migracja
migrator migrator
22.04.2010
Tomasz Adamek gotowy na "Nocny koszmar"
Szybkość - to ma być główny atut Tomasza Adamka, na którego w niedzielny poranek (czasu warszawskiego) czeka "Nocny koszmar", bo taki przydomek nosi amerykański bokser Chris Arreola.
W
ostatnich dwóch miesiącach w sportowej karierze Polaka zaszła jedna
bardzo ważna zmiana - trenerem przestał być Andrzej Gmitruk. Do walki z
Arreolą Adamka szykowali: były szkoleniowiec Mike'a Tysona Ronnie
Shields i Roger Bloodworth, który kiedyś współpracował z Andrzejem
Gołotą i był w jego narożniku (obok Lou Duvy) podczas wygranej
wrocławskiej potyczki w 1998 roku z Timem Witherspoonem.
To nie
koniec nowości w sportowej karierze "Górala" z Gilowic koło Żywca.
Sobotni pojedynek nie odbędzie się w Newark czy Chicago, gdzie Polak
miał za sobą zawsze liczną grupę polonijnych kibiców, ale w Ontario,
czyli na "terenie" Arreoli. Cały cykl przygotowań Adamek zrealizował w
Houston (Teksas), znów z dala od rodziny (żony Doroty i dwóch córek),
które pozostały w Jersey City, na drugim brzegu Stanów Zjednoczonych.
Ale
niezmienne pozostają ringowe atuty polskiego pięściarza: "szybkość,
szybkość i jeszcze raz szybkość" - podkreśla za każdym razem 33-letni
Adamek i... ma sporo racji, mimo że to już nie jest ten sam zawodnik,
który zbijał wagę do ok. 80 kg, by móc rywalizować w kategorii
półciężkiej. Rozrósł się do 100 kg, ale jak twierdzi właśnie 220 funtów
(w USA używana jest ta jednostka - PAP), to jego naturalna waga.
O
wagę postanowił zadbać też pięć lat młodszy Arreola (zawodnik
meksykańskiego pochodzenia), zdając sobie sprawę, że zbędne kilogramy w
konfrontacji z ruchliwym Polakiem mogą mieć dla niego fatalne skutki.
Dlatego po wygranej z Brianem Minto postanowił zejść z prawie 120 do
109-110 kg, a z trenerem Darylem Hudsonem sporo godzin poświęcił na
doskonaleniu poruszania się między linami. Bo w tej walce praca nóg,
m.in. w kwestii obrony, może mieć ogromne znaczenie.
Tomasz
Adamek ma w dorobku pasy mistrzowskie w kat. półciężkiej i junior
ciężkiej, a do kolekcji brakuje mu tytułu w królewskiej wadze ciężkiej.
Brakuje mu też doświadczenia w zmaganiach z bokserami, którzy tak jak
Arreola ważą po 110 kg i więcej. Amerykanin takie potyczki już toczył,
m.in. z Ukraińcem Witalijem Kliczką (wyraźna porażka) czy rodakiem
Jameelem McCline'em (zwycięstwo). Natomiast Polak rywalizował jedynie z
Gołotą i zawodnikiem średniej klasy - Jasonem Estradą (dwie wygrane).
Arreolą
będzie górował i obyciem w wadze ciężkiej, i warunkami fizycznymi -
waży dużo więcej, jest też wyższy - 193 cm, przy 187 cm Adamka. Większy
ma też zasięg ramion. Trenerzy polskiego pięściarza zapowiadają, że
Adamek będzie znów dużo operował lewym prostym, nie będzie stał w
miejscu, co było dotychczas jednym z jego największych mankamentów, oraz
że nie będzie wdawał się w wymiany uderzeń. "Tomek będzie więcej ruszał
głową i unikał ciosów, jakie otrzymał z rąd Estrady" - powiedział
Shields.
Wynik walki z Arreolą będzie miał kluczowe znacznie dla
kariery "Górala". W przypadku wygranej, kolejna potyczka będzie zapewne
już o pas czempiona (mówi się o pojedynku z mistrzem WBA Brytyjczykiem
Davidem Haye'em). Jeśli jednak były podopieczny Gmitruka przegra, to -
jak zapewnia Arreola - będzie jego koniec w kat. ciężkiej. "Wyślę go z
powrotem do wagi jucior ciężkiej. Poczuje siłę moich pięści" - twierdzi
Amerykanin.
Na zawodowych ringach Adamek stoczył 41 walk, z
których przegrał tylko jedną - trzy lata temu z Chadem Dawsonem (USA).
Wówczas obok Polaka też nie było Gmitruka, który pod koniec poprzedniej
dekady namówił go na podpisanie profesjonalnego kontraktu, a Buddy
McGirt. Nic dziwnego, że ich współpraca trwała krótko. Z kolei Arreola
legitymuje się rekordem 28-1. Ich bezpośrednią konfrontację poprzedzi
minuta ciszy w hołdzie ofiarom katastrofy prezydenckiego samolotu pod
Smoleńskiem.
Podczas sobotniej gali w Ontario odbędzie się
jeszcze jedna walka mistrzowska - Meksykanin Alfredo Angulo (17-1)
będzie bronił tymczasowego tytułu WBO w junior średniej z
Kolumbijczykiem Joelem Julio (35-3).
dp, PAP