Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
migrator migrator 31.01.2010

"Nie chcemy wracać bez medalu"

Polscy piłkarze ręczni przegrywają z Islandią 10:18 po pierwszej połowie meczu, którego stawką jest brązowy medal mistrzostw Europy.

Islandczycy okazali się w pierwszej półgodzinie znacznie lepsi od "biało-czerwonych". Skuteczniej i z większą determinacją grali zarówno w ataku, jak i obronie.

Polacy rozpoczęli dobrze - od skutecznie wykonanego rzutu karnego przez Tomasza Tłuczyńskiego. Potem było już coraz gorzej - Islandczycy konsekwentnie powiększali przewagę.
Najwięcej dotąd bramek dla polskiego zespołu Bartosz Jurecki, Mateusz Jachlewski i Tomasz Rosiński - po dwie. Dla Islandii - Gudjon Valur Sigurdsson - 6 goli.

Marcin Lijewski oświadczył wcześniej, z czym zgodziła się reszta zespołu, że nie chce wracać bez medalu. "Nie chcemy wracać do domu bez medalu. Nasze oczekiwania były troszeczkę większe. Marzenia prysły. Pójdziemy do hotelu, zabiegi regeneracyjne, jakaś kolacja i ... chociaż trochę pośpimy" - powiedział po sobotnim półfinale Marcin Lijewski.

"Mam nadzieję, że wszyscy weźmiemy się do kupy i nie odpuścimy tego meczu o brąz" - dodał Mariusz Jurasik. "Dla nas brąz też jest bardzo cenny. Choć po tych dwóch rundach myśleliśmy co najmniej o srebrnym medalu, bo chyba zasłużyliśmy na ten wielki finał naszą grą" - dodał.

W finale Chorwacja zmierzy się z Francją, która w pierwszym półfinale pokonała Islandię 36:28.

Polscy piłkarze ręczni przegrali w Wiedniu z Chorwacją 21:24 (10:9) w półfinale mistrzostw Europy.

Chorwacja nigdy nie była dla Polaków wygodnym przeciwnikiem. Mistrzowie olimpijscy z Aten i mistrzowie świata z 2003 roku mają zdecydowanie lepszy bilans spotkań. Drużyna prowadzona przez Lino Cervara ma także na koncie srebrne medale wywalczone podczas MŚ 2005 i 2009 oraz ME 2008.

Zygfryd Kuchta, brązowy medalista olimpijski z Montrealu i były trener reprezentacji, ocenił na antenie radiowej Jedynki, że chorwacki zespół przewyższał Polaków w jednym z kluczowych elementów gry.

Zygfryd Kuchta uważa, że słaby wynik to rezultat nie tyle gry w obronie, co raczej po prawej stronie.

Janusz Brzozowski, także brązowy medalista z Montrealu, zwraca uwagę, że Chorwatom w zwycięstwie pomógł boiskowy spryt.

Najwięcej bramek dla polskiego zespołu zdobył Michał Jurecki - 7. Po 3 gole dołożyli Karol Bielecki, Bartłomiej Jaszka i Tomasz Tłuczyński. W drużynie Chorwatów najskuteczniejszy był Ivan Cupić - 6 bramek.

Początek dla Polski

Początek meczu to uważna gra w obronie, ale też seria prostych błędów obu zespołów. Widać było zdenerwowanie po obu stronach. M.in. dwukrotnie piłkę stracił jeden z najlepszych szczypiornistów świata - Ivano Balic.

Tradycyjnie mocnym punktem polskiej drużyny był bramkarz Sławomir Szmal. Dzięki jego udanym interwencjom i skutecznej grze w ataku w 12. min Polska wygrywała 5:3. Ale rywale szybko zniwelowali stratę.

W 20. min, przy stanie 7:6, filar polskiej obrony Artur Siódmiak otrzymał dwuminutową karę. Biało-czerwoni przetrzymali trudny okres i w 24. min znów prowadzili 9:7. Minutę przed końcem ten sam zawodnik ponownie powędrował na ławkę kar i musiał potem już bardzo uważać, bowiem trzecie przewinienie skutkowałoby wyrzuceniem z boiska.

Do końca pierwszej połowy toczyła się twarda gra w obronie i do szatni Polacy schodzili minimalnie prowadząc 10:9.

Druga połowa nie zaczęła się dla podopiecznych trenera Bogdana Wenty szczęśliwie. Niewykorzystany przez Tomasza Tłuczyńskiego karny i udane interwencje Mirko Alilovica podbudowały rywali. Polacy pierwszego gola po przerwie uzyskali w 35. min (Tłuczyński). W tym momencie rywale wygrywali 13:11.

Kilka nieudanych rzutów i kontrowersyjnych decyzji sędziów sprawiło, że lekka przewaga Chorwatów utrzymywała się. Trzeciego gola w tej części gry Polacy zdobyli dopiero 43. min (na 13:15 Tłuczyński z karnego). W obronie brakowało Siódmiaka, którego trener prawdopodobnie bał się wprowadzić do gry ze względu na groźbę czerwonej kartki. Wiedział, że Chorwaci to cwaniaki i zrobią wszystko, żeby polskiego obrońcę sprowokować.

Od 45. minuty zaczęło się mozolne odrabianie strat. Ale znów kilka prostych błędów i szansa dostania się do finału zaczęła się oddalać. W 50. min było 19:16 dla przeciwnika, który dwu-, trzybramkową przewagę utrzymywał do 55. minuty, kiedy to po kolejnej nieudanej akcji Polaków w ataku zwyciężali już 22:18. W tym momencie trener Wenta poprosił o czas.

Na 4 minuty przed końcem nerwowo nie wytrzymał polski szkoleniowiec, zbulwersowany krzywdzącymi jego zdaniem decyzjami sędziów. Otrzymał żółtą kartkę, a Polska straciła piłkę. Na niecałe trzy minuty gry było już 23:19 dla Chorwacji. Polacy grali do ostatniej syreny, ale strat nie zdołali odrobić. Porażka 21:24 i pozostała walka w niedzielę o godz. 15.00 z Islandią o brąz.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR),PAP,rk,kg