Agnieszka była wiceliderką widzimy lekki spadek formy… Czego brakuje "Isi" by być numerem 1 lub choć raz wygrać turniej wielkoszlemowy?

Świetnie pan podsumował ten jej sezon, bo wyglądało to trochę podobnie, jak z Łukaszem Kubotem. Agnieszka Radwańska - półfinał w Australii, po środku jeden wygrany turniej w Montrealu i niestety nie udało się na koniec osiągnąć finału masters (WTA Finals w Singapurze - przyp.). Na pewno Agnieszka jest rozczarowana - przede wszystkim występem we Francji (odpadła w 3. rundzie Roland Garros - przyp.), w Wimbledonie (porażka w 4. rundzie), czy na US Open (porażka w 2. rundzie). Przedwczesne porażki. Będzie na pewno o tym myśleć i żałować, że nie jest liderką, bo przecież w czołówce kobiecego tenisa od dawna panuje kryzys. Po tym jak przestała grać Davenport, Mauresmo, czy Belgijki - Henin i Clijsters, kiedy Safina i Zvonareva prowadziły w rankingach - na pewno Agnieszka myślała sobie: "Dlaczego ja jestem 11. tenisistką świata, skoro gram lepiej od niej?". (…) Wszystko jednak jeszcze przed Agnieszką - swoim sprytem i techniką może się przebić na wyższy poziom.

Media obiegła niedawno informacja, że w sztabie trenerskim Agnieszki Radwańskiej ma się pojawić jakaś znana osobistość ze świata tenisa. Czy ma Pan jakieś informacje - kto to może być?

To może być Martina Hingis (legendarna tenisistka ze Szwajcarii, była liderka rankingu WTA - przyp.), z którą Agnieszka spędziła trochę czasu podczas gier pokazowych w Azji. Wątpię, aby to była Justine Henin (Belgijka, była liderka rankingu WTA - przyp.), choć o niej też wspominano, czy Mats Wilander (Szwed, były lider rankingu ATP - przyp.), o którym również mówiono.

Kiedy pierwszy raz widziałem Agnieszkę Radwańską to powiedziałem: "Mamy polską Martinę Hingis". Przypominała Szwajcarkę sposobem gry, techniką, poruszaniem się na korcie. Hingis też wygrywała sprytem, techniką, regularnością, płaską piłką. Obie są niesamowicie utalentowane. Wspaniale byłoby, gdyby to zatem była właśnie Hingis. Byłoby to coś nowego i na pewno nie tylko Agnieszka coś ciekawego by usłyszała, ale też Tomek Wiktorowski (obecny trener Agnieszki Radwańskiej - przyp.), czy Dawid Celt (członek sztabu Agnieszki Radwańskiej - przyp.) mogliby na tym skorzystać.

Magda Linette, Paula Kania, Katarzyna Piter dobijają do pierwszej setki rankingu WTA. Idzie nowe w polskim tenisie kobiecym? Która z nich może Pańskim zdaniem pójść śladami Agnieszki Radwańskiej?

Wszystkie trzy mi się podobają – są ambitne, walczą, chcą się przebić. Nie zapominajmy też o Urszuli Radwańskiej – też życzę jej powrotu do top 100. Najmocniej psychicznie wygląda Linette. Ona może zanotować największy postęp w przyszłym roku. Ale życzę wszystkim czterem naszym tenisistkom, aby szły w ślady Agnieszki Radwańskiej.

Agnieszka Radwańska w tym sezonie wystąpiła też w turnieju WTA w Katowicach - największym tej rangi w Polsce. Czy jest szansa, aby powstał kolejny turniej tenisowy, choćby na miarę turnieju w Sopocie, gdzie na kortach grali też mężczyźni?

W tenisie światowym, demokratycznie urządzonym, panuje trudna sytuacja. Należy wykupywać przeróżne licencje. Stoją za tym duże pieniądze. Nie zawsze to się przekłada później na jakiś sukces finansowy. Nie wszyscy są w stanie zaryzykować.

Wspaniale, że w Katowicach miasto tak się zaangażowało w ten turniej. To wspaniałe zawody. Miałem okazję być tam w zeszłym roku. Jest to świetnie zorganizowana impreza. Agnieszka wspiera ją swoją grą. Cieszmy się, że mamy taki turniej, a z turniejów męskich - zawody w Poznaniu, czy Szczecinie. Być może powstanie też turniej we Wrocławiu.

Oczywiście wspominamy te wspaniałe czasy turnieju dla kobiet i dla mężczyzn w Sopocie, gdzie grali czołowi tenisiści z całego świata. Ale na razie cieszmy się tym co mamy - pamiętajmy, że w naszym kraju jest też wiele innych zawodów mniejszej rangi. Także coś się dzieje w polskim tenisie.

Jacek Muzolf został nowym prezesem PZT na kadencję 2014-17. Jego kontrkandytatką była Magdalena Rejniak-Romer. Jak pan przyjął ten wybór? Adam Romer, redaktor naczelny miesięcznika Tenisklub i prywatnie mąż Magdaleny Rejniak, nazwał wynik tego starcia - wyborami straconej szansy

Dobrze znam Jacka Muzolfa i jest on przykładem znakomitego działacza, pasjonata i organizatora. Zna się na tenisie i w Polsce i na świecie. Moim zdaniem będzie dobrym prezesem. Będzie to powrót do stabilizacji. Najważniejsza jest praca i pasja. Magdalena Rejniak też jest bardzo zaangażowana i w prace związku i akademii tenisowej. Wydaje mi się, że dla dobra dzieci, młodzieży, juniorów - wszyscy zjednoczą się, aby ten związek funkcjonował jak najlepiej i pomagał innym.

Radwańska będzie miała supertrenera. Fibak: Popieram tę decyzję. Ta osoba wprowadzi coś świeżego

/Foto Olimpik/x-news

ROZMOWA PORTALU to cykliczne wywiady przeprowadzane przez dziennikarzy portalu PolskieRadio.pl z ciekawymi postaciami ze świata sportu. Zapraszamy na kolejną rozmowę już niedługo.

Rozmawiał Marcin Nowak, PolskieRadio.pl